Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zła szkoła, czyli zabawy z bronią

Hanna Wieczorek
fot. archiwum Ewy Czemierowskiej
fot. archiwum Ewy Czemierowskiej
Szaleniec z Virginia Tech, zanim zaczął mordować, poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet. Wrocławski uczeń, który biegał po ogólniaku i atakował nauczycieli, nie miał problemu ze zdobyciem broni.

Szaleniec z Virginia Tech, zanim zaczął mordować, poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet. Wrocławski uczeń, który biegał po ogólniaku i atakował nauczycieli, nie miał problemu ze zdobyciem broni. Na siekierę nie trzeba mieć pozwolenia. Czy do tragedii w szkołach dochodzi przez złe prawo, czy to nierozwiązywalny problem dla psychologów?

Była siódma rano, kiedy w kampusie Virginia Tech rozległy się pierwsze strzały. 23-letni Cho Seung Hui zabił dwie osoby. Wrócił po prawie trzech godzinach i zastrzelił jeszcze trzydziestu studentów i naukowców.
Rodziny ofiar i świadkowie tragedii pytają, jak mogło dojść do takiej tragedii. Zastanawiają się, czy winy nie ponoszą władze uczelni, które nie ewakuowały studentów po pierwszych zabójstwach. Na cenzurowanym jest policja, która, zdaniem wielu, zlekceważyła zagrożenie, traktując poranny atak szaleńca jako „zwykłą strzelaninę”.

Broń w co trzecim domu
W Europie mało kto zastanawia się nad odpowiedzialnością policji. Większość wskazuje inne przyczyny tragedii: powszechny dostęp do broni. Nikt tak naprawdę nie wie, ile sztuk pistoletów, karabinów, a nawet działek przeciwlotniczych jest w amerykańskich domach. Według jednych danych około 70 milionów sztuk, według innych – ponad 200 milionów. Wiadomo tylko, że broń ma co trzecia rodzina.
Prezydent Georg W. Bush, uprzedzając wybuch narodowej debaty na ten temat, zaraz po masakrze w Virginia Tech powiedział, że tragedii w Blacksburg nie należy wykorzystywać do dyskusji o ograniczeniu posiadania broni, ponieważ „ludzie mają prawo do jej noszenia”. Zostało ono zapisane w drugiej poprawce do amerykańskiej konstytucji. A fanatyczni zwolennicy tego prawa cytują Ewangelię według św. Łukasza i dowodzą, że sam Jezus zachęcał wyznawców do kupowania broni.

Silne lobby w Kongresie
Wśród republikańskich i demokratycznych polityków silne wpływy mają zwolennicy nieskrępowanego dostępu do broni palnej. Szczególnie prężne jest Narodowe Stowarzyszenie Broni (National Rifle Organization). Po tragedii w Blacksburg zareagowało ono zresztą bardzo szybko i wydało oświadczenie: „Narodowe Stowarzyszenie Broni dołącza do całego kraju, by złożyć najszczersze kondolencje rodzinom studentów i pracowników Virginia Tech University i wszystkim dotkniętym przez tę straszną tragedię. Nasze myśli i modlitwy są z rodzinami. Nie będziemy udzielali dalszych komentarzy, dopóki wszystkie fakty nie zostaną poznane”.

Bitwa na statystyki
Zwolennicy nieskrępowanego dostępu do broni przytaczają statystyki, z których wynika, jakim dobrodziejstwem jest powszechne uzbrojenie obywateli. Cytują dane dowodzące, że Amerykanie zabijają w obronie własnej niespełna promil napastników (około 2500 rocznie), a przestępczość spada w tych stanach, które znoszą przepisy utrudniające zakup pistoletów lub zezwalają na noszenie ich w „ukryciu”. I dodają, że nóż jest także groźny.
To przecież we Wrocławiu pod koniec marca 1998 r. podczas lekcji w IX LO Piotr P. na oczach innych uczniów atakował znienawidzone przez siebie nauczycielki: matematyki, fizyki i geografii. Pierwszą zaatakował siekierą. Dwie pozostałe – nożem. Wszystkie trzy doznały licznych obrażeń.
Problem się powtarza. W tym tygodniu sąd skazał na dożywocie chłopaka, który na schodach szkoły zabił nożem 18-letnią Darię. Do tragedii doszło 1 września.
Przeciwnicy powszechnego dostępu do broni tego nie negują. Podkreślają jednak, że tam, gdzie nie tak łatwo kupić pistolet czy rewolwer, skala przemocy jest znacznie mniejsza. I udowadniają to także za pomocą statystyki. Najdramatyczniejsze jest chyba to stwierdzenie: „Co pięć minut gdzieś w USA ktoś w obronie własnej wyciąga broń. Co piętnaście minut ktoś ginie od kuli”.

