Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocławski Internet Miejski zablokował dostęp do strony z krytycznym wywiadem o papieżu?

Arek Gołka
Arek Gołka
Czy Internet Miejski blokuje treści w uzasadniony sposób?
Czy Internet Miejski blokuje treści w uzasadniony sposób? Michał Potocki
- To nie cenzura. Automat zablokował stronę ze względu na obsceniczne treści - wyjaśnia rzecznik prasowy UM.
Politycy chcą ocenzurować sieć? Internauci: Welcome in China

O sprawie jako pierwszy napisał 1 maja na swoim blogu Piotr "VaGla" Waglowski, specjalista od prawa w Internecie. Opisuje przypadek zablokowania przez wrocławski Internet Miejski dostępu do wywiadu na portalu krytykapolityczna.pl, który ukazał się 1 maja. Jest to rozmowa z filozof Agatą Bielik-Robson pt. "Nikt nie chce psuć święta" na temat błogosławionego tego samego dnia papieża Jana Pawła II.

Miasto spotkań, ale nie w sieci?

"Wrocław wydaje się być interesującym miastem do analizy powodów blokowania. Chodzi o to, że tamtejsze hotspoty miejskie mają - jak się wydaje - największy zasięg ze wszystkich miast w Polsce. (...) Wrocławski <<bezpłatny internet>> stale się jednak rozwija. W końcu to <<miasto spotkań>>" - ironizuje Waglowski. 

Sprawa odbiła się szerokim echem w środowisku internautów. W końcu trafiła także do Pawła Czumy, rzecznika prasowego Urzędu Miasta Wrocławia.

- W tym przypadku nie mamy do czynienia z żadną cenzurą - wyjaśnia Czuma. - Nikt osobiście za taką blokadę nie odpowiada. Zadział po prostu automat blokujący internetowe treści ze względu na zawarte w wywiadzie obsceniczne sformułowania. Czysty przypadek sprawił, że nagromadziła się w nim odpowiednia ilość niedozwolonych słów. Przy artykule znajdowały się też odnośniki do portali z treściami pornograficznymi, na łączenie się z którymi nasz system nie zezwala.

Wrocławski Internet Miejsikadr z blokadą strony z wywiadem

Taki komunikat (po prawej) pojawia się przy próbie wejścia na stronę z kontrowersyjnym wywiadem przy użyciu miejskiego Wi-Fi


Dodaje też, że nikt nie lubi być posądzany o cenzorskie zapędy, ale chodzi jedynie o to, żeby szkodliwy przekaz nie był łatwo dostępny dla dzieci.

Co tak obscenicznego można znaleźć w wywiadzie z filozof Agatą Bielik-Robson na temat papieża? Jest tam m.in. mowa o zadeklarowanych gejach, opłakujących Jana Pawła II, a także o "(...) ukrywaniu przypadków pedofilii w Kościele". Czyżby zatem chodziło o słowa "gej" i "pedofilia"? Trudno tam znaleźć więcej wyrażeń, które można by uznać za kontrowersyjne w jakimkolwiek kontekście.

Słowa ściśle zabronione

Na jakiej zasadzie działa taka blokada? Paweł Krawczyk, specjalista ds. bezpieczeństwa teleinformatycznego, wyjaśnia, że dzisiejsze filtry są skomplikowane. Nie tylko wychwytują w Internecie słowa znajdujące się w zbiorze zabronionych, ale także przypisane do nich tzw. wagi.

- Polega to na tym, że danemu słowu przyznawane są określone punkty, określające poziom jego wulgarności. Jest też w systemie określony limit wag, po przekroczeniu którego blokuje on dostęp do danej strony. I jeżeli np. w tekście wystąpi kilkakrotnie zabronione słowo "burdel", nawet w znaczeniu "bałagan", to łącznie da to wynik przekraczający limit i mamy blokadę dostępu - precyzuje.  

Administrator - Wielki Brat

Kto więc i na jakiej zasadzie decyduje o tym, które treści są szkodliwe i powinny być przez automat blokowane?

- Wrocławska sieć Wi-Fi jest obsługiwana przez system Dansquardian - wyjaśnia Paweł Krawczyk. - Posiada on określony zbiór słów, które są blokowane, ale jest to system typu open source. To znaczy, że administrator może go pobrać i używać, ale także dodawać do tej bazy własne słowa albo całe frazy.

Okazuje się, że publiczna wrocławska sieć blokuje opisywaną stronę losowo. Paweł Czuma próbował się z nią połączyć wiele razy i kilkakrotnie się udało. Wynika to stąd, że filtry sprawdzają zawartość całej strony, łącznie z komentarzami. Możliwe więc, że to słowa użyte w komentarzach pod wywiadem spowodowały blokadę. Takie wpisy mogą być na bieżąco usuwane przez moderatora portalu - wyjaśniałoby to z kolei zjawisko losowego blokowania. Po prostu ktoś może chcieć wejść na stronę w momencie, gdy dany wpis z kontrowersyjnym słownictwem na niej jeszcze "wisi", a ktoś później, kiedy został już usunięty.

Zdaniem Krawczyka, przy komunikacie o braku dostępu powinna być możliwość zgłoszenia przez internautę, że dana strona została zablokowana niesłusznie i podania uzasadnienia.

- Taka opcja ma sens jedynie przy serwisach komercyjnych, zatrudniających do tego odpowiedni personel. W przypadku bezpłatnego Internetu Miejskiego nie mamy funduszy na zatrudnienie urzędników tylko do rozpatrywania odwołań - argumentuje Czuma.


Czytaj też:

Matura 2011 - serwis specjalnyMatura 2011 język angielski P.I.W.O. 5 Light Show
Matura 2011 matematyka Rozkład jazdy MPK WrocławDzieje się we Wrocławiu

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto