Otwarcie meczu w wykonaniu obu drużyn długo nie przynosiło punktów. Po kilku nieskutecznych próbach dopiero rzut Sydney Colson za 3 punkty przyniósł przełamanie. Pierwsza kwarta należała do przyjezdnych. Po rzucie Jurcenkovej zza pola podkoszowego, którym podwyższyła wynik na 8:14, Arkadiusz Rusin zdecydował się na przerwę.
To właśnie w tym momencie w szeregach Ślęzy nastąpił przełom. Wroclawianki po powrocie na parkiet trzykrotnie notowały rzuty za trzy punkty (2 Udokenko, 1 Dikeoulakou). Kwartę zakończyły jednak z sześciopunktową stratą.
Druga część meczu zaczęła się jeszcze bardziej "leniwie", niż pierwsza. Dopiero po dwóch i pół minutach na trybunach hali AWF narosła wrzawa, gdy Karolina Szybała wykorzystała rzuty wolne. Wrocławianki nie odpuściły. O ile w poprzednich meczach można było mieć pretensje do ich gry obronnej i walki pod koszem, tak tym razem tę formację można było określić tylko w jeden sposób - Twierdza Wrocław.
O Koszykarkach z Gdyni nie można powiedzieć, że były nieskuteczne. One do sytuacji nawet nie dochodziły, w starciu ze świetnie dysponowaną defensywą Arkadiusza Rusina. Zorganizowanie i błyskotliwe kontrataki pozwoliły Ślęzie zejść do szatni z ośmiopunktową przewagą.
Trzecia kwarta to już indywidualne show Eliny Dikeoulakou. Każdy rzut Łotyszki zamierzał prosto do siatki. Kiedy na ostatnią minutę zastąpiła ją Colson, schodziła już z 25-punktowym dorobkiem. To ona w największym stopniu przyczyniła się do tego, że Ślęza zbudowała aż 19 "oczek" przewagi. Arkadiusz Rusin z pewnością nie mógł tego wieczoru narzekać, że "jego rozgrywające nie grały w koszykówkę". W "nieco" słabszej formie w tym spotkaniu była Cierra Burdick. Użyliśmy cudzysłowu, gdyż Amerykanka dobitniej określiła swoją dyspozycję.
- W tym meczu grałam... jakby to ładnie określić... gó*nianie - opowiadała Burdick. Nie kryła jednak dumy ze swoich koleżanek. - Przede wszystkim wyszłyśmy na to spotkanie znacznie bardziej skoncentrowane w defensywie. Kilka dni temu grając z Arką byłyśmy rozprężone, nie trzymałyśmy się schematów. Dziś natomiast udowodniłyśmy co potrafimy, gdy od początku do końca realizujemy założony plan - dodała.
W finalnej części meczu wrocławianki już tylko domknęły formalności. Arka się nie przełamała, a przewaga była już zdecydowanie zbyt duża, by myśleć o korzystnym rezultacie. Ledwie trzy dni rozdzieliły dwa diametralnie różne spotkania. Wszystkie aspekty, w których żółto-czerwone zawodziły w Gdyni, we Wrocławiu pozostały echem przeszłości. - Analizowałyśmy ten mecz na wideo i wiedzieliśmy, co zrobiliśmy źle - tłumaczyła Burdick. - Wszystkie te błędy, zwłaszcza w obronie, wyeliminowaliśmy dziś - zakończyła.
Ślęza Wrocław - Arka Gdynia 74:57 (17:23, 22:8, 22:11, 13:15)
Ślęza: Dikeoulakou 25, Udokenko 19, Kastanek 9, Miletic 8, Szybała 5, Colson 3, Burdick 3, Palenikova 2, Marciniak 0, Dobrowolska 0, Kaczmarska 0
Arka: Coffey 15, Balintova 10, Greinacher 9, Cannon 9, Makurat 6, Baltkojiene 2, Podgórna 2, Jurcenkova 2, Stelmach 2, Morawiec 0, Rembiszewska 0
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?