Paragon miał w plecaku
Szaleniec z Virginia Tech pistolety kupił legalnie. W plecaku miał paragon ze sklepu z bronią. Zresztą w Wirginii broń kochają wszyscy, strzelbę pod pewnymi warunkami może kupić nawet dziecko, które ukończyło dwanaście lat.
Raczej nie ma szans na zmianę takiej sytuacji. Decyzji o rozbrojeniu Amerykanów nie podejmie chyba żaden polityk, choćby dlatego, że nikt nie wie, jak można byłoby ją wyegzekwować.
Europa jest pod tym względem znacznie bardziej konserwatywna. Po tragedii w szkockim mieście Dunblane, gdzie psychopata zamordował 16 przedszkolaków i ich wychowawczynię, wprowadzono tak ostre przepisy dotyczące broni palnej, że podobno angielska reprezentacja w strzelectwie musi trenować poza granicami Wielkiej Brytanii. •

Odludek pełen nienawiści
„Nie wystarczały wam wasze mercedesy, bachory” – mówił. – „Nie wystarczały wam wasze złote naszyjniki (...), nie wystarczało wam wasze rozpasanie” – wylicza. „Nie wystarczały do zaspokojenia waszych hedonistycznych potrzeb. Mieliście wszystko”.
To nie jest scenariusz filmowy. Te słowa nagrał na wideo 23-letni Koreańczyk, który chwilę przedtem zamordował dwie osoby w akademiku w kampusie Virginia Tech. Niedługo po tym nagraniu, uzbrojony w dwa pistolety, poszedł dalej zabijać. Od jego kul, zanim sam strzelił sobie w głowę, zginęły 32 osoby.
Psychopata wysłał swoje wyznania do amerykańskiej stacji NBC. Przesyłka
zawiera 43 zdjęcia, 28 plików wideo i wielostronicowe oświadczenie.
Szaleniec pozował do zdjęć z bronią wycelowaną w obiektyw aparatu, a na nagraniu wideo mówi: „To wy przyparliście mnie do muru i pozostawiliście mi tylko jedno wyjście”.
Cho Seung Hui studiował na Uniwersytecie Virginia Tech anglistykę. Mieszkał w akademiku. Napisał dwie sztuki teatralne. W jednej opowiadał o walce trzynastolatka z ojczymem (jeden rzucał młotkami, a drugi atakował piłą łańcuchową). W drugiej – uczniowie fantazjowali na temat zamordowania swego nauczyciela. Jego prace były tak brutalne, pełne przemocy i niepokojące, że nauczycielka skierowała go na konsultacje psychologiczne.
Koledzy i inni nauczyciele pamiętają go jako odludka, który rzadko do kogokolwiek się odzywał, jednak zdarzały się z jego strony przypadki gróźb, które nawet zgłaszano na policję.
Pod koniec 2005 roku dwie studentki poskarżyły się policji na „irytujące” e-maile i sms-y, które od niego dostały. Inny student zgłosił, że Koreańczyk wykazuje skłonności samobójcze. Cho skierowano wówczas na ambulatoryjne leczenie psychiatryczne. Według oceny zachowanej w aktach sprawy uznano, że ze względu na chorobę psychiczną może być groźny dla samego siebie, ale nie podkreślono, że może również stanowić niebezpieczeństwo dla innych.
Chłopak przyjechał do Stanów Zjednoczonych z rodzicami w 1992 roku. Jego siostra skończyła studia – ekonomię na jednym z renomowanych amerykańskich uniwersytetów.

Niebezpieczna samotność
Rozmowa z Ewą Czemierowską, psychologiem ze Stowarzyszenia Psychoprofilaktyki „Spójrz Inaczej” w Starachowicach
• Wszyscy zadają sobie pytanie, co pchnęło amerykańskiego studenta do popełnienia tak okropnej zbrodni? Jak można zabić z zimną krwią 32 osoby?
– Mam za mało danych, żeby pokusić się o odpowiedź. Ja raczej zadałabym inne pytanie. Co się stało w życiu tego młodego człowieka, że był tak bardzo wyobcowany, jak opowiadają to jego koledzy ze studiów. Przecież się taki nie urodził. Musiał mieć jakieś wczesne doświadczenia, które spowodowały, że stał się właśnie taki – samotny i wyobcowany.

• Jego prace były tak niepokojące, że nauczyciele wysłali go do psychologa. Jednak nic nie wskazywało na to, że agresję skieruje przeciwko innym. Obawiano się raczej, że depresja popchnie go w końcu do samobójstwa.
– To wystarczy. Agresja wobec samego siebie jest dostateczną przesłanką, by się poważnie zająć takim człowiekiem. A samotność jest bardzo niebezpieczna. Powoduje, że gniew kumuluje się w człowieku, by potem wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Jest przecież znane powiedzenie: był taki grzeczny i spokojny, tylko wziął siekierę i pozabijał wszystkich naokoło...

• 23-latek kupił pistolety w sklepie. Czy brak ograniczeń w dostępie do broni odegrał jakąś rolę w tej tragedii?
– Na pewno nie bezpośrednią. Nie wiązałabym dostępności do broni z tą masakrą w związek przyczynowo-skutkowy. Nie zabił dlatego, że mógł kupić pistolet.

• Nie miało to więc żadnego znaczenia?
– Nie do końca. Nie mam wątpliwości, jak każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek, że brak utrudnień w zakupie pistoletu mógł ułatwić te morderstwa. Choć z drugiej strony, równie dobrze mógł złapać za siekierę czy nóż i zabić kogoś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto