MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Haszek i Hrabal. Felieton tygodniowy

Wiesław Wodecki
Mam zwyczaj notowania cudzych przypowieści, bonmotów, sentencji. Błyskotliwych i mądrych, śmiesznych lub głupich, budzących protest albo aprobatę. Często są pomocne przy pisaniu, bo jeżeli ktoś powiedział smacznie to co ...

Mam zwyczaj notowania cudzych przypowieści, bonmotów, sentencji. Błyskotliwych i mądrych, śmiesznych lub głupich, budzących protest albo aprobatę. Często są pomocne przy pisaniu, bo jeżeli ktoś powiedział smacznie to co ja czuję, to po co wysilać się na nowe sformułowania. Wystarczy zacytować. Cytowanie to rodzaj pracy oświatowej.

Przez lata zgromadziłem olbrzymie archiwum, niestety nieuporządkowane i choć wiem, że zapisałem co powiedział Jefferson o wolności prasy, nie mogę tego znaleźć. Oczywiście mógłbym zajrzeć do książki, tyle tylko, że przed 30 laty mogłem wrócić do domu absolutnie pijany o trzeciej w nocy, elektrownia właśnie wyłączyła światło, żona wzdychała: – „Ciemności kryją ziemię”, a ja po omacku wyjmowałem z półki „Ciemności kryją ziemię” Jerzego Andrzejewskiego. - Proszę bardzo, służę. Dziś wiem, że gdzieś na regale leżą biografie prezydentów USA, ale szybciej będzie pojechać do Wrocławia i wypożyczyć je z biblioteki, niż tracić dzień na poszukiwania, co zawsze jest irytujące.

Żyję w ciągłym pośpiechu, bo po południu czas biegnie bardzo szybko, więc notatki robię niedbale. Pół biedy jeśli są niekompletne, zawsze można coś dokomponować. Gorzej jeśli nie mają metryczki: kto, gdzie, kiedy. To się zdarza nader często. Nie z niechlujstwa - z pychy, z przekonania, że będę pamiętał.

Trzymam w ręku tłumaczenie z czeskiego sprzed 10 lat. „Jarosław Haszek i jego prawy dziedzic Bohumił Hrabal to największe nieszczęście czeskiej mentalności. To raczej genialni pismacy niż pisarze. Żadnego z nich nie stać na powieść, lecz tylko na niekończące się bzdury, wygłupy, bajania”. Skąd to przepisałem? Kto to powiedział? Zabijcie, nie wiem. Spróbujmy podedukować. Wykluczamy sygnatariuszy Karty 77, pisarzy dysydentów, elitę intelektualną. To mógł napisać tylko jakiś niespełniony grafoman. Albo, co się często zdarza na zakrętach historii, spóźniony przeciwnik obalonego reżimu. Tacy retroantykomuniści zawsze mają gęby pełne wzniosłych frazesów i stają w pierwszym szeregu walki o godność narodu. W Czechach demonstrują swój patriotyzm wstydząc się Szwejka i plując na Hrabala.

Najbardziej znany pisarz młodego pokolenia Jachym Topol (ur. 1962) uważa, że Haszkowi niedźwiedzią przysługę wyświadczył Josef Lada, czyniąc w swoich rysunkach ze Szwejka dobrodusznego idiotę. A prawda jest taka, że tak za komuny, jak w zidiociałej c.k. monarchii Habsburgów, ludzie bronili się ucieczką w „kretynizm”. Legenda niezależnej czeskiej kultury Egon Bondy (rocznik 1930) uniknął służby w ludowej armii z powodu „wrodzonego kretynizmu”. „To taka nasza stara tradycja” – mówił. Dramaturg Pavel Kohout przejrzał po 1990 roku swoją teczkę – 7,5 tys. stron, 263 donosicieli (!) i przekonał się, ze większość donosiła „po szwejkowsku”. I czego tu się wstydzić?

W listach do Kwiecieńki Hrabal pisał: „Oznajmiam pani, że jednym tchem przeczytałem „Szwejka” Haszka, jest to genialniejsze niż przedtem myślałem, jest to genialne dlatego, że dopiero kiedy Haszek wszystko o wojnie niemal zapomniał, dopiero wówczas w tym przewartościowaniu, tym niepróżnującym próżnowaniu napisał książkę, która jest czysta (...) to naprawdę przeszklony styl, literatura przejrzysta i przezroczysta, i szczera” A dalej powiada, że różnica miedzy Szwejkiem Haszka z 1912 roku a tym powojennym jest taka jak między jego (hrabalowskim) Hańtą z „Barona Munchausena” , a Hańtą ze „Zbyt głośnej samotności”, i on Hrabal żył właśnie tylko dlatego, żeby napisać „Zbyt głośną samotność”. Nawiasem mówiąc Susan Sontag w Nowym Jorku powiedziała, że jest to książka, jedna z dwudziestu, jakie złożą się na obraz literatury dwudziestego stulecia.

Bardzo pięknie istotę pisarstwa Hrabala ujął nasz Andrzej Stasiuk. Zapytany o najwybitniejszych pisarzy XX wieku od razu pomyślał o Bahumile Hrabalu. Pewien kłopot natomiast miał z uzasadnieniem wyboru. A potem dotarło do niego, że Hrabal nigdy przeciw nikomu nie napisał złego słowa. „Dlatego - pisze – nazwałem Hrabala największym pisarzem chrześcijańskim XX wieku, choć nie byłem pewien, jakie były jego stosunki z Panem Bogiem i, szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to interesowało.(...) Jego herosem jest rzeczywistość jako taka, jego alfą i omegą jest to co dostaliśmy, czyli człowieczeństwo. Nigdy nie mieliśmy niczego więcej, ani niczego mniej. To jest dla mnie czeskość (...) czeskość w literaturze to jest dla mnie umiejętność znoszenia własnego człowieczeństwa z groteskową i heroiczną godnością. A jeśli nawet się mylę, jeśli to nie jest czeskość, to i tak jest to właśnie to, czego polskiej literaturze potrzeba”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto