LUBIN
Niespodzianką letnich transferów było rozstanie się z Polkowicami, pomocnika Tomasza Salamońskiego, który w Górniku spędził sześć udanych sezonów mając wydatny wkład w awans do ekstraklasy. Teraz chce w tym pomóc Zagłębiu.
* Czy wysoka porażka z Cracovią wpłynie jakoś na wasze nastawienie w meczu z Polarem?
- Oczywiście, że tak. Bardzo pragniemy zmazać tę plamę, pokazać że tamtem wynik był tylko wypadkiem przy pracy. Zresztą takie porażki jak nasza zdarzają się w futbolu dość często.
* Jak ocenia pan waszego piątkowego rywala?
- Na pewno nie będzie łatwo. Polar bowiem, to dobry zespół, grający ciekawą piłkę. Ostatnio drużyna z Zakrzowa złapała wiatr w żagle. W dwóch trudnych meczach wywalczyli cztery punkty. Przyszedł nowy trener i w ten zespół wstąpił nowy duch.
* Cofnijmy się do przerwy między rozgrywkami. Twój transfer do Zagłębia Lubin, które akurat rozstało się z ekstraklasą wciąż dla kibiców jest wielką zagadką. Co było powodem tej zmiany miejsca zatrudnienia?
- Latem kończył mi się kontrakt z Polkowicami. Zimą działacze Górnika próbowali rozmawiać ze mną na temat jego przedłużenia, ale generalnie nie dogadaliśmy się. W sumie poszło o niewielkie pieniądze w kontrakcie, ale pomyślałem sobie, że jeżeli spieramy się o takie duperele, to chyba najwyższa pora zmienić otoczenie. Pojawiła się oferta z Lubina. Zagłębie walczyło wówczas o pozostanie w I lidze, ale były już konkretne przymiarki do zmian personalnych. Byłem zdecydowany na ten transfer i nawet fakt degradacji Zagłębia nie wyhamował mnie w tym postanowieniu.
* Czy w Lubinie dostałeś większe pieniądze?
- Na pewno większe niż te, o które bezskutecznie spierałem się w Polkowicach. Jednak nie tylko pieniądze zadecydowały o mojej decyzji. To kwestia perspektyw, pogrania w naprawdę profesjonalnym klubie. Kierownictwo Zagłębia przedstawiło mi swoją wizję działania na najbliższe lata i to było chyba czynnikiem decydującym.
* Dla każdego piłkarza wyzwaniem powinna być gra w ekstraklasie...
- ...i moim celem też to jest. Tylko, że opóźni się to o 12 miesięcy.
* Kilka lat pracowałeś z Draganem, teraz z serbskim szkoleniowcem Olareviciem. Jak wypada to porównanie trenerskiego warsztatu?
- Trener z Serbii starannie dopasowuje taktykę do możliwości poszczególnych zawodników. Jest perfekcjonistą w dążeniu do realizacji jego zaleceń przedmeczowych. No i inaczej gramy w Lubinie niż w Polkowicach. W Zagłębiu gramy trójką obrońców i dwoma defensywnymi pomocnikami. Serbski trener przykłada ogromne znaczenie do tego, aby grać szybko i nie przetrzymywać długo piłki.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?