Mimo braku kontuzjowanych graczy – Stevicia i Stefańskiego – wrocławianie pewnie rozprawili się z Unią, już w pierwszej kwarcie, nie pozostawiając złudzeń, że są zespołem o klasę lepszym
Po raz kolejny Orbitę odwiedziły tłumy kibiców, ale tym razem o wielkich emocjach i obawie o wynik nie mogło być mowy. Gospodarze już w pierwszej odsłonie zdeklasowali rywali, a potem kontrolowali przebieg gry. I mogli wygrać jeszcze wyżej.
To był czas rezerwowych i Glena Elliotta. Amerykanin, o którym mówi się, że jest najbardziej zagrożonym graczem w ekipie Andreja Urlepa (trwają poszukiwania wartościowego zawodnika pod kosz), chyba zdaje sobie sprawę ze swojej sytuacji, bo w sobotę walczył jak o życie. Zbierał, zdobywał punkty, efektownie blokował rywali – a we wszystko wkładał tyle serca, że można by nim obdzielić kilku graczy. Zaowocowało to jego najlepszym występem w tym sezonie.
Poza tym wreszcie przełamał się Bartosz Diduszko (pierwsze punkty w lidze), w swoim debiucie w tym sezonie z bardzo dobrej strony pokazał się Artur Mielczarek. Wreszcie udany mecz – po serii bardzo przeciętnych pojedynków – odnotował Miha Fon, a w ofensywie błysnął Branislav Jancikin. Słowem – okazało się, że potencjał wrocławskiego zespołu jest całkiem spory. Przynajmniej na tle słabej Unii. •
Mecz w liczbach
52
tyle minut czekał na swoje pierwsze punkty w lidze Bartosz Diduszko. Zdobył je w sobotę w swoim 7 występie, po spudłowaniu 10 kolejnych rzutów z gry.
1
tylko jeden gracz Bergsona Śląska nie ma jeszcze na koncie ligowych punktów – to Łukasz Grzywa
(2 mecze, 2 minuty gry, bez oddanego rzutu).
Bergson Śląsk Wrocław 86
Unia Tarnów
59
23:10, 17:17, 22:14, 24:18
Bergson Śląsk:
Fon 14 (1), Jancikin 13 (2), Dimitrovski 12 (4), Elliott 10, Tomczyk 8, Kisner 7, Hyży 7, Mielczarek 6 (1), Oliver 5 (1), Diduszko 2, Mroczek 2, Grzywa 0.
Unia:
Sarzało 12 (2), Colić 11, Hajnsz 9 (1), Majchrzak 7 (1), Morris 6, Ibrahim 6,
Djordjević 3 (1), Vucicević 3, Morinia 2, Grys 0, Malesević 0.
Śląsk bez tajemnic
Maciej Zieliński
Zdecydowanie jednostronne spotkanie, w którym Śląsk szybko pokazał rywalom miejsce w szeregu.
Twarda obrona sprawiła, że rywale nie mieli praktycznie żadnych pozycji rzutowych i zdobywanie punktów przychodziło im z najwyższym trudem.
Takie spotkanie może bardzo przydać się rezerwowym, którzy zwykle mniej czasu spędzają na parkiecie. Z Unią pograli o wiele dłużej i praktycznie wszyscy tę szansę wykorzystali.
Widać, że wszystkim – także zawodnikom z głębokich rezerw – zależy na tym zespole.
No i wiedzą, że u trenera Andreja Urlepa nie ma szans na odpuszczanie w żadnej sytuacji. To ważne, bo w meczach z silniejszymi przeciwnikami to ogranie na pewno będzie procentować. Takie mecze
z pozoru są łatwe, ale mobilizować się na nie jest bardzo trudno.
Śląsk pokazał, że to potrafi.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?