Z wrocławskim żużlowcem Krzysztofem Słaboniem rozmawia Wojciech Koerber
Zakończył już Pan sezon 2007?
- Tak, teraz sobie odpoczywam.
Po czym? Zaliczył Pan raptem kilkanaście imprez.
- No tak, jedenaście czy dwanaście meczów ligowych, razem ze szwedzką Elitserien. Do tego doszło kilka innych zawodów. Nie wiem nawet, czy uzbierało się w sumie ze dwadzieścia imprez. Normalnie zaliczam w sezonie około pięćdziesięciu występów, ale i tak jestem zadowolony, że jakoś się pozbierałem. Można powiedzieć, że swoje robiłem, choć trochę wpadek było. Całe zło wzięło się z problemów sprzętowych na początku sezonu. To przykre, że tak długo musiałem czekać na swoją szansę. Nie było to do końca fair. Ale cóż, dla klubu zawodnik jest tylko gladiatorem.
A czy ten klub zapłacił już Panu za wszystkie mecze?
- Nie do końca, ale na pewno się rozliczy.
I już nic nie będzie was łączyć?
- Nie, bo mój kontrakt wygasa. Będę wolnym zawodnikiem i mogę iść tam, gdzie mnie zechcą. Za darmo. Myślę, że coś znajdę, choć sezon miałem nieciekawy, więc o propozycje łatwo nie będzie. Najpierw kluby myślą o zatrudnianiu zawodników z Grand Prix, a dopiero później rozglądają się za drugą linią.
Chce Pan pozostać w ekstralidze?
Problem jest złożony. W ekstralidze łatwiej utrzymać się na wysokim poziomie, cały czas trzeba brnąć do przodu. No i ma się porównanie, gdzie twoje miejsce w szeregu. W sumie odpowiada mi to. Z kolei w niższej klasie łatwiej o punkty i częste starty.
A jakby nowy kontrakt zaproponował Atlas?
To musiałbym się zastanowić. No i wiedzieć, ilu jest chętnych do jazdy, a ile wolnych miej sc w składzie.
Do pracy zimą się Pan nie wybiera?
- Nie, jakoś daję radę. Można powiedzieć, że wciąż żyję z żużla.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?