Hojne pożegnanie prezesów

BOGATYNIA

Odprawy dla szefów zadłużonej miejskiej spółki kosztowały 81 tysięcy złotych

Większość z sześciu gminnych spółek w Bogatyni skarży się, że ma kłopoty finansowe. Wszyscy zgodnie wskazują na Gminny Zarząd Mienia Komunalnego jako sprawcę wszystkich nieszczęść. Tymczasem, jak się okazuje, nie ma problemów z pieniędzmi dla byłych prezesów tych instytucji.
- To wina mieszkańców, bo nie płacą spółce za czynsz i media - mówi burmistrz Gerard Świstulski. Gmina umorzyła mieszkańcom zaległości płatnicze z tego tytułu w wysokości 2,2 mln zł. Na windykację czeka kwota 1,8 mln zł.

Zły bilans
Pierwszy raz od pięciu lat władze Bogatyni pokusiły się o podsumowanie efektów finansowych swoich spółek. Bilans wyszedł nieszczególnie: prawie wszystkie borykają się z kłopotami finansowymi. Podczas ubiegłorocznej próby poprawienia wyników ekonomicznych wodociągów i oczyszczalni poprzez podwyżkę cen, doszło do wybuchu protestów społecznych i nieudanego referendum w sprawie odwołania władz gminy. Teraz próbuje się wprowadzać programy naprawcze .

Zwykła złośliwość?
W lipcu Gminny Zakład Mienia Komunalnego rozdzielono na spółkę obsługującą wspólnoty mieszkaniowe i zakład budżetowy. Prezes GZMK Małgorzata Osipacz przyznała, że na "obsługę poprzedniego prezesa i jego zastępcy w okresie od lipca do września trzeba było wydać 81 tys. zł." Stwierdziła, że kwota obejmuje wynagrodzenia Wiesława Stępińskiego i Marka Olizarowicza wraz z pochodnymi.
- Ujawnienie tej wiadomości było zwykłą złośliwością ze strony pani prezes - mówi Wiesław Stępiński, były prezes GZMK.
Radni oraz burmistrz przyznają, że upadłość GZMK jest jednym z rozważanych wariantów przyszłości tej spółki.