Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyborczy namiot PiS-u zniszczony z premedytacją czy przez przypadek?

Arek Gołka
Arek Gołka
Z relacji świadków wynika, że namiot PiS-u na placu Solnym we Wrocławiu najpierw został przekrzywiony przez wiatr, a później uszkodzony... przez przypadek.

W sobotę, 23 października, media obiegła wiadomość o zdemolowaniu w nocy namiotu wyborczego PiS-u na placu Solnym we Wrocławiu. W ciągu dnia dyżurowali w nim kandydaci na radnych miejskich. Działacze tej partii dopatrywali się w tym kolejnego aktu agresji wobec swojego ugrupowania. Podkreślali, że z pewnością był to akt wandalizmu. Straty oszacowali na dwa tysiące złotych.

"Na miesiąc przed wyborami, tuż po tragicznych wydarzeniach w Łodzi, nikt odpowiedzialny za bezpieczeństwo nie był w stanie zapewnić spokojnej, obywatelskiej kampanii wyborczej. Będziemy zadawać pytania, kto jest za to odpowiedzialny, musimy stworzyć nowy program bezpieczeństwa w mieście tak, by zasłużyło na miano Miasta Spotkań i tytuł Europejskiej Stolicy Kultury" - czytamy w oświadczeniu na wrocławskiej stronie Prawa i Sprawiedliwości.

Co się wydarzyło w nocy z piątku na sobotę na pl. Solnym?**Policja otrzymała od straży miejskiej nagranie z monitoringu.

- Trudno na jego podstawie cokolwiek jednoznacznie stwierdzić - mówi Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. - Z relacji naocznych świadków można jednak ustalić dwa istotne wydarzenia. W piątek przed południem zawiał mocniejszy wiatr, który przekrzywił namiot. Został on szybko postawiony do pionu, ale jego konstrukcja została naruszona - dodaje.

Z relacji innych świadków wynika, że w sobotę, tuż przed godziną pierwszą w nocy, z jednej z pobliskich kawiarni wybiegła grupa czterech lub pięciu młodych osób. Jedna z nich zaczepiła nogą o rurkę mocującą namiot i zerwała ją. Wtedy namiot się zapadł.

Czyżby więc domniemany wandalizm okazał się zwykłym pechowym przypadkiem?
- Dotychczas nic nie wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z jakimkolwiek przestępstwem. Sprawą zajmuje się obecnie prokuratura - podsumowuje Petrykowski.

Dziś, 25 października, na wniosek prokuratury został zastosowany dozór policyjny nad 54-letnim mężczyzną, który po pijanemu zadzwonił pod numer alarmowy 112 i w rozmowie z oficerem dyżurnym groził posłowi PiS - Jackowi Kurskiemu. Może za to trafić do więzienia nawet na pięć lat - informuje policja.


Zobacz również:

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto