Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zarzut zabójstwa dla znanego rajdowca

Marcin Rybak
Tomasz Hołod
Znany wrocławski rajdowiec Krzysztof T. został oskarżony o zabójstwo. Zdaniem prokuratury pchnął nożem "zaliczanym do noży bojowych" człowieka w czasie awantury na skrzyżowaniu ulic Hallera i Powstańców Śląskich. Ofiara zmarła w szpitalu.

Do tragedii doszło 3 stycznia ubiegłego roku po godzinie 21. Oskarżony wczoraj rajdowiec przez wiele tygodni ukrywał się przed policją. Wpadł na ul. Bajana, pod koniec marca 2010.

Krzysztof T. przyznaje, że spowodował śmierć ale zapewnia, że to nie było morderstwo. Przekonuje, że włączył się do awantury. Ale w ręku trzymał nie nóż bojowy, a szpikulec do przecinania papieru. A mężczyzna, który zmarł, przypadkowo nadział się na niego. Ofiara - jak będzie przekonywała obrona w czasie procesu - zachowywała się agresywnie wobec kierowcy samochodu, którego pasażerem była córka Krzysztofa T. Sam rajdowiec jechał swoim autem , zobaczył zajście i postanowił interweniować.
Zaczęło się niewinnie. Od awantury pomiędzy kierowcami dwóch aut. Skodą octavią jechał Adrian S. Prowadziła jego znajoma Katarzyna J. Pasażerką dostawczego volkswagena transportera była córka Krzysztofa T. Za kierownicą siedział jej narzeczony. Swoim mercedesem jechał też Krzysztof T., który widział całe zajście.

Na ul. Hallera, na wysokości Carrefoura , doszło do pierwszej części awantury. Po ostrej wymianie zdań, kierująca skodą kobieta podeszła do dostawczego auta i otworzyła drzwi. Scysję przerwało zapalenie się zielonego światła. Kobieta wróciła do swojego auta. Po drodze na skrzyżowanie z ul. Powstańców Śląskich skoda próbowała zajeżdżać drogę volkswagenowi transporterowi.

W końcu wszystkie trzy samochody znalazły się na skrzyżowaniu Hallera z Powstańców Śląskich.
Kierujący dostawczym volkswagenem i pasażer skody wysiedli i zaczęli się szarpać. Obrona Krzysztofa T. będzie przekonywać, że to mężczyzna ze skody był stroną atakującą. Kierowca volkswagena - twierdzi prokuratura - dwa razy uderzył pięścią w twarz Adriana S.

Wtedy z mercedesa wysiadł Krzysztof T. To najważniejszy moment całej historii. Wersje wydarzeń obrony i oskarżenia różnią się najrzadziej w ocenie tego, co stało się w tym właśnie momencie.
Oskarżenie: rajdowiec wziął z auta bojowy nóż. Podszedł od tyłu do Adriana S. Chwycił go lewą ręką za prawe ramię, przyciągnął do siebie i pchnął nożem w plecy. Zdaniem prokuratury Krzysztof S. przewidywał, że może zabić człowieka i godził się na taki właśnie skutek swojego działania.

Obrona: Nie był to "nóż bojowy", tylko nóż albo szpikulec do cięcia papieru. Krzysztof T. zobaczył w lusterku, że atakowany jest narzeczony jego córki. Dziewczyna była wówczas w dziewiątym miesiącu ciąży. Podszedł i szarpał się z mężczyzną ze skody. I wtedy tamten - przypadkowo - nadział się na ostrze.

Później Krzysztof T. odjechał z miejsca tragedii. Tego wieczora jeszcze trzy razy wracał na miejsce zdarzenia i patrzył, co się dzieje. Jeden z jego znajomych krążył autem pod szpitalami. Później Krzysztof T. zaczął się ukrywać w różnych mieszkaniach we Wrocławiu.

Czytaj też: Wizja lokalna z podejrzanym Krzysztofem T. (FILM)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto