Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żołnierze leczą stres po cichu

Eliza Głowicka
Oficjalnie z powodu zespołu stresu bojowego leczonych jest 40 żołnierzy fot. Paweł Relikowski
Oficjalnie z powodu zespołu stresu bojowego leczonych jest 40 żołnierzy fot. Paweł Relikowski
Wojskowi po misji nie radzą sobie ze stresem. Dla armii to ciągle wstydliwy problem W szpitalu wojskowym we Wrocławiu od niespełna roku działa jedyna w regionie i jedna z trzech w kraju klinika psychiatrii i leczenia ...

Wojskowi po misji nie radzą sobie ze stresem. Dla armii to ciągle wstydliwy problem
W szpitalu wojskowym we Wrocławiu od niespełna roku działa jedyna w regionie i jedna z trzech w kraju klinika psychiatrii i leczenia stresu bojowego. To do niej trafiają niekiedy żołnierze powracający z półrocznych pobytów na misjach zagranicznych.

Nasi żołnierze, w tym także z 10. Brygady Pancernej w Świętoszowie, służą w Iraku i Afganistanie. Wyjeżdżają też z misją na Bałkany i na Bliski Wschód. Część z nich pełni służbę w bardzo trudnych warunkach, z narażeniem życia. Po powrocie niektórzy nie mogą się przystosować do zwykłego życia. Cierpią na stany lękowe, bezsenność, mają depresję. Na leczenie idą często dopiero za namową rodziny.
Ilu ich jest? Oficjalnie Ministerstwo Obrony Narodowej wie tylko o tych, którzy są pacjentami klinik wojskowych. Z danych MON wynika, że wśród wojskowych odbywających służbę w Iraku i Afganistanie takich przypadków było zaledwie 40. Ale nie są to pełne dane, bo część wojskowych korzysta prywatnie z pomocy psychiatrów i psychologów, ukrywając ten fakt przed kolegami i przełożonymi. Bo leczenie leków przywiezionych z wojny jest niemęskie.
- Inni sami chcą sobie poradzić z problemami i sięgają po alkohol - przyznaje płk dr Zbigniew Mazurczyk, kierownik kliniki psychiatrii i zespołu stresu bojowego we wrocławskim szpitalu wojskowym. - Objawy stresu bojowego, czyli zespołu wyczerpania walką, są podobne do objawów stresu pourazowego u ofiar katastrof, klęsk żywiołowych czy przestępstw. Tylko że u tych drugich maleją po kilku miesiącach, a u żołnierzy jest na odwrót. Zaburzenia się nasilają wraz z upływem czasu - tłumaczy dr Mazurczyk.
Różnica polega też na tym, że cywil jest nieprzygotowany na sytuację stresową, a żołnierz teoretycznie wie, co go może spotkać i zna skalę zagrożenia. Ale okazuje się, że życie przerasta często ich najgorsze oczekiwania.
- 23-letni chłopak z Wrocławia, z dobrej rodziny, który dotąd nie był na wojnie, trafia w sam środek piekła. I działa w warunkach ekstremalnych przez wiele miesięcy. Nic dziwnego, że może się załamać - uważa komandor prof. Krzysztof Kubiak z Dolnośląskiej Wyższej Szkoły.
- Mieliśmy pacjenta, który wrócił z Kosowa - opowiada dr Mazurczyk. - W czasie spaceru bał się kopnąć kamień, bo myślał, że wybuchnie - wspomina lekarz. Inny bał się stanąć na trawniku, bo mógł być zaminowany.
Pułkownik Mazurczyk przyznaje, że niektórzy jego pacjenci zostali odesłani do wrocławskiej kliniki wprost z misji.
Żołnierze, którzy zgłaszają się na ochotnika do Iraku czy Afganistanu, przechodzą badania psychologiczne. - Na specjalnych zajęciach są uczeni, jak radzić sobie ze stresem. Ale ci, którzy zgłaszają się na misję, mają motywację do wyjazdu - mówi kpt. Dariusz Kudlewski, oficer prasowy ze Świętoszowa.

Zespół stresu bojowego

Termin zaburzeń pourazowych związanych ze stresem pojawił się w połowie lat 60. ub. wieku w USA, gdy zauważono dziwne zachowania u weteranów wojny w Wietnamie.
Mieści się w nim określenie stresu pola walki. Jego przykłady wskazuje historia I wojny światowej, gdy zaobserwowano, że wielu żołnierzy (zwłaszcza tych narażonych na częsty widok rannych) wykrusza się z powodu załamań nerwowych. Późniejsze wojny: II światowa czy w Wietnamie w latach 60. XX wieku pokazały psychiatrom ten problem wyjątkowo ostro.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto