Impel grubo pod kreską

WROCŁAW Wrocławska spółka podliczyła straty po zmianie prawa

Wchodząc na giełdę Impel zapowiadał, że zatrudni 3740 nowych osób. Tymczasem w czerwcu zwolnił 600, a na tym chyba nie koniec.
W dodatku zamiast zarobić kilkadziesiąt milionów złotych, stracił w pierwszym półroczu ponad 17 mln zł. To skutki zmian w przepisach - teraz dotacje dla zakładów pracy chronionej, zatrudniających osoby niepełnosprawne, są znacznie niższe.
W I półroczu minionego roku Impel otrzymał 45 mln zł dotacji z budżetu państwa. Przez pierwsze 6 miesięcy tego roku już tylko 22 mln zł, z czego na drugi kwartał przypadło zaledwie 2,9 mln zł.
Firma nie otrzymuje już dotacji ryczałtem, tylko musi sama dokładnie wyliczyć, o ile więcej kosztuje ją zatrudnianie niepełnosprawnych. Problem w tym, że przepisy nie są klarowne i po kontroli trzeba będzie zwrócić pieniadze i to wraz z odsetkami.
Problem dotyczy tysięcy zakładów w całym kraju, lecz Impel odczuł zmianę boleśnie, gdyż jest dużą firmą. A jego dochody w dużej części pochodziły z dotacji.
Teraz firma postanowiła zmniejszyć koszty - już zwolniła 600 osób z ochroniarskiego sektora swojej działalności.
- Trudno powiedzieć, ile osób jeszcze zwolnimy. Wciąż jeszcze nie wiemy, czy i w jakim stopniu będziemy mogli liczyć na dotacje - mówi Sławomir Borkowski, członek zarządu Impela.
Jego zdaniem, firma ma nadal spory potencjał i rozwija się szybciej niż konkurencja. W I półroczu miała przychody wyższe o 23 proc., choć jednoczesnie zysk zmniejszył się aż o 32,7 mln zł.
- Pierwsze efekty programu restrukturyzacji będą widoczne już pod koniec trzeciego kwartału – mówi Grzegorz Dzik, prezes Impela.
Jednak sytuacją firmy bardzo rozczarowani są akcjonariusze, bo bardzo dużo stracili na spadku kursu akcji. Najwięcej akcje Impela kosztowały w styczniu - ponad 30 zł. Wczoraj za jedną płacono zaledwie 11,50.