Zbawienny Mecz Gwiazd

Basket znowu zadziwia - teraz pokonał Anwil! Dziś ogłoszenie składów gwiazd Północy i Południa
Za tydzień we Wrocławiu rozegrany zostanie tradycyjny Mecz Gwiazd Dominet Bank Ekstraligi (niedziela 2 marca, Hala Stulecia, godz. 15, relacja w TV 4) Północ - Południe.

Dziś w Warszawie przedstawione zostaną oficjalne składy obu zespołów (w ostatnim rankingu - jeszcze w trakcie głosowania kibiców - na prowadzeniu byli: Milan Gurović z Prokomu Trefla na Północy i David Logan z PGE Turów na Południu) oraz uczestnicy konkursów sprawnościowych - wsadów i rzutów z dystansu.
Wiadomo już, że koszykarskim asom zagrają gwiazdy estrady - Lady Pank (początkowo miała być Doda, ale szefowie ligi nie dogadali się z wokalistką) oraz Stachursky.
W lidze wszyscy na Mecz Gwiazd czekają jak na zbawienie. Bardziej chodzi jednak nie o wielkie emocje związane z tym widowiskiem, lecz tygodniową przerwę przed tym spotkaniem. Bo lutowe przyśpieszenie - gdy ekstraliga walczyła dwa razy w tygodniu - wszystkim mocno dało się we znaki.
Na razie największym przegranym kampanii lutowej jest SPEC Polonia Warszawa, której widmo spadku coraz bardziej zagląda w oczy. W sobotę Czarne Koszule przegrały w Słupsku, mimo że ich rywale tylko jeden jedyny raz byli na prowadzeniu - jednopunktową przewagę zapewnili sobie po trzypunktowym rzucie Mantasa Cesnauskisa 14 sekund przed końcem spotkania. Więcej punktów w tym meczu już nie było.
Polonia po raz drugi przegrała z Czarnymi dokładnie w takich samych okolicznościach - jesienią w Warszawie zwycięstwo ekipie ze Słupska też dał rzut z dystansu. Wykonał go wówczas... Cesnauskis.
Trener Czarnych Igor Griszczuk, który w tym sezonie po raz pierwszy podczas trzyletniej pracy w Słupsku poznał, co to krytyka, po spotkaniu zwrócił się do kibiców: - Uwierzcie we mnie i dopingujcie nas. Zawodnicy po sezonie wyjadą stąd ładnym samochodem, a wy tu zostaniecie. To wasz klub.
Dawno żaden z ligowych szkoleniowców tak jednoznacznie nie wypowiadał się o zawodowych sportowcach.
Sporą huśtawkę nastrojów przeżyli kibice w Świeciu, gdzie Polpak zwyciężył Atlas Stal. Trzecią kwartę gospodarze wygrali aż 29:10 i prowadzili już różnicą 21 punktów, by decydującą odsłonę rozpocząć fatalnie - 0:14 i 2:20! Ostatecznie jednak pozbierali się i zdołali wygrać mecz, który wciąż pozostawia im nadzieję na awans do czołowej czwórki.
Nie byłoby pewnie tej wygranej bez kolejnego fantastycznego meczu Erica Hicksa. Amerykanin, o którym ostatnio było głośno nie tylko ze względu na dobre występy, ale przede wszystkim bijatykę z kolegą z zespołu, do której doszło po libacji alkoholowej w jego mieszkaniu, zaliczył 16 punktów, 16 zbiórek i 4 bloki. Mimo pozasportowych wybryków Hicks na pewno nie musi się martwić o pracę w przy-szłym sezonie. Być może skuszą się na niego nawet potentaci.
Nie zwalnia tempa Basket Kwidzyn. Wygrana beniaminka z Prokomem była niespodzianką, zwycięstwo w Zgorzelcu uznano już za sensację. Jak więc określić zwycięstwo z kolejnym zespołem z czołówki - Anwilem? Chyba jako... naturalną kolej rzeczy. W takim wypadku trzeba się tylko zastanawiać, czy czasem podopieczni trenera Mariusza Karola nie są głównym kandydatem do złota.

Bramki: Marek Zieńczuk 9.,53., Paweł Brożek 36., Jean Francisco Rodrigues Paulista 41., Piotr Brożek 72.
Widzów: 18 000 Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa)
WISŁA: Pawełek - Baszczyński, Głowacki (58. Piotr Brożek), Cleber, Dudka - Zieńczuk, Cantoro, Sobolewski (68. Jirsak), Kosowski (68. Dudu Omagbeni) - Paulita, Paweł Brożek. Trener: Maciej Skorża
JAGIELLONIA: Banaszyński - Łatka, Nawotczyński I, Rodney I, Wasiluk I - Gevorgyan, Everton (29. Falkowski)Markiewicz, Jarecki (59. Niedziela) - Sotirović, Sobociński (72. Janik). Trener: Artur Płatek