Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Związkowiec z Solidarności w sześć tygodni znalazł zatrudnienie trzystu osobom.

Maciej Czujko
Fot. Paweł Relikowski Z takim samym zaangażowaniem, z jakim bronił kolegów z Jedynki Wrocławskiej, Zbigniew Rudnik (w środku) szuka teraz pracowników dla dużych firm.
Fot. Paweł Relikowski Z takim samym zaangażowaniem, z jakim bronił kolegów z Jedynki Wrocławskiej, Zbigniew Rudnik (w środku) szuka teraz pracowników dla dużych firm.
Człowiek jak pośredniak Dzięki Zbigniewowi Rudnikowi Jan Kozak z Wrocławia ma nową pracę. – To dużo lepsza posada. Zarabiam prawie dwa razy więcej niż wcześniej, pracuję w dobrych warunkach – cieszy ...

Człowiek jak pośredniak
Dzięki Zbigniewowi Rudnikowi Jan Kozak z Wrocławia ma nową pracę. – To dużo lepsza posada. Zarabiam prawie dwa razy więcej niż wcześniej, pracuję w dobrych warunkach – cieszy się

Kozak od kilku dni ma etat w firmie, która produkuje sprzęt gospodarstwa domowego w Bielanach Wrocławskich. Dzięki 50-letniemu Rudnikowi – związkowcowi z Solidarności.
To on znalazł trzystu pracowników w zamian za wprowadzenie do zakładu Solidarności. I pokazał, że to się opłaca wszystkim – szefom i ich podwładnym.
Zaczęło się od Partnerstwa dla Zawidawia – to program finansowany przez Unię Europejską, przy którym pracuje Zbigniew Rudnik, przewodniczący Solidarności w Jedynce Wrocławskiej.

Na festyn organizowany przez tę instytucję przyszedł przedstawiciel firmy Hi-P Poland produkującej sprzęt AGD. Powiedział, że chce zatrudnić kilka osób. Od tego się zaczęło.
– Znalazłem ludzi, ale potem, gdy firma rozbudowywała swój zakład w Bielanach Wrocławskich, okazało się, że potrzeby tego przedsiębiorcy są znacznie większe – opowiada Zbigniew Rudnik. – Pojawiła się okazja, więc zaproponowałem szefostwu firmy, że załatwię im pracowników, jeśli oni zaakceptują obecność związku zawodowego. Zgodzili się – dodaje z zadowoleniem.
Przez sześć tygodni rozsyłał informacje, że szuka ludzi. Wieszał ogłoszenia przy kościołach, sklepach, urzędach pracy, poruszał wszystkie znajomości. Wreszcie chętni zaczęli się zgłaszać. Razem z przewodniczącym odwiedzali zakład dużymi grupami, spotykali się z jego szefostwem i decydowali.

Zadowoleni ze związkowca
– Ogromna część pracowników przyszła z powiatu dzierżoniowskiego. Tam są duże problemy z pracą – tłumaczy Rudnik. – Z siedmiuset osób, które odwiedziły zakład, trzysta już pracuje – dodaje.
Zadowolonych z pośrednictwa Zbigniewa Rudnika nie brakuje. Jednym z nich jest Jan Kozak. – Poprawiły mi się zarobki, mam lepsze warunki, a do tego jestem pod opieką dobrego związkowca – cieszy się. – Jeden Rudnik z Solidarności zadziałał lepiej niż urzędy pracy.
Również firma cieszy się z tej współpracy. Uporała się z problemem zatrudnienia, co teraz, gdy ludzie wyjeżdżają do pracy za granicę i spada bezrobocie, nie jest łatwe.
– W tym przypadku Solidarność była o wiele skuteczniejsza niż prywatne biura pośrednictwa pracy, które przedtem wynajmowaliśmy – przyznaje Barbara Rok-Szofer z firmy Hi-P Poland.
Dodaje też, że współpraca ze związkowcem układa się dobrze – ciągle przychodzą do firmy nowi ludzie zachęceni przez Rudnika.
– I to na różne stanowiska: są ślusarze, operatorzy wózków widłowych, monterzy – wyjaśnia Rok-Szofer.
Ludzie, których Rudnik ściągnął do firmy Hi-P Poland, nie znaleźli zatrudnienia dzięki pomocy urzędów pracy. Statystyki pokazują, że są one znacznie mniej skuteczne niż związkowiec. Powiatowy Urząd Pracy we Wrocławiu w zeszłym roku załatwił pracę 12035 osobom. Gdy podzielić tę liczbę przez 185 pracujących w nim osób, okazuje się, że jedna
z nich przez cały rok znalazła etaty dla 65 ludzi. Porównanie do wyniku Rudnika – 6 tygodni i 300 osób – powinno zawstydzić urzędników.
Dyrektor wrocławskiego urzędu pracy Maria Kunicka nie dowierza osiągnięciom Rudnika. Tłumaczy, że jej pracownicy oprócz bezpośredniego kojarzenia ludzi z miejscami pracy mają wiele innych zadań.
– Staże, szkolenia, poradnictwo – wylicza dyrektor. – To wszystko absorbuje urzędników. Te działania nie są tak wymierne, ale bardzo potrzebne – dodaje.

Urzędników przybędzie
Okazuje się też, że doradców i pośredników wkrótce ma być w urzędzie więcej – we Wrocławiu o 13 osób.
– Pieniądze na ten cel będą pochodzić z Unii i naszego funduszu pracy – mówi wicedyrektor Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy Joanna Naliwajko. – Mamy nadzieję, że to poprawi naszą skuteczność urzędów.
Zatrudnianie nowych urzędników wydaje się kontrowersyjne, tym bardziej że bezrobocie na Dolnym Śląsku spada. Pod koniec lipca 2007 r. było o trzy procent mniejsze w porównaniu z czerwcem. Wynosiło 13,1 proc., czyli odrobinę więcej od średniej krajowej. Wydaje się, że z takim kłopotem znacznie lepiej od 200 urzędników, poradziłoby sobie kilku związkowców, takich jak Rudnik.

Coraz lepiej
Zmniejsza się liczba osób bezrobotnych powyżej 50. roku życia. W porównaniu z początkiem roku jest ich o 15 procent mniej. Podobna sytuacja dotyczy osób długotrwale bezrobotnych. Ich liczba w tym samym czasie spadła o 27 procent. Bezrobocie najszybciej spada wśród robotników przemysłowych i rzemieślników, pracowników z branży usług i sprzedawców oraz techników.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto