MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo jest pewne

Bartłomiej Knapik, Michał Mazur
Wczoraj po południu wrocławskie dzieci ułożyły na Rynku liczbę 2012 jako znak poparcia dla organizacji euro 2012 w stolicy Dolnego Śląska.  fot. Paweł Relikowski
Wczoraj po południu wrocławskie dzieci ułożyły na Rynku liczbę 2012 jako znak poparcia dla organizacji euro 2012 w stolicy Dolnego Śląska. fot. Paweł Relikowski
Jutro zapadnie decyzja, czy Polska i Ukraina zorganizują mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Jeden nowy i jeden wyremontowany stadion, szybka kolej na Maślice i most od Krakowskiej do Mickiewicza.

Jutro zapadnie decyzja, czy Polska i Ukraina zorganizują mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Jeden nowy i jeden wyremontowany stadion, szybka kolej na Maślice i most od Krakowskiej do Mickiewicza. Wszystko to powstanie we Wrocławiu, jeśli za pięć lat zorganizujemy mistrzostwa.

Stadion na Maślicach i remont Olimpijskiego są pewne niezależnie od tego, czy sędziowie będą dla nas łaskawi. Ale ich werdykt wpłynie na tempo prac.
– Przetargi na remont Olimpijskiego i budowę nowego obiektu czekają nas w tym roku. Ale wiadomo, że jeśli dostaniemy Euro, wszystko będzie musiało być gotowe przed tą imprezą – nie ukrywa Michał Janicki, dyrektor Departamentu Spraw Społecznych we wrocławskim magistracie.
Urzędnicy podkreślają, że obwodnica autostradowa miasta, która będzie przebiegać w pobliżu nowego stadionu na Maślicach, czy most przy Krakowskiej i tak powstaną. Ale być może rok później.
Oprócz nowych dróg, tras tramwajowych i stadionów, które na pewno zostaną po imprezie, zyskamy znacznie więcej. Każdy kibic będzie gdzieś musiał spać i coś zjeść. Ilu ich przyjedzie? Dziś odpowiedź na to pytanie jest wróżeniem z fusów.
Wiadomo, że do Portugalii, gdzie odbywały się mistrzostwa Europy w 2004 roku, przyjechało 600 tysięcy kibiców, którzy zostawili tam 792 mln euro. Oprócz tego każdy z 31 meczów Euro 2004 oglądało od 120 do 220 mln telewidzów. Łącznie na samych reklamach telewizyjnych zarobiono 113 mln euro. Po Euro co roku do Portugalii przyjeżdża dwa razy więcej turystów niż przed imprezą.
Ale są także trudniej policzalne zyski. Takie jak promocja. Najbardziej znanym przykładem zysku na wielkiej imprezie jest tzw. efekt barceloński. Stolica Katalonii organizowała letnią olimpiadę w 1992 roku . Do dzisiaj Barcelona odczuwa przypływ turystów wywołany zainteresowaniem olimpijskim. Korzyści dla Wrocławia byłyby pewnie mniejsze – wszak u nas mają być rozgrywane jedynie mecze grupowe, a Euro jest dopiero trzecią (po olimpiadzie i mundialu) imprezą sportową świata – ale byłoby to i tak najważniejsze wydarzenie tej rangi po II wojnie światowej.

Pokonaliśmy Turcję
Polska w bój o Euro wyruszyła ponad cztery lata temu. Początkowo nic nie wskazywało, że polsko-ukraińska oferta będzie liczyła się aż do samego końca. Przecież rywalizowaliśmy z nie byle kim: silnymi piłkarsko Włochami, mającą potężne wpływy Rosją czy pragnącą zaistnieć na europejskich salonach Turcją.
We wrześniu 2005 roku na Malcie spośród ośmiu chętnych wybierano finałową trójkę. Nasza delegacja poleciała na wyspę w minorowych nastrojach. Ale stał się cud. W ostatnim głosowaniu uzyskaliśmy o jeden głos więcej niż Turcja. Oprócz nas postawiono także na kandydaturę włoską oraz wspólną węgiersko-chorwacką.
W tym momencie walka ruszyła na całego. Nie tylko z naszymi rywalami, ale także między miastami, które chciały gościć u siebie finalistów. W Polsce zgłosiło się ich wiele, ale najpoważniej potraktowano oferty Wrocławia, Warszawy, Poznania, Gdańska, Krakowa i Chorzowa. Zgodnie z wymogami Europejskiej Unii Piłkarskiej mecze mają odbywać się w ośmiu miastach (czyli w przypadku polsko-ukraińskiej kandydatury w czterech w naszym kraju i czterech u wschodnich sąsiadów). Początkowo Wrocław miał się znaleźć poza najlepszą czwórką, na szczęście silna akcja popierająca stolicę Dolnego Śląska sprawiła, że stało się inaczej (spotkania mają się odbywać także w Warszawie, Gdańsku i Poznaniu).
Duża w tym zasługa samych mieszkańców. Poparcie idei organizacji Euro w Polsce i na Ukrainie wśród wrocławian sięga 75 procent.

Finał już jutro
Dziś w walijskim Cardiff odbędzie się ostateczna prezentacja oferty włoskiej, polsko-ukraińskiej i węgiersko-chorwackiej (zachęcać do głosowania za nami będą m.in. Irena Szewińska i Jerzy Dudek). Po nich członkowie komitetu wykonawczego UEFA będą mieli kilkanaście godzin na wyrobienie sobie zdania. Finał kilkuletniej batalii nastąpi jutro – o godz. 11.
Jakie mamy szanse na zwycięstwo?
– Wygramy na 90 procent. Nie daję nam 100, bo w życiu staram się być bardzo ostrożny – uważa Michał Nykowski, szef sztabu projektu EURO 2012.
– A w przypadku porażki od razu składamy aplikację na organizacje kolejnych mistrzostw Europy. W 2016 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto