Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy o Lee Richardsonie: Zawsze wiedział, kiedy odpuścić na torze

Mariusz Kruczek
Mariusz Kruczek
Lee Richardson
Lee Richardson Za: nowiny24.pl/K.Łokaj
Środowisko żużlowe jest zszokowane śmiercią Lee Richardsona, który zginął na torze we Wrocławiu. Sprawę wypadku bada prokuratura.

W niedzielę 13 maja wieczorem tragiczna informacja obiegła świat "czarnego sportu". We Wrocławiu, w wyniku odniesionych obrażeń w wypadku na Stadionie Olimpijskim, zmarł 33-letni Lee Richardson. Zawodnik rzeszowskiej drużyny zahaczył o motocykl Tomasza Jędrzejaka i Fredrika Lindgrena, po czym uderzył z dużą siłą w bandę.

Zobacz: Tragedia na torze żużlowym we Wrocławiu. Nie żyje Lee Richardson [wideo]

Śmierć Lee była szokiem dla środowiska żużlowego. Lakeside Hammers, angielski klub Lee Richardsona, na swojej stronie napisał: "Jesteśmy załamani stratą naszego świetnego kapitana, a ponad wszystko wspaniałego ojca i męża". Stuart Douglas, właściciel Lakeside Hammers powiedział, że "czasami zapominamy o niebezpieczeństwie, jakie towarzyszy żużlowcom".

Wzruszające pożegnanie zamieściła Marta Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów, która napisała otwarty list do Lee Richardsona: "Tragedii, która dotknęła Twoją Rodzinę, Kibiców i Twój Polski klub, nie można wyrazić żadnymi słowami. (...) Zawsze taktowny, uśmiechnięty, pamiętam, jak grałeś w piłkę ze swoimi synkami na stadionie przy Hetmańskiej, w Twoim Klubie."

Żużlowiec Greg Hancock na portalu społecznościowym napisał: "To niewiarygodne. Nie mogę w to uwierzyć. To niesprawiedliwe, że odszedł. Łączę się w bólu z jego rodziną". W podobnym tonie wypowiadają się pozostali koledzy z toru.

Koledzy o Lee Richardsonie:

 

Łukasz Kret, PGE Marmy Rzeszów

- Będę go pamiętał jako sympatycznego, uśmiechniętego, pozytywnie podchodzącego do życia. Zawsze służył radą i pomocą młodszym kolegom. Nie dociera do mnie, że go nie ma. Był bardzo dobrym sportowcem. Mówiło się, że jeździł bezpiecznie. Rzeczywiście, wiedział, gdzie może wjechać, kiedy odpuścić. Był bardzo fair wobec innych zawodników i dbał o innych na torze. Nie zajeżdżał im drogi. Siadając na motocykl będę miał to wydarzenie, gdzieś z tyłu głowy. Musimy sobie jednak z tym jakoś poradzić.
Maciej Kuciapa, PGE Marma Rzeszów

- Startowaliśmy ze sobą wiele lat. Lubiliśmy się też poza torem. Lee był dobrym kolegą, zawsze można było na niego liczyć. Niestety, w ten sport wpisane jest ryzyko. Nikt nie spodziewa się najgorszego. Dlatego tak trudno się z tym pogodzić. Na torze Lee potrafił robić takie rzeczy, że włosy dęba stawały. Jeżeli chodzi o tor we Wrocławiu, to spodziewaliśmy się takich warunków. Zawsze zdarzają się jakieś koleiny i nierówności. Czasami jednak sekunda nieuwagi lub zła decyzja kończą się tragicznie.


Maciek Janowski, żużlowiec pochodzący z Wrocławia, reprezentuje barwy Unii Tarnów

- Środowisko żużlowe jest tak małe, że wszyscy dobrze się znamy. Z Lee parę dni temu leciałem samolotem. Zapamiętam go jako wiecznie uśmiechniętego. Ten sport bywa brutalny. Uświadomiłem to sobie siadając pierwszy raz na motocykl. Kocham jednak żużel i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Myślę, że podobnie czuł Lee. To ryzyko, na które się godzimy.

17 maja o godz. 18.30 w Katedrze Wrocławskiej odprawiona zostanie Msza Święta w intencji Lee Richardsona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto