Z wszystkich stron starają się nam wcisnąć karty kredytowe

Sieci komórkowe mają miliony abonentów. To skusiło banki, żeby wspólnie z operatorami wydawać karty. Im więcej dzwonisz, tym większa będzie pożyczka

Firma Orange (Idea) jeszcze w sierpniu – wspólnie z mBankiem – zaproponuje swoim abonentom specjalne karty kredytowe. I to sieć zdecyduje, który klient dostanie kartę. Mówiąc krótko – ten z zasobniejszym portfelem.
– Ofertę będziemy kierować indywidualnie na adres abonentów, którzy w terminie regulują rachunki – mówi Magdalena Ossowska z mBanku.
Kto otrzyma ofertę? Prawdopodobnie ci, którzy wydzwaniają co najmniej 70 zł miesięcznie. Kolejny warunek – klient będzie musiał przy pomocy karty zrobić zakupy na co najmniej półtora tysiąca złotych w ciągu trzech miesięcy.
Korzystanie z takiej karty będzie kosztować 50 zł rocznie. W pakiecie znajdzie się ubezpieczenie, np. od kradzieży karty. Bardzo wysokie będzie jednak oprocentowanie kwoty niespłaconej w terminie – aż 21 proc. w skali roku.
Wcześniej na podobny krok zdecydował się PTC (Era) z Citibankiem, ale ich karty nie cieszą się dużą popularnością. Czy wydawane przez Orange spotka lepszy los?
– To zależy od tego, czy operator nie będzie wymagał od klienta załatwienia dodatkowych formalności – uważa Michał Macierzyński, analityk z portalu bankier.pl.
Według niego, banki będą szukać następnych okazji, by rzucić na rynek kolejne karty wspólnie z różnymi instytucjami. Ważne, by miały one dużą bazę klientów, którym będzie można zaoferować różne programy lojalnościowe.
Na przykład supermarkety współpracują z Lukas Bankiem, swoje karty mają także stacje benzynowe, jak chociażby BP z Citibankiem. Można się spodziewać, że pojawią się propozycje kart od cyfrowych nadawców telewizyjnych dla użytkowników dekoderów czy wydawców prasy dla swoich prenumeratorów.
– W Europie Zachodniej nawet 60-70 proc. kart kredytowych banki wydają z partnerami – zauważa Macierzyński. – U nas to tylko co dziesiąta.