Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzaki czekają na nowy dom

[email protected]
Reks jest jednym ze 141 psów mieszkających w sopockim schronisku dla bezdomnych zwierząt. Przez czternaście lat nikt nie chciał go zabrać do domu. Dziś już wiadomo, że do końca swoich dni zostanie w azylu.

Reks jest jednym ze 141 psów mieszkających w sopockim schronisku dla bezdomnych zwierząt. Przez czternaście lat nikt nie chciał go zabrać do domu. Dziś już wiadomo, że do końca swoich dni zostanie w azylu. Czy inne zwierzęta będą miały więcej szczęścia?

Dobrą okazją do zapoznania się z sopockimi bezdomnymi czworonogami będzie dzień otwarty schroniska. Pracownicy zaplanowali na najbliższą niedzielę wiele atrakcji. Będzie loteria fantowa i porady weterynarzy.
- Jednak najbardziej zależy nam na adopcjach - mówi Andrzej Jachacy, kierownik schroniska. - Chcemy, aby jak najwięcej zwierząt znalazło dobry dom. My służymy pomocą. Doradzimy, podpowiemy, jaki pies czy kot będzie najodpowiedniejszy do określonej sytuacji mieszkaniowej.
Schronisko czeka także na pomoc materialną. W dalszym ciągu potrzebna jest odzież do wykładania psich bud, karma i metalowe miski.
Dzień otwarty w schronisku rozpocznie się w niedzielę o godz. 11. Azyl będzie można odwiedzać do godz. 15. Schronisko znajduje się przy ul. 1 Maja 32, w drodze do Opery Leśnej.

Do serca przytul psa weź na kolana kota
W sopockim schronisku dla bezdomnych czworonogów mieszka 141 psów i 181 kotów. Niektóre z czworonogów trafiły do azylu z ulicy, inne zostały oddane przez właścicieli, a pozostałe podrzucone pod schronisko. Gdy otwiera się furtka schroniska, każdy z nich ma nadzieję, że idzie ich nowy pan. Być może w niedzielę do niektórych z nich uśmiechnie się szczęście.

Sharmen, trzyletnia suczka trafiła do sopockiego azylu kilka tygodni temu. Przyniosła ją jedna z mieszkanek kurortu. Twierdziła, że znalazła psa na ulicy. Po kilku dniach zadzwoniła do schroniska i powiedziała, że to jej pies. Przepraszała pracowników za swoje zachowanie, ale nie chciała wziąć zwierzaka do domu. Twierdziła, że pies nie może przebywać z jej dzieckiem. Potem okazało się, że Sharmen trafiła do Sopotu aż ze schroniska w Wieluniu.
- Zadzwoniliśmy do Wielunia - opowiada Jachacy. - Podobno ten pies był bardzo nieufny, nigdy nie szczekał, szukał samotności. U nas jest całkiem inaczej. Daje się głaskać i szczeka na obcych. Szukamy jej dobrego domu. Jej nowy pan musi być odpowiedzialny. Ten pies sporo wycierpiał, potrzebuje wyjątkowej opieki.

Każdy ma swoją historię
Ludzie wstydzą się, że oddają psa do schroniska. Przychodzą w nocy, przywiązują czworonoga do bramy i odchodzą. Zdarza się, że wymyślają historie. - Czasami są tak przekonujący, że trudno im nie wierzyć - dodaje Jachacy. - Dopiero po kilku dniach okazuje się, że kłamali. Tak było ze szczeniakiem z ulicy Polnej. Osoba, która go przyniosła twierdziła, że znalazła go w krzakach, wykarmiła i wykąpała. Byliśmy wstrząśnięci jego historią. Po dwóch dniach zadzwonił brat tej pani. Okazało się, że kobieta chciała się po prostu pozbyć po cichu czworonoga z domu.

Tak też prawdopodobnie było z suczką amstaffa. Przyprowadził ją 1 kwietnia do azylu młody mężczyzna. Pies był zadbany, miał ładną obrożę i smycz. - Osoba ta twierdziła, że pies był przywiązany od kilku dni do drzewa - mówi Jachacy. - Być może to prawda, a może smutny żart na prima aprilis. Tego się już pewnie nigdy nie dowiemy.
Bywają jednak sytuacje, kiedy oddanie zwierzęcia do schroniska jest jedynym rozsądnym wyjściem. Często rodzina przyprowadza zwierzaka do nas, bo umarł jego właściciel. - Pies taki przeżywa podwójny szok – mówi Jachacy - traci swojego pana i przyjazny dom.

Czekają na miłość
Oddawany do schroniska zwierzak jest nieszczęśliwy. Nie rozumie, dlaczego jednego dnia jest kochany, a następnego zostaje sam i to na zupełnie obcym terytorium. – Psu trudno jest zaakceptować nową sytuację – tłumaczy Jachacy. - Przez pierwsze dni nie je, nie ma zaufania. Potem zaczyna się oswajać z nową sytuacją, pozwala się głaskać, macha ogonem na widok pracowników.
Do sopockiego schroniska zagląda sporo ludzi, chcących adoptować zwierzaka lub wspomóc azyl symboliczną złotówką. Takim wizytom towarzyszy zwykle głośne ujadanie czworonogów. – Psy z jednej strony pilnują swojego terytorium, z drugiej próbują zwrócić na siebie uwagę – tłumaczy Jachacy. - Ustawiają się jak na paradzie. Podnoszą ogony i prezentują się w całej okazałości. Każdy chce być zauważony.
Adoptowane czworonogi czują, że wygrały los na loterii.
– Czasami odwracają się w bramie i długo na nas patrzą. Tak jakby chciały podziękować nam za okazaną miłość – mówi Jachacy. - To niesamowite uczucie.

Zdarza się, że oddane do adopcji zwierzę samo wraca do schroniska. Nie jest wówczas ponownie odsyłane do właściciela. Pracownicy azylu traktują taki powrót jak wybór, chęć pozostania w schronisku.

Niektóre zostają na zawsze
W schronisku mieszkają też psi weterani. Reks trafił do azylu czternaście lat temu. Miał wtedy półtora roku. - Był psem łańcuchowym, pilnował jednej z hurtowni w Sopocie - opowiada Jachacy. - Gdy przestała istnieć, pies został bez opieki i jedzenia. Wzięliśmy go do siebie. On nigdy nie miał szczęścia. Nikt go nie chciał adoptować. Będzie z nami już do końca. Gdybyśmy go teraz oddali, to byłaby dla niego wielka krzywda. Tu jest jego prawdziwy dom. Pilnuje swego terytorium. I mimo swojego podeszłego wieku jest dobrym stróżem.

Także Basta, mieszaniec amstaffa mieszka w schronisku od 11 lat. Została znaleziona na sopockim targowisku w 1995 roku - Ona ma jeszcze szansę na adopcję - twierdzi Jachacy. - To pies z charakterem. Nie nadaje się oczywiście do rodziny z małymi dziećmi, ale dla samotnej osoby będzie doskonałym towarzyszem.

Zaadoptuj psa
Aby przygarnąć psa czy kota, trzeba być osobą pełnoletnią i mieć dobre warunki mieszkaniowe. Opłata za psa wynosi od 30 do 50 zł, w zależności od wielkości psa, a za kota od 15-25 zł. Zwierzę przeznaczone do adopcji jest odrobaczone, odpchlone, zaszczepione przeciwko chorobom zakaźnym i wściekliźnie. Proces adopcji kontroluje inspektor z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, oddział w Gdańsku. Sprawdza, czy adoptowany pies ma dobrą opiekę.

Jolanta Świerczyńska - DZIENNIK BAŁTYCKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto