Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław zyskał na powodzi

Kinga Czernichowska
Kinga Czernichowska
paweł kubicki uj
paweł kubicki uj Materiały prasowe
O wykorzystanej szansie danej przez powódź tysiąclecia, budowaniu tożsamości i miejscach symbolicznych rozmawiamy z socjologiem Pawłem Kubickim.

Około 100 naukowców z 24 instytutów badawczych (z Europy oraz Nowej Zelandii), zajmujących się różnymi dziedzinami nauki: socjologią, politologią, teorią mediów, antropologią kulturową, prawem i ekonomią pracowało nad projektem dotyczącym
demokracji w różnych państwach europejskich. W Polsce badania prowadzili dr Paweł Kubicki i dr Marcin Galant z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.**Objęli nimi trzy miasta: Wrocław, Kraków i Szczecin.

Badania były prowadzone w latach 2008-2010. Naukowcy rozmawiali z samorządowcami, urzędnikami, animatorami kultury, dziennikarzami oraz aktywistami udzielającymi się w organizacjach pozarządowych. Łącznie przeprowadzili ponad 100 wywiadów.

Dlaczego akurat te miasta: Wrocław, Kraków i Szczecin?

Wrocław i Kraków są do siebie podobne pod wieloma względami, oba te miasta to silne centra kultury i nauki przeżywające w ostatnich latach bardzo dobrą koniunkturę gospodarczą. Istnieje też pewna rywalizacja pomiędzy nimi. Rzecz jasna, nie można zapominać o pewnych różnicach, ale te dają nam tylko kolejne pole do badań, tym razem pod kątem porównawczym. Kraków nigdy nie został zburzony, tymczasem Wrocław musiał po wojnie od podstaw odtworzyć swoją tożsamość. Chcieliśmy dowiedzieć się, jaki to może mieć wpływ na kulturę i demokrację miejską, bo to był jeden z głównych aspektów naszych badań.

Pierwotnie, przez dwa lata nasze badania opierały się tylko na przykładach Wrocławia i Krakowa. W ostatnim roku włączyliśmy Szczecin, aby porównać wrocławski model rekonstruowania tożsamości z miastem o podobnej historii.

Wrocławiowi udało się odtworzyć swoją tożsamość?

Zdecydowanie tak, wpływ na to miały różne wydarzenia historyczne, odgrywające w życiu mieszkańców ogromną rolę. Przykładem może być choćby Pomarańczowa Alternatywa. W naszych badaniach respondenci wskazywali jednak, że punktem kulminacyjnym była nie tyle Pomarańczowa Alternatywa, co powódź z roku 1997. Wtedy rzeczywiście można było zaobserwować wśród mieszkańców solidarność i wzajemne zrozumienie. Ludzie sobie pomagali, chcąc obronić się przed kataklizmem. Pisali zresztą o tym niejednokrotnie wrocławscy socjologowie, a wśród nich prof. Wojciech Sitek i prof. Piotr Żuk.

Paradoksalnie jednak, Wrocław na powodzi wiele skorzystał. To właśnie wydarzenie pozwoliło wejść miastu w jego złotą dekadę. Dlaczego? Wrocław po powodzi otrzymywał różne fundusze, w związku z tym powstawały też coraz to nowe fundacje. Pozostałe polskie miasta z tym problemem zetknęły się dopiero w okresie bezpośrednio przed wejściem do Unii Europejskiej, ale tylko Wrocław miał już w tym zakresie odpowiednie doświadczenie, by móc ściągać fundusze pomocowe.

Warto przy tym dodać, że w latach 90. to Szczecin rozwijał się zdecydowanie lepiej i szybciej aniżeli Wrocław, i to zarówno pod względem gospodarczym, jak też biorąc pod uwagę jakość życia mieszkańców obu miast. To zaczęło się zmieniać od końca lat 90., dziś Wrocław wyprzedza Szczecin o parę długości.

Miasta tworzą dziś własne, odrębne systemy kulturowe i to właśnie miejska kultura, jej specyfika przyciąga ludzi. Ludzie chcą żyć w miastach, które dają nam szeroką gamę rozrywki i wydarzeń kulturalnych.

Nie wszyscy chcą tak żyć, niektórzy wolą przecież spokój i ciszę, dlatego wybierają życie z dala od miasta.

Zgadza się, niektórzy wybierają np. przedmieścia, a do miasta dojeżdżają do pracy. Po pracy wsiadają w samochód i jadą znów na przedmieścia. Nawet zakupy robią w jakimś podmiejskim hipermarkecie. Są jednak też ludzie, którzy aktywnie włączają się w życie miasta i chcą w nim mieszkać, a nie uciekać na przedmieścia, to właśnie ich nazwaliśmy w swoim raporcie "nowymi mieszczanami".

Kim dokładnie są ci "nowi mieszczanie"?

To są ci ludzie, dla których miasto stanowi ważną przestrzeń tożsamości, oni po prostu żyją życiem miasta.

Należy pamiętać, że przez wiele lat polskie miasta były bardzo ubogie pod wieloma względami, teraz dorównują Zachodowi, a ogromny wpływ na to mają między innymi takie czynniki, jak napływ inwestycji, turystów i studenci, którzy najczęściej wybierają właśnie Wrocław i Kraków.

Właśnie, świadczy o tym także ranking miast, do których najchętniej przyjeżdżają na studia absolwenci szkół średnich, opublikowany na stronie www.uczelnie-studia.pl. Z czego to wynika, dlaczego akurat te dwa miasta są na pierwszym miejscu (Kraków znalazł się na pierwszej pozycji, Wrocław na drugiej)?

To jest właśnie to, czego dowiodły też nasze badania. Kraków i Wrocław oferują najciekawszą ofertę adresowana dla młodych ludzi. Nie brakuje tutaj szerokiej oferty wydarzeń kulturalnych, które mogłyby zainteresować studentów. Są puby, kawiarnie i różne inne miejsca, w których studenci się świetnie odnajdują. To wszystko przyciąga młodych ludzi. Może to zabrzmi jak truizm, ale największym kapitałem miasta są ludzie – dobrze wykształceni i ambitni.

A dlaczego Kraków wyprzedził Wrocław? W czym jesteśmy gorsi?

Nie chciałbym tutaj wprowadzać klasyfikacji na gorszych i lepszych. Oba miasta mają ogromny potencjał. Oba charakteryzują się taką różnorodnością, że z łatwością przyciągają do siebie młodych ludzi. Być może przewaga Krakowa tkwi w jego mitach, których Wrocław ze względu na krótką historię i konieczność odtwarzania swojej tożsamości po wojnie nie posiada tak wiele. Kraków to miasto wielu znanych poetów i pisarzy, od legend młodopolskich, przez Piotra Skrzyneckiego z Piwnicą pod Baranami po Grzegorza Turnaua i wielu, wielu innych. Wrocław ma na przykład Marka Krajewskiego, ale od niedawna – ciekawa może być odpowiedź na pytanie, ilu młodych ludzi wybrało na studia Wrocław, bo zafascynowało się książkami Krajewskiego?

Wrocław i Kraków


Są też jeszcze inne różnice. Kraków rozwijał się stabilniej, ma silną narodową symbolikę (przykładem jest choćby Wawel). Funkcjonuje tam też bardzo silna aktywność w ramach poszczególnych dzielnic, takich jak choćby Podgórze, Nowa Huta i Kazimierz, a od niedawna Zabłocie. We Wrocławiu, mimo mojego kilkumiesięcznego pobytu w tym mieście, tego nie zauważyłem. We Wrocławiu istnieje natomiast silna identyfikacja z miastem jako całością. Centrum miasta jest dla mieszkańców Rynek. To właśnie wasz Rynek powoduje, że Wrocław jest "miastem spotkań". Powstało wiele organizacji trzeciego sektora działających na rzecz miasta właśnie jako całości, a brakuje takich, które będą kłaść nacisk na zaangażowanie mieszkańców w ramach poszczególnych dzielnic.

Mówimy o lokalnym patriotyzmie. Gdzie objawia się on w większym stopniu -  w Krakowie czy we Wrocławiu?

Patriotyzm trudno skalować, mieszkańcy obu miast są z nimi bardzo silne związani. Pozornie może się wydawać, że ten patriotyzm we Wrocławiu jest silniejszy, a to dlatego, że dominuje tutaj wyżej wspomniana identyfikacja z miastem jako całością. W przypadku Krakowa ten lokalny patriotyzm schodzi często do poziomu dzielnic (Kazimierza, Nowej Huty, Podgórza, itp.)

Jak to wytłumaczyć?

Znowu musielibyśmy powrócić do wydarzeń z lipca 1997 roku. To był moment, kiedy mieszkańcy Wrocławia bardzo się zjednoczyli, broniąc swojego miasta. Teraz wpływ na to mają np. starania Wrocławia o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, a wcześniej o EXPO czy EURO 2012, dlatego ciągle myślą o Wrocławiu jako całości. Ale też istotny wpływ na ten stan rzeczy miała historia. Wrocław zrekonstruował sobie tożsamość miasta, nie stworzył jeszcze tożsamości dzielnic. Natomiast w Krakowie w jego obecnych granicach znajduje się wiele osad czy nawet miast, które powstały jako niezależne i z czasem zostały włączone do Krakowa, a wyjątkowo stabilna historia pozwalała reprodukować i umacniać te lokalne więzi.

Pan urodził się w Krakowie?

Nie, urodziłem się w Stalowej Woli, ale to Kraków jest moim miastem. Tu studiowałem, i tu zdecydowałem się pozostać.

Trudno było zachować obiektywizm w czasie przeprowadzania badań?

O tym napisano już wiele książek. To istotny problem socjologów i antropologów prowadzących długotrwałe badania terenowe metodą jakościową. Jako badacze zawsze staramy się zachować obiektywizm, ale w rzeczywistości nie da się go osiągnąć w pełni. Zawsze bowiem pozostają jakieś emocje, od których nie można się całkowicie "oderwać", nie można ich odstawić na bok.

Potrafiłby pan wyróżnić miejsca-symbole, charakterystyczne dla tych miast: Wrocławia i Krakowa?

Jeśli chodzi o Wrocław, to na pewno jest to Rynek, który jako miejsce spotkań rozlewa się coraz szerzej, np. na pobliskie Pasaż Niepolda i Dzielnicę Czterech Wyznań. Natomiast w Krakowie tych miejsc jest o wiele więcej i wiążą się one właśnie z tą omawianą przeze mnie wcześniej identyfikacją z dzielnicami.

Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Wrocławia w celach badawczych w 2008 roku, wielu moich rozmówców twierdziło, że kolejnym takim miejscem po Rynku będzie Dzielnica Czterech Wyznań, która miała być takim krakowskim Kazimierzem dla Wrocławia. Tak się jednak nie stało. Wiem, że istnieją też bardzo ciekawe plany rewitalizacji Nadodrza. Być może to mogłoby coś zmienić. Zobaczymy.

A fontanny multimedialne? Wrocław ją ma, teraz park fontann powstał w Warszawie...

To takie landmarki. Nie sądzę, żeby mogły stać się stałym miejscem spotkań. Ale uważam, że zapotrzebowanie na kolejne miejsca będzie wzrastać i one powstaną, prędzej czy później.

Dziękuję za rozmowę.
Cały raport z badań znajduje się na stronie Instytutu Obywatelskiego.

Wypowiedzi respondentów, z którymi rozmawiali dr Paweł Kubicki i dr Marcin Galant


Moja babcia jest zza Buga i tutaj czuje się jak rezydentka, bo uważa, że jej ojczyzna jest tam. Mam mamę, czyli pokolenie, które studiowało w latach siedemdziesiątych, z zerową świadomością, co to jest za miejsce, wrzuconych w taką czarną dziurę, bo jak wiemy, w czasach komunizmu nie mówiono o historii miasta. Natomiast ja – czyli to trzecie pokolenie, możemy powiedzieć, że to jest nasze miasto. Moja mama, oglądając sobie teraz miasto, jest z niego dumna i coraz bardziej zadowolona, natomiast mówi, że pół życia przeżyła w mieście, które nie istniało, w takiej przestrzeni, której nie mieli jak oswoić. Mam taką koleżankę, która jak była w USA i jak ją pytali, skąd jest, to odpowiadała, że z Wrocławia, i to jest to, a ze starszego pokolenia raczej nikt by tak nie powiedział.

Otóż byłam na takim fajnym programie rocznym w Berlinie, miałam koleżankę Bułgarkę, która dowiedziawszy się, że jestem z Wrocławia, powiedziała: och, słuchaj, mój chłopak jestz Wrocławia, jest Koreańczykiem, mieszka we Wrocławiu, bo jest pastorem dla społeczności koreańskiej.

Ja akurat mam taki zawód, który wymaga, żeby się interesować tym, co się dzieje w miastach na świecie, w wielu krajach, żeby być na bieżąco. Dlatego ja też trochę żyję tym, co się dzieje na całym świecie, dlatego ja nie mam uczucia, że jestem zamknięty w lokalnym zawodzie, że jestem tylko we Wrocławiu i tęsknię, żeby tylko gdzieś stąd uciec. Jak się chce polecieć do Londynu, do Paryża, do Mediolanu, to się wsiada w samolot we Wrocławiu i się leci.

Ja pamiętam, jak byłam dzieckiem i wszystko było na kartki, jak pojechałam pierwszy raz za granicę, do Austrii, to po prostu dopiero wtedy zaczęłam cierpieć. Myśmy byli strasznie zamknięci, zacofani w porównaniu do reszty, i to nam teraz daje bardzo duże poczucie własnej wartości, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Pamiętam, że jak byłam jeszcze na studiach, to obcokrajowcy pytali, czy Polska jest w Europie. To młode pokolenie teraz tak tego nie odczuje, bo dla nich będzie to coś takiego naturalnego.



Czytaj też:
Matura 2011 - serwis specjalnyŚwięto Wrocławia 2011Wrocław: Koncerty i festiwale 2011
Juwenalia 2011Rozkład jazdy MPK WrocławDzieje się we Wrocławiu
od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto