7 grudnia do firmy transportowej dowożącej ludzi do pracy zadzwonił nieznany mężczyzna i powiedział, że "wysadzi w powietrze" jej autobusy.
- Okazało się, że sprawa może dotyczyć ponad 20 pojazdów - informuje Kamil Rynkiewicz z biura prasowego KWP we Wrocławiu. - Do akcji wkroczyły Grupy Rozpoznania Minersko–Pirotechnicznego z Wałbrzycha i Dzierżoniowa, oddział antyterrorystyczny, przewodnicy z psami i policjanci z Wrocławia. W żadnym z autobusów nie znaleziono ładunków wybuchowych.
8 grudnia policja zatrzymała 33-latka podejrzewanego o wywołanie fałszywego alarmu. Dlaczego to zrobił?
- Mężczyzna tłumaczył, że wcześniej sporo wypił i tego dnia nie chciało mu się jechać do pracy. Dlatego zadzwonił z informacją o podłożeniu bomby - wyjaśnia Rynkiewicz. - 33-latek chciał jakoś usprawiedliwić swoją nieobecność w pracy, a bomba w autobusie wydała mu się dobrym alibi.
Teraz o dalszych losach sprawcy fałszywego alarmu zdecyduje sąd. Mężczyzna może być także obciążony kosztami policyjnej akcji.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?