Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanislav Levy: Napastnicy mają strzelać po 8-10 goli (WYWIAD)

Jakub Guder
Tomasz Hołod
- Cieszę się, że Diaz wraca do swojej formy, ale ja od napastników grających na szpicy oczekuję znacznie więcej. Taki piłkarz musi w sezonie strzelać 8-10 bramek - mówi trener Śląska Wrocław Stanislav Levy.

Kto zasugerował Panu na początku przygody we Wrocławiu zmianę skórzanej kurtki na ławce trenerskiej na elegancką marynarkę?
To była prośba ze strony klubu, aby na ławkę wybierać albo strój sportowy, albo garnitur, a że dla mnie każdy mecz to jest święto, dlatego też chodzę w marynarce.

Na zmianę stylu gry drużyny musieliśmy czekać dłużej.
Już na początku zwracałem uwagę, że zespół ma problemy, których nie da się zmienić jak za naciśnięciem jednego guzika, tylko że będzie to trochę trwało. Ostatnie konfrontacje w lidze potwierdziły, że potrzebowaliśmy dwóch-trzech miesięcy.

Po spotkaniach z Piastem i Jagiellonią mówił Pan, że nie wie, co się stało z drużyną.
Dopiero teraz będzie czas, żeby wszystko dokładnie przeanalizować, ale faktycznie - męczyła nas nierówność w grze. Nie tylko podczas całej rundy, ale też w poszczególnych meczach. Nie było zawodnika, który podczas całej jesieni utrzymałby wysoką formę. Wahania mieli właściwie wszyscy. Trzeba jednak przyznać, że nasze cztery ostatnie spotkania - zaczynając od tego z Wisłą - pokazały, że forma idzie w górę.

Gdy po meczu z Jagiellonią przyszedł Pan na trening, to piłkarze byli załamani, czy chcieli coś udowodnić?
Drużyna już przed meczem z Jagiellonią była zdeterminowana, żeby osiągnąć dobry wynik, bo przegraliśmy u siebie z Zagłębiem i Piastem. Jednak pół godziny przed końcem straciliśmy dyscyplinę w defensywie i tak to się skończyło.

W pewnym momencie tamtego meczu ściągnął Pan z boiska Cristiana Diaza i drużyna została bez napastnika. Nie uważa Pan, że zespół mógł odebrać to jako sygnał do obrony i przez to spadły morale?
To była sytuacja, gdy straciliśmy bramkę na 1:3, a potem Spahić dostał czerwoną kartkę. Ja tymczasem w każdym momencie chciałem mieć czwórkę zawodników w obronie. Większym problemem było to, że z prawej strony minięty został Tadeusz Socha i straciliśmy bramkę na 2:3. Dodatkowo pomocnicy przestali współpracować z obroną.

Są piłkarze, którzy Pana rozczarowali? Grodzickiego posadził Pan ostatnio na ławce.
Nie chciałbym skupiać się na analizie gry jednego gracza. Faktem jest, że każdy piłkarz reaguje inaczej na zmianę trenera. Przed meczem obserwujemy zawodników podczas cyklu treningowego, dobieramy taktykę i to nie jest tak, że ktoś zagra jeden słabszy mecz i od razu ląduje na ławce rezerwowych. Czasem po dobrym występie mogę kogoś odesłać, bo będę chciał zastosować inny system gry w kolejnym pojedynku.

Gdy myśli Pan o tych trzech miesiącach, to jest Pan zadowolony ze swojej pracy?
Przede wszystkim cieszę się, że jakość naszej gry się podniosła. W spotkaniu z Wisłą byliśmy zespołem lepszym. Z Jagiellonią punkty straciliśmy właściwie przez własną głupotę, nie wiem, jak to inaczej nazwać... Jednak w meczach z Lechem i Legią wyglądało to już lepiej. Ważne jest to, że dystans punktowy do miejsc gwarantujących puchary nie jest tak duży.

A dlaczego Łukasza Gikiewicza zabrakło w kilku ostatnich meczach?
Osiemnastkę meczową, a potem jedenastkę, która wybiegnie na murawę, wybieramy na podstawie treningów i naszych oczekiwań taktycznych. Są mecze, do których potrzebujemy kadry bardziej defensywnej, są takie, gdzie musimy zaatakować. To jest prawo trenera i tylko ten czynnik ma na ten wybór wpływ.

Czyli Gikiewicz nie grał ze względów sportowych?
Tak.

Wyobraża Pan sobie drużynę bez Sebastiana Mili?
On ma ważny kontrakt.

Ale chciałby odejść zimą.
Ma ważny kontrakt do końca czerwca 2013 roku i to jest dla mnie ważne.

Z dyspozycji Diaza jest Pan zadowolony?
Cieszę się, że wraca do swojej formy, ale ja od napastników grających na szpicy oczekuję znacznie więcej. Taki piłkarz musi w sezonie strzelać 8-10 bramek.

Johan Voskamp nie gra, bo...
Ma swoje umiejętności, potrafi ustawić się w polu karnym, ale ja wymagam od napastników, że będą pracować o wiele więcej dla całego zespołu. Czy przy atakach, czy przy pressingu. Nad tym musi pracować.

Ma Pan wizję, kto opuści zespół, a na jakie pozycje potrzebne będą wzmocnienia?
Jeszcze nie. Musimy wszystko przeanalizować. Ocenić każdego z piłkarzy, zobaczyć, jaki mają wpływ na innych. Jeśli chodzi o wzmocnienia, to nie będę teraz mówił o konkretnych pozycjach, ale potrzebujemy większej szybkości i agresywności w naszych atakach.

Będzie Pan ściągał rodaków czy może ktoś z polskiej ligi wpadł Panu w oko?
Dla mnie nie ma znaczenia, skąd dany piłkarz pochodzi. Nie jest tak, że jestem Czechem i będę sprowadzał czeskich piłkarzy. Zależy mi przede wszystkim na umiejętnościach zawodnika. Oczywiście, że w polskiej lidze są zawodnicy, którzy by nam się przydali, ale finansowo są dla nas niedostępni.

Z juniorskich drużyn ktoś wzmocni pierwszy zespół?
Obserwowaliśmy młodych piłkarzy, trenowali z nami. To, że nie wystąpili w meczach, nie oznacza, że nie mają perspektyw. Zimą planujemy 8-10 sparingów i jeśli pokażą się z dobrej strony, to dostaną szansę. Dla mnie zawodnik, który ma 21 lat już nie jest młody. Talentem jest ten, kto ma 16-18 lat.

A co Pan robi we Wrocławiu, gdy nie zajmuje się piłką?
Tego czasu jest niewiele. Dwa razy musiałem zobaczyć fontannę, bo żona chciała...

... musiał Pan czy chciał?
Jeśli ona to przeczyta, to powinienem powiedzieć, że chciałem. (śmiech). Lubię też obejrzeć siatkarski Impel czy wybrać się na żużel.

Myśli Pan, że mógłby zostać tu dłużej?
Potrafię sobie wyobrazić, że pracuję dłużej we Wrocławiu, ale to nie ja podejmuję decyzję. W tej chwili najbliższym celem jest awans do europejskich pucharów.

I nie ma Pan z tyłu głowy ewentualnych problemów finansowych klubu?
Finanse nie należą do mnie. Ja skupiam się na swojej pracy.

Rozmawiał Jakub Guder.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto