Wrocławianie okazali się lekko konserwatywni w kwestiach kulinarnych, ponieważ największym powodzeniem cieszyła się kuchnia... polska. Chleb ze smalcem i ogórkiem to coś co w dłoniach uczestników kulinarnej imprezy odbywającej się na rynku było dzierżone najczęściej.
Duże kolejki ustawiały się także do dobrze nam znanego węgierskiego gulaszu, lecz także do ciągle dla nas egzotycznych ślimaków z Francji. Nasza redakcja postanowiła iść pod prąd i zjeść pysznego litewskiego zeppelina, równie wyborny krokiet z Estonii oraz szwedzką sałatkę ziemniaczaną.
- Mam już za sobą węgierski gulasz i owocową sałatkę z Wysp Kanaryjskich - mówi Michał Mańczak. - Jeszcze tu trochę pokrążę i na pewno wybiorę coś ciekawego dla siebie - dodaje.
Wroclawianie wybierali spośród 56 dań
Imprezą od strony kulinarnej i rozrywkowej dyrygowali Robert Makłowicz z Piotrem Bikontem. Ze sceny uświadamiali uczestników biesiady między innymi o tym, że kuchnia typowo narodowa nie istnieje.
- Nawet nasz schabowy to uboga kopia wiedeńskiego sznycla - mówił Makłowicz, wzburzając tym pewną panią, która zaczęła wykrzykiwać "a co z bigosem? A co mielonym?". Ku jej nieszczęściu jej argumenty zostały szybko podważone.
"Gdzie kucharek sześć, tam..." zostaje tylko pęk kiełbasy
Photo Day w Porcie Miejskim - zapraszamy już 20 czerwca ! |
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?