Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaćmienie na Strachocinie

Marcin Gąsiorowski
- Zamiast mieszkać we własnym mieszkaniu, przez rok wynajmowałem kawalerkę za 800 zł – tłumaczy Ryszard Kossak (na balkonie), mieszkaniec osiedla przy ul. Starachowickiej. Fot. Tatiana Jachyra
- Zamiast mieszkać we własnym mieszkaniu, przez rok wynajmowałem kawalerkę za 800 zł – tłumaczy Ryszard Kossak (na balkonie), mieszkaniec osiedla przy ul. Starachowickiej. Fot. Tatiana Jachyra
WROCŁAW Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego wstrzymał budowę bloków na wrocławskim Strachocinie, bo sąsiadom zasłaniały one słońce. Teraz inwestor żąda milion sto sześćdziesiąt tysięcy złotych odszkodowania.

WROCŁAW Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego wstrzymał budowę bloków na wrocławskim Strachocinie, bo sąsiadom zasłaniały one słońce. Teraz inwestor żąda milion sto sześćdziesiąt tysięcy złotych odszkodowania.

Kilkadziesiąt rodzin kupiło mieszkania i miało je odebrać rok temu. Nie dane im jednak to było. Krzysztof Szewior, który pracuje we Wrocławiu, przez rok sypiał więc w hotelu robotniczym. Dzieci i żona mieszkały w Bielawie. Z rodziną widział się w weekendy, po przejechaniu 80 kilometrów.
Radosław Kossak przez rok wynajmował mieszkanie, miesięcznie płacił za nie 800 złotych. - Nie jestem z Wrocławia – tłumaczy.

Tę mordęgę zafundował im główny inspektor nadzoru budowlanego. Wstrzymał budowę prawie gotowego już osiedla. Po kilku miesiącach decyzję nadzoru uchylił Naczelny Sąd Administracyjny. Zbyt późno. Firma, która osiedle budowała, niedługo upadnie.

Protesty z willi

W 1999 roku prezydent miasta zezwolił Dolnośląskiemu Przedsiębiorstwu Budowlanemu (DPB) na budowę na Strachocinie dwóch domów wielorodzinnych. Obok jest kilka willi, ich właściciele sprzeciwiali się inwestycji. Wojewoda odrzucił protesty mieszkańców, którym nie podobało się że wieczorem bloki zasłaniają słońce. Budowa się rozpoczęła, jeden blok już stanął, drugi był rozpoczęty. Inwestor zapewnia, że je wybudowano zgodnie z prawem. Przepisowe odległości zostały zachowane.
Sąsiedzi – z domków jednorodzinnych – dalej walczyli, skarga trafiła do Warszawy, do głównego inspektora nadzoru budowlanego. Ten w pozwoleniu prezydenta na budowę znalazł nieścisłości i unieważnił jego decyzję. I co najważniejsze, budowę wstrzymał. W tym czasie w pierwszym bloku mieszkali już ludzie, drugi miał gotowe piętro.

Droga do bankructwa

Marek Jarosz, prezes DPB opowiada: - Wzięliśmy kredyt w banku, budowa szła szybko, musieliśmy ją przerwać, gdy kończyliśmy prace.

Bank cofnął kredyt, naliczył karę. Budowę trzeba było zabezpieczyć, wyznaczyć zastępstwo inwestorskie, sprzęt dzierżawić, płacić ochronie, itp. Po podliczeniu kosztów wyszło 1 167 476, 86 złotych straty. Tymczasem obok, w ukończonym już budynku mieszkali ludzie. Po drugiej stronie podwórza mieli rozgrzebaną budowę. Zastój trwał prawie rok. W tym roku Naczelny Sąd Administracyjny uchylił decyzję inspektora nadzoru. Uznał za niedopuszczalne przerzucanie niedociągnięć urzędniczych na inwestora.

- Wówczas moja firma była już na skraju bankructwa – tłumaczy prezes Jarosz. - Budowę na ul. Strachocińskiej musieliśmy sprzedać. Zresztą do tej pory nie rozliczyliśmy się z podwykonawcami.

W tej chwili w Głównym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego wszczęto postępowanie o odszkodowanie na rzecz DPD. „Sprawę traktować jako pilną” podkreślono w piśmie. - Są duże szanse, że inwestor ją wygra – powiedział nam wysoki rangą urzędnik.


To potrwa i rok

Eugeniusz Kolator

z-ca dyr. departamentu orzecznictwa GINB

Dopóki postępowanie się nie zakończy, nie potrafię powiedzieć, czy inwestor ma szanse odzyskać pieniądze. A postępowania o odszkodowania trwają długo, zdarza się, że i rok. W tej chwili do końca grudnia czekamy na wszystkie dokumenty. Musimy ustalić, czy inwestor rzeczywiście poniósł takie szkody, jakie deklaruje. Przecież sumę miliona złotych mógł wziąć z kapelusza. Mogę tylko zapewnić, że będziemy działali bez zbędnej zwłoki.


Skończyć z pieniactwem

*Grzegorz Roman

*dyr. Departamentu Architektury i Rozwoju UM

Takie decyzje wpływają fatalnie na rozwój gospodarki. W Polsce jest niestety tak, że Kowalski może oprotestować każdą decyzję w trybie administracyjnym. Nawet gdy przegra nie ponosi żadnej odpowiedzialności. W tej chwili każda większa inwestycja w mieście jest oprotestowywana. Tak nie powinno być, Kowalski powinien wpłacać kaucję, jeśli chce protestować. Może to ukróciłoby pieniactwo?

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto