Wczoraj uczestnicy Rajdu Dakar mieli do przejechania tylko 280 kilometrów. Nie musieli się ścigać, gdyż jedenasty etap między Nemą a Ayoun był odcinkiem dojazdowym. Utworzono go po to, by uczestnicy imprezy nie musieli zbyt długo przebywać na terytorium Mali.
To afrykańskie państwo nie należy do najspokojniejszych w regionie, a organizatorzy rajdu już od dłuższego czasu otrzymywali informacje o planowanych atakach terrorystycznych na kierowców i motocyklistów. Dlatego we wtorek uczestnicy rywalizowali tylko na pętli wokół mauretańskiej Nemy, a wczoraj w zwartej kolumnie udali się do Ayoun. To jednak nie koniec zagrożenia – dzisiejszy etap kończy się w malijskim Kayes.
Kolumna wyruszyła wczoraj z bardzo dużym opóźnieniem. Wszystko przez nagłą burzę piaskową, która rozszalała się nad biwakiem w Nema. Jedynym ratunkiem przed żywiołem było schowanie się w namiotach. Gdy burza nieco ucichła, rajdowcy wyruszyli do Ayoun. Na szczęście tam pogoda była już normalna.
Do zdrowia wraca Robert Górecki. Dolnoślązak, ewakuowany z trasy rajdu z powodu wysokiej gorączki
(40 stopni), przebywa w szpitalu na Wyspach Kanaryjskich.
Pijany i bez prawa jazdy uciekał przed policjantami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?