– Polskie banki sprzedano za dziesięć procent ich wartości – oskarżał wczoraj Bogdan Pęk, europoseł, a niegdyś szef Sejmowej Komisji Przekształceń Własnościowych. Ekonomiści twierdzą,
że na tak szokującą tezę nie ma żadnych dowodów
Bogdan Pęk dał się poznać w połowie lat 90. jako zawzięty krytyk wszelkiej prywatyzacji i tropiciel spisków. Twierdzi, że z tego powodu był zastraszany i szantażowany. W Sejmie paradował wówczas z pistoletem.
Wczoraj dostał od komisji śledczej szansę, by wrócić do swoich obsesji. Pytano go, co sądzi o wprowadzeniu Banku Śląskiego na Giełdę Papierów Wartościowych.
Ten bank powstał – podobnie jak kilka innych – z oddziałów Narodowego Banku Polskiego, który przestał prowadzić komercyjną działalność i stał się bankiem centralnym. Bank Śląski jako pierwsza państwowa instytucja finansowa trafił 14 lat temu na giełdę. Zainteresowanie jego akcjami przerosło wszelkie oczekiwania. Na pierwszych sesjach płacono za akcje trzynaście razy więcej niż wynosiła cena emisyjna. Od razu pojawiły się podejrzenia, że ktoś dokonał szwindlu.
Według Bogdana Pęka f odpowiedzialność za zaniżoną wycenę ponosi ówczesny minister finansów Marek Borowski, obecnie lider SdPl.
– Został zrobiony w konia przez kilku dżentelmenów – twierdzi Pęk.
O kogo chodzi? Padły nazwiska wiceministra Stefana Kawalca, dyrektora departamentu instytucji finansowych Sławomira Sikory, a także Wiesława Rozłuckiego, ówczesnego prezesa Giełdy Papierów Wartościowych.
Borowski stanowczo odpiera te zarzuty.
– Pęk podobne zarzuty rozpowszechnia od lat, ale sprawa była badana przez NIK i prokuraturę. Nie wykryto żadnych nieprawidłowości – mówi Borowski.
– Było w tej sprawie śledztwo i postępowanie sądowe, zakończone zwróceniem akt do prokuratury. Zarzuty te nie zostały po wielu ekspertyzach potwierdzone – tłumaczy Kawalec.
Obaj staną przed komisją, ale najpierw musi się ona zapoznać z kilkunasotoma tomami przekazanymi przez prokuraturę – to akta sprawy prywatyzacji Banku Śląskiego.
Kara za kretyna
Pełnomocnik Józefa Oleksego, adwokat Karol Jełowiecki, przeprosił listownie Andrzeja Derę, posła PiS.
We wtorek mikrofony telewizyjne wychwyciły słowa Jełowieckiego kierowane do Oleksego.
– Ten jest najbardziej niebezpieczny, to kretyn – powiedział Jełowiecki, gdy Dera zadawał pytanie Oleksemu. Wczoraj Jełowiecki tłumaczył się stresem. Obiecał też, że wpłaci pięć tysięcy złotych na cel charytatywny, czego domagał się obrażony poseł PiS.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?