Czy minister naciskał na szefa KGHM

Odwołane władze KGHM atakują ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada.
Twierdzą, że ze względów politycznych na początku grudnia usiłował opóźnić wypłatę dywidendy za 2006 rok. Według nich resort chciał, by pieniądze (1,7 mld zł) zostały wypłacone akcjonariuszom spółki dopiero w styczniu, bo wtedy pokaźna część dywidendy (ponad 700 mln zł) zasiliłaby budżet przedstawiony przez Platformę Obywatelską i powiększyła deficyt po rządach PiS-u.
- W piątek 7 grudnia miałem telefon w tej sprawie od ministra Grada - pamięta Krzysztof Skóra, odwołany w styczniu prezes KGHM. - Prawnicy spółki przygotowali ekspertyzę, z której wynikało, że byłoby to złamanie prawa, a akcjonariuszy trzeba traktować jednakowo, niezależnie od tego, ile udziałów posiadają. Na tej podstawie we wtorek, 11 grudnia, Krzysztof Skóra odpowiedział ministerstwu, że nie wstrzyma wypłaty dywidendy.
Dwa dni później jeden z przedstawicieli Skarbu Państwa w radzie nadzorczej złożył wniosek o odwołanie prezesa Polskiej Miedzi. Tylko ze względów proceduralnych do "sądu" nad Skórą doszło miesiąc później, w styczniu.
- Fakt, przed tym głosowaniem były rozmowy ministra z niektórymi członkami rady - twierdzi były wiceprzewodniczący rady Stanisław Andrzej Potycz. - Ale o czym rozmawiano, nie mam pojęcia.
O naciskach w sprawie dywidendy i kulisach odwołania Krzysztofa Skóry opowiada też Jerzy Żyżyński, były członek radny nadzorczej KGHM. Według niego prezes stracił stanowisko, bo nie posłuchał ministra.
- Nie było żadnych nacisków - zapewniał nas wczoraj Paweł Lisiewicz, rzecznik ministerstwa Skarbu Państwa. - Rzeczywiście, pan minister telefonował w grudniu do prezesa Skóry, ale niczego od niego nie żądał. W naturalny sposób wypytywał jedynie o sprawy związane z dywidendą. W momencie, kiedy otrzymał wyczerpującą odpowiedź na swoje wątpliwości, nie podjął żadnych działań, które mogłyby zostać odebrane jako presja na zarząd spółki.
Zgodnie z kodeksem handlowym spółki są zobowiązane do niezwłocznej wypłaty dywidendy. Gdyby doszło do opóźnienia w przekazaniu pieniędzy akcjonariuszom, miałoby to dla zarządu KGHM i całej firmy dotkliwe konsekwencje prawne. Udziałowcy mogli zażądać odsetek od przetrzymanych na koncie sum, a prezes Skóra odpowiadałby przed sądem za niegospodarność.
W zarządzie KGHM wciąż zasiadają trzej współpracownicy Krzysztofa Skóry z okresu rządów PiS-u: wiceprezesi Ireneusz Reszczyński, Marek Fusiński i Stanisław Kot. Rada nadzorcza spółki została wymieniona. 12 marca zapadną na niej decyzje o trybie powołania nowego zarządu Polskiej Miedzi. Według naszych informacji, funkcję p.o. prezesa ma objąć Marek Trawiński.

1418 mln zł dywidendy z KGHM wpłynęło w ubiegłym roku do budżetu państwa

Dywidenda, która wciąż rozpala emocje
Ubiegłoroczna wypłata dywidendy z KGHM Polska Miedź SA wywołała szereg awantur.
Wszystko przez to, że akcjonariusze z mianowanym przez Prawo i Sprawiedliwość ministrem Skarbu Państwa na czele postanowili zabrać z kasy spółki wszystko, co zarobiła w 2006 roku (ok. 3,4 mld zł). Nie zostawiono nic na inwestycje. To dlatego jeden z górniczych związków kolportował ulotkę "Czy ich pojebało?", poseł SLD Ryszard Zbrzyzny zaskarżył uchwałę walnego zgromadzenia akcjonariuszy do sądu, a górnik Dariusz Kwiatkowski przez tydzień głodował pod ziemią.