Każdy w Chorzowie obiecuje stadion ale spór dalej trwa
Choć to piątek i ostatnia prosta kampanii (a przynajmniej jej pierwszej etapu) nastroje w Chorzowie nie są jak w korporacji przed nadejściem weekendu lub przerwy świątecznej. Przypominają raczej ostatnie minuty emocjonującego meczy, gdzie każdy z zawodników „gryzie ziemię”, aby wygrać. Z resztą – temat piłki nożnej został także poruszony w czasie konferencji na rynku.
— Liczymy, że mieszkańcy dokonają rozsądnego, mądrego wyboru. Wiemy już, jaki konkurencja ma cel główny w tej kampanii, czyli praktycznie wszystkie środki przeznaczyć na sport, na piłkę nożną, a my jesteśmy za tym, aby miasto rozwijało się w sposób zrównoważony – mówił w piątek przed ratuszem Andrzej Kotala.
Co ciekawe budowa nowego stadionu Ruchu Chorzów jest jednym z punktów programu wyborczego samego Andrzeja Kotali. Konsekwentnie obiecuje budowę tego obiektu od kilkunastu lat. Czym więc ma różnić się jego wydawanie pieniędzy na stadion od tego, które planuje Szyon Michałek?
— Ja mam budowę stadionu podzieloną na etapy - w miarę możliwości finansowania. Nie udało się to, o czym zapewniał pan Michałek. Nie pozyskał środków z ministerstwa sportu, o czym zapewniał, że załatwił. No niestety tych środków nie ma – twierdzi Andrzej Kotala.
Jak do tego zarzutu odnosi się Szymon Michałek i jego sztab? Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie.
— Przedstawiliśmy pełny i szczegółowy program na temat Chorzowa, który powstał po setkach rozmów z mieszkańcami. Stadion jest ostatnim punktem naszego programu, od początku podkreślaliśmy, że stadion ma przede wszystkim służyć mieszkańcom i w jego przestrzeni chcemy aby powstało przedszkole, żłobek, strefa handlowo-usługowa – informuje sztab wyborczy KWW Szymona Michałka.
Ponadto pierwszym krokiem Szymona Michałka w wypadku wygrania wyborów ma być przeprowadzenie „kompleksowego audytu wydatków Urzędu Miasta i wszystkich jednostek mu podległych.”. Wykryte nieprawidłowości mają być rozliczone, a ew. winni mają zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
„Brudna” kampania w Chorzowie?
Andrzej Kotala i Bartłomiej Czaja (radny) wskazali także, że w ich ocenie obecna kampania była bardzo brutalna i „brudna”. Dochodzić miało do m.in. do hejtu, zrywania plakatów, grożenia śmiercią (prezydent złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie wpisów dwóch internautów). Z opinią o brutalności kampanii zgadza się trzeci z kandydatów na fotel prezydenta – Grzegorz Krzak.
— Nie zgadzam się jednak z domyślnym przesłaniem A. Kotali, że winnym za tą sytuację jest jeden komitet wyborczy. Chcę podkreślić, że komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość, który ja reprezentuję, nie brał udziału w tej brudnej kampanii. Z tym zgodzi się chyba każdy. Postawiliśmy wyłącznie na kampanię pozytywną i merytoryczną, opartą o prezentację programu i dyskusję na argumenty – dodaje kandydat.
Grzegorz Krzak skomentował także słowa wiceprezydenta Michalika dotyczące rzekomego „kupczenia stanowiskami”.
— Nigdy nie policzyliśmy stanowiskami, nigdy nie oferowaliśmy nic za zamian za za wsparcie dla miasta i dla naszych miejskich inwestycji. Ta kampania jest inna. W tej kampanii już na dzień dobry jeden z kandydatów pan Szymon Michałek stworzył już koalicję, stworzył już koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, zaoferował stanowisko wiceprezydenta Chorzowa panu Krzakowi, który jest liderem PiS – twierdził wiceprezydent Marcin Michalik.
— Jeśli chodzi o słowa Marcina Michalika o zawartej koalicji, to oczywiście bzdura i tworzenie na siłę faktów, które nie miały miejsca. Jestem przekonany, że słowa M. Michalika wynikają ze świadomości, że KO w Chorzowie nie ma obecnie zdolności koalicyjnej, a taka bardzo prawdopodobnie będzie potrzebna po wyborach, bo moim zdaniem wszystkie trzy startujace komitety wejdą do rady miasta, a jednocześnie żaden nie uzyska większości bezwzględnej. Słowa, które padły na debacie mogą jedynie wskazywać, że ugrupowanie PiS i Sz. Michałka moga mieć tę zdolność koalicyjna większą, niż KO – ripostuje Grzegorz Krzak.
Andrzej Kotala zarzucił także członkom KWW Szymona Michałka, że niektórzy kandydaci w wyborach samorządowych meldowali się w mieście 2 miesiące przed wyborami.
— Jesteśmy mieszkańcami Chorzowa, tym bardziej warto przypomnieć, że to Andrzej Kotala był jedynym radnym w historii miasta, który stracił swój mandat przez to ze nie był mieszkańcem Chorzowa – odpowiada KWW Szymona Michałka.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?