Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski Manhattan [7 cudów - nominacja]

Skylynx
Skylynx
Kontrowersyjny kompleks wieżowców na placu Grunwaldzkim budzi emocje nieprzerwanie od 42 lat.

Przeciwnicy Wrocławskiego Manhattanu uważają, że należy go zrównać z ziemią, zwolennicy uznają te drapacze chmur za najciekawszy projekt architektury wielorodzinnej w historii powojennego Wrocławia.

W latach 50. ubiegłego stulecia plac Grunwaldzki bardzo dosłownie pracował na określenie plac. Jedna z najistotniejszych dziś pętli komunikacyjnych i największe centrum handlowo-usługowe było w okresie powojennym niezagospodarowanym areałem, ledwie uprzątniętym z gruzu i zgliszczy. Na jego terenie kwitł handel zrabowanym niemieckim mieniem.

Szaberplac, bo tak powszechnie nazywano owo targowisko, był kwintesencją polskiego stosunku do ziem odzyskanych. Szabrownicy, złodzieje i jednocześnie handlarze sprzedający zrabowany dobytek, za publiczną aprobatą dewastowali wszystko co zostało po niegdysiejszych włodarzach miasta Breslau. Do splądrowania było sporo, a trzeba było się spieszyć, bo w każdej chwili Niemcy mogli upomnieć się o utracone ziemie.

Życie powojennego Wrocławia biegło w niepewności jutra. Społeczeństwo nawet nie myślało o odbudowie miasta, które właściwie nie należało do Polski. Po upływie półtorej dekady od zakończenia wojny system socjalistyczny podjął się zadania przyswojenia Wrocławia, wcielenia go w granice kulturowe i historyczne Polski Ludowej.

Plac Grunwaldzki stał się symbolem odbudowy zniszczonego wojną miasta. Szaberplac został usunięty, jego miejsce zajęły uczelnie wyższe, a żacy mieli na następne pięć dekad zdefiniować charakter okolicy.

Rok 1967 stał się dla placu Grunwaldzkiego znamienny. Właśnie wtedy zdecydowano o urzeczywistnieniu odważnych projektów mgr inż. arch. Jadwigi Grabowskiej-Hawrylakowej. Architekt zaproponowała budowę sześciu budynków, po 15 pięter każdy. Na tle parterowej zabudowy wieżowce miały wyglądać jak kolosy.

Projekt był wyjątkowo śmiały, szczególnie jak na polskie realia, ale również bardzo nowoczesny. Drapacze chmur szybko wybiły się ponad płaską linię zabudowy. W tamtym okresie były jednymi z najwyższych budynków w mieście i jako takie budziły wiele kontrowersji. Zaraz po ich wzniesieniu do wieżowców przylgnęło ironiczne określenie Sedesowce. Dziś ciężko odkryć genezę tego przydomku, można jedynie domyślać się, że nawiązuje on do charakterystycznego kształtu oprawy okien, która jako żywo kojarzy się sedesem.

Jednocześnie mieszkańcy Wrocławia okrzyknęli sześć nowych budynków wyjątkowo budującym tytułem. Miały one zasłynąć jako Wrocławski Manhattan. Choć dziś nazwa ta brzmi szyderczo, z początku była bardzo adekwatna, bo projekty Jadwigi Grabowskiej-Hawrylakowej to jedyny przykład światowej architektury w budownictwie użytkowym, którym może poszczycić się powojenny Wrocław. Elewacja wieżowców składających się na Manhattan jest bardzo odważną formą, stylem nawiązuje do popularnego w owym czasie brutalizmu. Ascetyczna, surowa betonowa fasada gdzieniegdzie tylko złamana jest czerwonymi płytkami ceramicznymi.

Sedesowce górują nad placem Grunwaldzkim, nadając mu unikalny charakter. Ciężkie, masywne wieżowce stanowią demoniczną bramę wjazdową do zniszczonej przez wojnę dzielnicy. Odcinają się od klasycznych form okolicznych zabudowań, stoją dumnie, nie dając o sobie zapomnieć. A właśnie pamięć jest największym wrogiem Manhattanu.

Dziś funkcjonalność i estetyka wieżowców oceniana jest współczesną miarą. Od budynków wymaga się transparencji, skromności. O Sedesowcach można powiedzieć wiele, ale nie są budowlami skromnymi. Owszem, ich architektura jest prosta, ale jednocześnie ordynarna. Manhattanu nie da się ująć w spolaryzowanej skali ładny-brzydki, bowiem budynki te stanowią klasę samą dla siebie.

Mieszkańcy Wrocławia nie pamiętają już o prestiżu, którego niegdyś nadawały Sedesowce. Nowoczesne, śmiałe formy były latarnią oświetlającą drogę do współczesnego budownictwa. Niestety, miastu zabrakło odwagi by podążać za kanonami, przez co Wrocław ma ledwie kilka nowoczesnych budowli symbolizujących dany okres w sztuce architektonicznej.

Pamięć ludzka nie jest jednak jedynym wrogiem Manhattanu. Równie mocno sześciu wieżowcom doskwiera bezrefleksyjność i brak myślenia perspektywicznego. Domorośli esteci uważają Sedesowce za abominację, nie potrafią docenić ich unikalnego charakteru. Dla laika budynki te powinny zniknąć, wyparować, przepaść w odmętach historii. Tymczasem one wciąż stoją, wciąż górują nad okolicą i wciąż sypią się na potęgę, bo genialną strategią na walkę z ich szpetotą jest ignorowanie problemu.

Elewacja wieżowców Manhattanu pęka, galeria leżąca u stóp budynków jest w opłakanym stanie, wygląda jakby miała się zawalić na stojący pod nią kompleks parkingowo-szaletowy (do niedawna parking na placu Grunwaldzkim był największą nieformalną toaletą publiczną). Do tego dochodzi egoizm, ignorancja i brak pomyślunku mieszkańców, którzy traktują zamieszkiwane przez siebie budynki jak pierwsze lepsze bloki. Samowolka estetyczna sprawia, że Manhattan traci swój unikalny surowy charakter, zamienia się w szereg choinek oszpeconych feerią kolorów.

Mieszkańcy definiują indywidualny charakter swoich jednostek mieszkalnych, zapominając o kompleksowym odbiorze budynku. Zaczyna się od niejednolitej stolarki okiennej, przez wielobarwne rolety, kończąc na zastosowaniu przeszklonych galerii wewnątrz wieżowców (służą one jako składziki na rowery bądź odrażające oranżerie, w których eksponowane są kwiaty jakimi wstyd byłoby dekorować wnętrze mieszkania).

Wrocławski Manhattan to wspaniały przykład dojrzałej architektury, wymykającej się krzywdząco jednoznacznym opiniom. Piękno, szpetota - te kategorie rozbijają się o oszczędną betonową elewację wieżowców na placu Grunwaldzkim. W ich wypadku liczy się tylko tożsamość, charakter, który należy docenić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto