Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

<b>Nastoletni rozbitkowie - Dlaczego dzieci wychodzą na ulicę</b>

Katarzyna Wilk
W drzwiach pojawia się drobna postać w szlafroku. Zaprasza do środka. Siada po turecku na kanapie. Przykrywa się kraciastym kocem. Mocno przytula jasiek. W pokoju panuje półmrok. Jest czysto i schludnie.

W drzwiach pojawia się drobna postać w szlafroku. Zaprasza do środka. Siada po turecku na kanapie. Przykrywa się kraciastym kocem. Mocno przytula jasiek. W pokoju panuje półmrok. Jest czysto i schludnie. Na stole zeszyty. Na półkach figurki słoników – na szczęście. Weronika – niewysoka, filigranowa szatynka, niebieskoszare oczy, ciemna karnacja. Na klientów czekała przy drodze przed wjazdem do jednej z dolnośląskich miejscowości. O tym, co robiła, wie cała wieś. Wiedzą także w szkole. – Nikt się do mnie nie odzywa. Tylko jedna koleżanka chodzi ze mną na przerwach – wyznaje. Sprzedawała się, żeby zarobić na lepsze ciuchy. Matki nie było stać na to, żeby dawać jej pieniądze. – Na początku podobało mi się to. Koleżanki zazdrościły, że mam kasę. Kupowałam drogie rzeczy. Potem jednak zastanawiałam się, czy warto. Obiecałam sobie, że to ostatni raz i wtedy złapała mnie policja – opowiada czternastolatka. Grozi jej pobyt w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym.

Seks dla świecidełek
Uprawianie prostytucji powoduje opłakane skutki w psychice nastolatków. Kiedy „nieczysta” tajemnica ujrzy światło dzienne, tracą poczucie własnej wartości. Trauma wraca podczas każdego przesłuchania, przy każdym wspomnieniu. – Młodzi ludzie mogą to robić bez wyrzutów sumienia, kierując się prozaiczną potrzebą posiadania świecidełek, na które bardzo łatwo można zarobić ciałem – wyjaśnia Bogdan Szarawara, psychoterapeuta i pedagog. – Często mówi się też o tym, że jeśli nastolatki decydują się na taki krok, to może być on uzasadniony poszukiwaniem ojca.
Psychologowie twierdzą, że dzieci czerpią wzorce z domu rodzinnego. Dlatego najczęściej wychodzą na ulice nieletni z rodzin patologicznych, gdzie alkohol i przemoc są na porządku dziennym. Za to brakuje miłości.
W przypadku Weroniki tak właśnie było. – Marzę, żeby mieć normalny dom. Mój taki nie jest. Ojciec siedzi w więzieniu. Codziennie były pijaństwa i bicie. Kocham moich rodziców. Ale ja nie czułam się kochana – wyznaje ze smutkiem czternastolatka.
Teraz mieszka z matką i bratem. Uciekała z domu, bo nie mogła zaakceptować tego, że ojca ma ktoś zastąpić. Że mieszka z nimi obca osoba.
Zdaniem Bogdana Szarawary, umieszczenie dziewczyny w ośrodku wychowawczym nie rozwiąże problemu. – To jej nie uleczy. A nawet zaszkodzi. Myślę, że zdecydowanie lepszy efekt odniosłaby terapia córki i matki – zaznacza psychoterapeuta.

Łańcuszek nieszczęść
Stowarzyszenie na rzecz Promocji Zdrowia i Prewencji Zagrożeń Społecznych TADA zwraca szczególną uwagę na nieletnich uprawiających nierząd. Jednak TADA nie działa na terenie Dolnego Śląska. Ma swoje siedziby w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Białymstoku i Zielonej Górze. Pracują na ulicach, dworcach, w dyskotekach, klubach i agencjach towarzyskich. Aby zapobiegać zagrożeniom przenoszenia chorób wenerycznych i wirusa HIV, rozdają prezerwatywy. Pomagają też zerwać z prostytucją, oferują wsparcie specjalistów.
– Główny cel naszej pracy to zerwać łańcuszek nieszczęść, którego efektem jest zarażanie się klientów prostytutek – mówi Robert Łukasik. Od pięciu lat pracuje w TADA w Warszawie. Podkreśla, że jeśli streetworkerzy natkną się na nieletnich, którzy zarabiają ciałem, mają obowiązek zawiadomić policję i rodzinę. To dzieciaki z rozbitych rodzin, często po pierwszych próbach sięgania po twarde narkotyki – twierdzi.
Na Dolnym Śląsku brakuje takiej organizacji. – Pracujemy za bardzo małe pieniądze lub w ogóle za darmo. We Wrocławiu nie działa nasze stowarzyszenie, bo brakuje wolontariuszy. Szkoda, bo z pewnością pomoglibyśmy w zwalczaniu prostytucji wśród nieletnich – tłumaczy Robert Łukasik.
Według policyjnych statystyk zjawisko prostytucji nieletnich na Dolnym Śląsku z roku na rok maleje. W 2002 roku ujawniono 42 przypadki nieletnich prostytuujących się, w ubiegłym liczba ta spadła do 18. Ale statystyki nie mówią wszystkiego.
– Znam dziewczynę w moim wieku, która pracuje na telefon. Faceci dzwonią do niej i umawiają się w różnych miejscach – mówi Weronika.

Coraz młodsi
Takich młodocianych prostytutek jest dużo więcej. Nie stoją przy drogach, trudniej do nich dotrzeć. Dlatego skala prostytucji nieletnich tak naprawdę nie jest znana.
Potwierdzają to policjanci. – Ujawnienie przypadków prostytucji nieletnich jest niezwykle trudne, bo proponują usługi seksualne w ukryciu – podkreśla sierżant Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Dolnośląscy funkcjonariusze, aby zapobiec temu procederowi, kontrolują dworce, trasy wylotowe z miast, parkingi leśne, zjazdy z autostrady, hotele i pensjonaty. Niepokojące jest to, że prostytucja wciąga coraz młodsze dzieci. W sporej części ujawnionych przypadków trudnią się tym uczniowie szkół gimnazjalnych, a nawet podstawowych. Średnia wieku gdy zaczynają, to 13 lat.
– Marzę, żeby mieć normalny dom, mój taki nie jest – mówi zdławionym głosem Weronika. Była prostytutką. Czternastoletnia dziewczyna stała na rogatkach podgórskiego miasta. Zarabiała na ciuchy

Prostytucja dzieci w liczbach
W 2002 roku w województwie dolnośląskim ujawniono 42 przypadki prostytucji nieletnich, w 2003 roku – 31, a w 2004 – 18. W tym roku policja wykryła już czternastu młodocianych, którzy uprawiali seks za pieniądze. W całym kraju w 2002 roku złapano 117 nastolatków, którzy trudnili się nierządem, a w 2003 roku odnotowano takich przypadków ponad 130, a w ubiegłym roku 112.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: <b>Nastoletni rozbitkowie - Dlaczego dzieci wychodzą na ulicę</b> - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto