Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk pokonał Flotę Świnoujście w ostatniej minucie. Mistrz walczył do końca (ZDJĘCIA)

Jakub Guder, fot. Tomasz Hołod
Po dramatycznym meczu Śląsk Wrocław pokonał u siebie Flotę Świnoujście 3:2 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w ostatniej sekundzie doliczonego czasu gry Piotr Ćwielong.


Śląsk Wrocław - Flota Świnoujście 3:2
Bramki: Ostrowski 23, Sobota 56 - Niedziela 6 k., Bodziony 25
Widzów: 12476
Sędzia: Robert Małek
Śląsk: R. Gikiewicz CZ - Ostrowski, Kowalczyk, Wasiluk Ż, Pawelec - Elsner Ż, Stevanović, Mila, Sobota, Patejuk (80 Ćwielong) - Diaz (5 Kelemen)
Flota: Kasprzik, Zalepa, Jasiński Ż, Opałacz Ż, Szałek Ż, Aleksander (75 Arifović), Olszar Ż Ż CZ, Mysiak, Stasiak, Bodziony (90 Śpiączka), Niedziala (72 Nnamani Ż).

Trener Stanislav Levy nie mógł skorzystać z pauzującego za czerwoną kartkę Przemysława Kaźmierczaka. Generalnie jednak wystawił podstawowy skład. Dokonał kilku zaledwie zmian. M.in. postawił na Krzysztofa Ostrowskiego, dla którego był to debiut po powrocie do Śląska.W bramce stał natomiast Rafał Gikiewicz. Tylko, że niezbyt długo - dokładnie wspomniane 27 sekund.

Wtedy właśnie "Ostry" postanowił zgrać do naszego golkipera piłkę głową. Zrobił to jednak zdecydowanie za krótko, a "Giki" - ratując sytuację - staranował rywala w szesnastce. Długo nie podnosił się z murawy. Gdy medycy opatrzyli jego rozciętą brodę i wstał, zobaczył czerwoną kartkę. Marian Kelemen karnego nie obronił. Wróciły koszmary równo sprzed roku, kiedy (także w lutym) Śląsk stracił bramkę w pierwszej minucie, a pół godziny później z boiska wyleciał Dariusz Pietrasiak.

Okazało się, że to był dopiero początek emocji. Gospodarze, pozbawieni napastnika (Kelemen wszedł za Diaza), ryzykowali i koniecznie chcieli odrobić straty. Atakowali trzema góra, czterema zawodnikami no i szybko zrehabilitował się Ostrowski, który w 25 min. wyrównał pięknym strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego. Zresztą trzeba przyznać, że mimo błędu na początku, koledzy obdarzali go sporym zaufaniem.

Z remisu Śląsk cieszył się tylko trzy minuty. Arkadiusz Aleksander i Krzysztof Bodziony na kilku metrach ośmieszyli wręcz bodajże pięciu obrońców gospodarzy. Do siatki trafił ten drugi.

Zaraz po przerwie drugą żółtą kartkę zobaczył Sebastian Olszar i siły się wyrównały. Generalnie trzeba powiedzieć, że sędzia Robert Małek nie szczędził piłkarzom kartoników. Chwilę potem wyrównał się też wynik meczu, kiedy to ładnym strzałem popisał się Waldemar Sobota. WKS zaczął naciskać, ale w samej końcówce kapitalną okazję miała Flota. Po rzucie rożnym w zamieszaniu w polu karnym uderzał z najbliższej odległości jeden z rywali, ale trafił wprost w Kelemena.

Gdy wydawało się, że padnie remis nadeszła 93 min. spotkania. Sebastian Mila wykonywał rzut rożny, przed polem karnym do piłki dopadł Sobota, ale jego strzał zablokowali obrońcy. Poprawił Piotr Ćwielong i piłka wpadła do siatki. W tym momencie arbiter zakończył mecz. "Wyspiarze" leżeli na murawie i nie wierzyli w to, co się stało. Rewanż 13 marca w Świnoujściu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto