MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ateny, niedziela, godzina 9 rano - trzeba napaść na Serbów

Wojciech Koerber
- Wczesna pora meczu powinna być naszym atutem. Ale nim rywal się obudzi, musi już być 3:0 – uważa olimpijczyk z Moskwy, wrocławianin Maciej Jarosz Pierwsze mecze turnieju siatkarzy będą się rozpoczynać o godz.

- Wczesna pora meczu powinna być naszym atutem. Ale nim rywal się obudzi, musi już być 3:0 – uważa olimpijczyk z Moskwy, wrocławianin Maciej Jarosz

Pierwsze mecze turnieju siatkarzy będą się rozpoczynać o godz. 9 rano (8 naszego czasu), a ostatnie o 20.30. Polakom przyjdzie się zmierzyć w niedzielę z mistrzami olimpijskimi z Sydney właśnie na początek (transmisja w TVP1). Oby to Serbowie – jako faworyt spotkania – mieli kłopoty z mobilizacją.

Kubeł na głowę

- Żeby się tylko nie okazało, że to my będziemy mieli problemy. Ale to już broszka trenera. On zna zawodników najlepiej i wie, że jeden musi wstać o 7., ale drugi godzinę wcześniej, a dodatkowo trzeba wylać mu na głowę kubeł zimnej wody i zrobić lekką przebieżkę. Bo generalnie z rannym wstawaniem i rannymi treningami nigdy nie było w Polsce najlepiej. Trzeba też przypilnować, kto, co i ile je – uczula były trener wrocławskiej Gwardii Maciej Jarosz.

Ekipa Stanisława Gościniaka i Igora Prielożnego już w czwartek przetestowała ranne wstawanie i ranny trening. W Hali Pokoju i Przyjaźni pojawiła się tuż przed 9. Szef banku informacji Krzysztof Kowalczyk twierdzi, że wszyscy byli nieco senni, ale... wyglądali dobrze.

- Wczesna godzina jest po naszej stronie. Serbowie to bardzo utytułowany rywal, mający w dorobku prawie wszystko, a Polska z reguły nie sprawiała im problemów. To oni mogą być mniej zmotywowani, ale żeby to wykorzystać, trzeba na nich napaść. Tylko nim się obudzą, powinno już być 3:0, bo inaczej będzie ciężko – dodaje Maciej Jarosz, kluczowy zawodnik reprezentacji Aleksandra Skiby, która na igrzyskach w Moskwie zajęła czwarte miejsce. W meczu o trzecie miejsce uległa 1:3 Rumunii.

Miękkie podłoże, miękkie nogi

- Z tamtym Związkiem Radzieckim nie mieliśmy szans, jednak inne ekipy były w naszym zasięgu. Ale na naszej grze zaważył wówczas pewien szczegół. Ostatni mecz eliminacji przeciwko Brazylii graliśmy w innej hali, gdzie podłoże było sztuczne, ale niezwykle miękkie. Nigdy wcześniej na takim nie występowaliśmy. A mecz miał pięć setów i trwał z trzy i pół godziny. Weszliśmy do czwórki, ale później jakby wszystkim odjęło nogi. Nasze organizmy były kompletnie wyczerpane. W półfinale z Bułgarami również przegraliśmy 1:3, a przecież zawsze ich laliśmy – wspomina Jarosz. Dodajmy, że nasi siatkarze tylko raz wracali z olimpijskimi medalami – ze złotem z Montrealu. W Moskwie miał być ten drugi raz (siatkówka debiutowała na igrzyskach późno, bo dopiero w 1964 roku).

W niedzielę w Atenach Polacy mają rozpocząć szóstką: Stelmach, Świderki, Murek, Gruszka, Gołaś i Szczerbaniuk (libero Ignaczak). Na co stać naszą kadrę? - Powinniśmy wyjść z grupy, ale jeśli się nie uda z pierwszego miejsca, to trafimy zapewne na kogoś z trójki Brazylia, Włochy, Rosja. Pokonanie każdego z tych rywali byłoby sensacją. One się zdarzają, ale rzadko. Moimi faworytami są Brazylijczycy i Rosjanie – kończy M. Jarosz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto