Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Zobacz człekopodobne istoty, mutanty, hybrydy i sylwetki z głowami modliszek (ZDJĘCIA)

r
fot. Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Nowa wystawa w Muzeum Narodowym we Wrocławiu: "Marek Oberländer i Jan Lebenstein. Totemiczny znak figury ludzkiej". Zapraszamy. Wystawa potrwa do 3 stycznia 2021 roku.

Człekopodobne istoty, mutanty, hybrydy, sylwetki z głowami modliszek – to postaci zapełniające dzieła Marka Oberländera i Jana Lebensteina. Obaj artyści, dotkliwie doświadczeni w czasie II wojny światowej, w zbliżonym do siebie czasie podjęli próbę konfrontacji z rozpaczą, samotnością i degradacją pojęcia człowieczeństwa. Na wystawie pokazanych zostanie ponad 100 dzieł pochodzących z bogatej kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Zdecydowaną większość z nich stanowią niepokazywane od ponad 40 lat prace Marka Oberländera.
Totemiczne, czyli niedosłowne, umowne wyobrażenie jakiejkolwiek postaci – ludzkiej czy zwierzęcej – nie oznacza jej rzeczywistego wizerunku, ale zastępujący go magiczny znak, uproszczony symbol, nie zawsze zrozumiały czy czytelny. Rozwój dwudziestowiecznych systemów totalitarnych, skutkujący zmasowanym na niespotykaną dotąd skalę ludobójstwem, postawił przed artystami pytanie o stosowność ukazywania w sztuce wiarygodnego wizerunku człowieka.

Przedstawiciele tzw. nowej figuracji, tacy jak Moore, Wróblewski, Kantor, Szapocznikow, Abakanowicz zastąpili ludzki kształt swoistym znakiem, totemem, symbolem. Podobnym tropem podążyli Marek Oberländer i Jan Lebenstein, przedstawiając zdeformowaną postać ludzką-nieludzką i podkreślając fizyczną i moralną nędzę jej egzystencji, kondycji. Obaj, wychodząc z nieco odmiennych, choć w zasadzie podobnych założeń osiągnęli w sferze ideowej oraz formalnej wspólny mianownik, próbując, każdy na swój sposób, zmierzyć się z tragiczną przeszłością, wywołanym II wojną światową chaosem, zrozumieć istniejący świat, a przede wszystkim samych siebie.

Marek Oberländer (1922–1978) urodził się w miasteczku Szczerzec, położonym między Lwowem a Stryjem. Jego mieszkańcy stanowili typowy dla ówczesnych polskich Kresów Wschodnich narodowościowy tygiel. Przeważający liczebnie Żydzi sąsiadowali z Ukraińcami, Polakami, Niemcami. W wieku niespełna 11 lat utracił ukochanego ojca, a w czasie wojny resztę rodziny, która podzieliła los wywiezionych do obozu śmierci w Bełżcu. Przymusowo wcielony do Armii Czerwonej, kontuzjowany na froncie, wycofany na tyły, oskarżony o dezercję, w końcu zesłany został na katorgę w kopalni w zmilitaryzowanych batalionach pracy w Omsku za Uralem, gdzie przebywał do 1946 r. Dopadły go skutki obu śmiercionośnych systemów, z których jeden zrujnował mu zdrowie i psychikę, paradoksalnie ratując przed nieuchronną zagładą ze strony drugiego. Próbą ocalenia okazała się decyzja o zostaniu malarzem.

Jan Lebenstein (1930–1999) obdarzony podobną wrażliwością, skupiony na wewnętrznych doznaniach, już w dzieciństwie – spędzonym w Brześciu nad Bugiem – wyłączał się ze świata zewnętrznego. Jego stan wyobcowania pogłębił się wskutek późniejszych dramatycznych wydarzeń: utraty ojca, wywiezionego w 1944 r. przez Niemców w niewiadomym kierunku oraz tragicznej śmierci starszego brata z rąk UB, rok po zakończeniu wojny. Jan nigdy do końca nie dowiedział się, jak zginęli, a tym bardziej, gdzie zostali pochowani. Po wojnie podejrzewany o działalność antykomunistyczną (należał wraz bratem do AK), był przetrzymywany przez kilka miesięcy w areszcie. Przyznał później, że – w dużej mierze – właśnie z powodu tych dramatycznych przeżyć wybrał drogę artystyczną: „zdecydowałem się być malarzem, dlatego, że byłem wyobcowany. […] I ten cały PRL, to wszystko było dla mnie absolutnie wrogie”.

Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu:
„W Muzeum Narodowym we Wrocławiu znajduje się najpełniejsza reprezentacja twórczości dwóch przedstawicieli tzw. arsenałowego pokolenia: Marka Oberländera i Jana Lebensteina. Artystów wyjątkowych, którzy w swej twórczości starali się dotrzeć do samej istoty człowieczeństwa. Z poziomu artysty proroka zgłębiali mroczną, pokrętną naturę ludzką, analizując jej pierwotną biologię i odwołując się do archaicznych, mitycznych korzeni człowieczeństwa. W przyszłości widzieli miejsce tylko dla człekokształtnych istot, mutantów i hybryd, pół ludzi i pół zwierząt. To mroczna wizja świata, nad którym już nikt nie sprawuje kontroli, którym już nie władamy, który stał się nam całkowicie obcy. Dzisiaj, w czasach trwającej w dalszym ciągu epidemii, ze zdwojoną ciekawością mamy prawo stawiać pytanie o conditio humana. Dociekać naszej istoty człowieczeństwa, sondować kres wytrzymałości natury ludzkiej, mierzyć się z traumą bolesnych doświadczeń. Ta wiwisekcja jest bowiem atrybutem tylko i wyłącznie człowieka, istoty myślącej, wrażliwej, w swym niszczonym przez siebie naturalnym środowisku słabej i bezbronnej. Nikt tak intensywnie i świadomie jak artyści – dotknięci szczególnym piętnem egzystencjalnej bezradności – nie staje się wyrazicielem tych naszych pytań. Ci, przeżywający w dwójnasób swoje fizyczne i psychiczne cierpienie, zagubienie, samotność i wyobcowanie, mają potrzebę artykułowania tego w swojej twórczości”.

Wystawie będzie towarzyszył katalog autorstwa Magdaleny Szafkowskiej.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto