Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w piątek około godziny 4 na przystanku tramwajowym na skrzyżowaniu ulic Broniewskiego, Kasprowicza i Żmigrodzkiej. 29-latek zadał Kamilowi S. 6 ciosów nożem. Chłopak nie żyje. Jego kolega - również ugodzony nożem - jest ranny (to jego dotyczy zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała). Napastnik uciekł. O zajściu policję zawiadomił przejeżdżający tamtędy taksówkarz.
29-latek (którego przesłuchiwano 5 godzin) twierdzi, że tej feralnej nocy to on został zaatakowany przez siedemnastolatka, a noża użył w obronie własnej. Dwóch młodych mężczyzn miało go napaść i pobić. Wtedy on wyciągnął scyzoryk i zaczął się bronić (jak dowiedzieliśmy się od jednej z osób związanych ze śledztwem rzeczywiście ma ślady pobicia, jest cały fioletowy).
Koledzy Kamila przedstawiają inny przebieg zdarzeń. Jedna z jego koleżanek mówi, że około 4 nad ranem Kamil razem z kolegą szli do domu. Mieli zaczepić mężczyznę, który stał na przystanku. Poprosili o papierosa. A ten wyciągnął nóż i zaatakował. Najpierw kolegę, a później Kamila, który stanął w jego obronie.
Nieoficjalnie wiadomo, że 29-latek nigdy wcześniej nie był notowany przez policję, jeden z poszkodowanych mężczyzn (ten, który został raniony ale przeżył) był już karany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
O sprawie pisaliśmy w tekście Zabójstwo na Różance, nie żyje 17-latek raniony nożem.
Zobacz też: Ponad dwieście osób przyszło na cmentarz Osobowicki na pogrzeb 17-letniego Kamila (ZDJĘCIA)
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?