MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Znikający poborowi

Katarzyna Wilk
Coraz mniej poborowych staje przed komisją wojskową, bo wyjeżdżają za chlebem Fot. Marcin Oliva Soto
Coraz mniej poborowych staje przed komisją wojskową, bo wyjeżdżają za chlebem Fot. Marcin Oliva Soto
Młodzi mężczyźni nie stawiaja się na wezwania, bo wyjechali za granicę. Na Dolnym Śląsku wojskowe komendy uzupełnień poszukują już prawie 10 tysięcy młodych mężczyzn.

Młodzi mężczyźni nie stawiaja się na wezwania, bo wyjechali za granicę.
Na Dolnym Śląsku wojskowe komendy uzupełnień poszukują już prawie 10 tysięcy młodych mężczyzn. To ci, którzy nie stawili się na komisji wojskowej, nie zgłosili nigdzie, że wyjeżdżają. Liczba znikających bez śladu poborowych rośnie lawinowo. W 2004 roku na liście było dwa tysiące nazwisk. Rok później poszukiwano 4 tysiące, w 2006 - 8 tysięcy poborowych.

- Problem nasila się od momentu otwarcia granic - mówi major Leszek Nowicki z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego we Wrocławiu.
Przypuszcza, że młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, z konsekwencji, jakie ich czekają.
- Za uporczywe uchylanie się od służby grożą dwa lata pozbawienia wolności - informuje major Nowicki.
- Wyjechałem do Irlandii, bo kolega załatwił mi pracę. Wiedziałem, że wojsko mnie ściga, ale nie zastanawiałem się ani minuty - opowiada 24 - letni Michał z Jeleniej Góry. Jego mama nie odebrała wezwania z wojska. Michał nigdzie nie zgłosił, że go nie będzie w kraju. Nie wiedział, że można to tak załatwić. Był w domu na święta, ale do komendy uzupełnień nie poszedł. Boi się, że wręczą mu od razu bilet i poślą w kamasze.
Podobne obawy mają i inni. W regionie jeleniogórskim WKU poszukuje około 1,5 tys. mężczyzn. W Legnicy szuka 1,1 tys., a w Świdnicy aż 2,5 tys. osób.
Tymczasem sprawę można bardzo łatwo załatwić. Wystarczy przed wyjazdem zgłosić się w magistracie i podać tymczasowy adres.
- Wtedy urząd nas o tym zawiadamia - tłumaczy major Jarosław Szymański z jeleniogórskiej Wojskowej Komendy Uzupełnień.
W takich przypadkach wojskowi czekają na poborowego do jego powrotu. Nikt nie będzie wysyłał mu wezwań do Dublina, Londynu, Berlina czy innego miasta. Także żandarmeria nie zamierza ścigać poborowych za granicą. Dlatego nie powinni oni mieć obaw przed zgłoszeniem w magistracie zmiany miejsca zamieszkania.
Szymański dodaje, że ma świadomość, iż część z tych osób nie ucieka przed wojskiem, a jedzie za chlebem dla całej rodziny. To nie jest jednak żadnym usprawiedliwieniem zaniechania formalnego załatwienia sprawy wojska.
Jeśli poborowy nie zgłosił zmiany adresu, mogą czekać go kłopoty. Bowiem obowiązek odbycia służby wojskowej, która trwa 9 miesięcy, jest ważny do 50 roku życia.
- Po wyczerpaniu wszystkich naszych możliwości kierujemy sprawę do prokuratury - zaznacza major Nowicki. Wówczas śledczy prowadzą postępowanie i sprawdzają, czy rzeczywiście dana osoba uporczywie uchyla się od służby. Jeśli tak, to za kratki może trafić nawet na dwa lata. Teoretycznie. W praktyce często takie sprawy są umarzane. Trudno bowiem udowodnić, że ktoś wyjechał, aby uniknąć wojska.
- Teraz o wojsku mało kto myśli, ważne jest, by dobrze zarobić - mówi 23-letni Jarek, który pracuje w Irlandii razem z Michałem.
Problemy poborowych skończą się w 2010 roku, gdy Polska będzie miała zawodową armię.
- O ile ten termin zostanie dotrzymany - zaznacza Leszek Nowicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polacy ocenili rząd Tuska. Zaskakujące wyniki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto