Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Więcej osób zapłaciło za bilety na mecz Polska-Włochy, na miejsca, których nie było

Tomasz, JU
Po artykule dotyczącym sprzedaży biletów na nieistniejące miejsca na mecz Polska - Włochy, napisali do nas kolejni internauci, którzy również czują się oszukani.

Przypomnijmy: pan Andrzej kupił dwa bilety na mecz Polska - Włochy w najwyższej grupie cenowej. 180 zł zapłacił za bilet dla siebie, 153 zł - kosztowało go miejsce dla żony. Na stadionie okazało się jednak, że miejsca, na które nasz czytelnik dostał bilety, nie istnieją. Po 70 minutach poszukiwania pomocy rozczarowane i upokorzone małżeństwo opuściło stadion, nikt bowiem z obsługi areny nie był w stanie im pomóc (całą historię pana Andrzeja przeczytasz TUTAJ)

Jak się okazało, nie tylko dla Pana Andrzeja i jego żony zabrakło miejsc. Skargę do PZPN-u napisał już nasz kolejny internauta - pan Tomasz, który wybrał się na mecz z ciężarną siostrą. Mężczyzna żąda zwrotu pieniędzy za zakup biletu oraz zadośćuczynienia za poniesione straty moralne.

"Dokonałem zakupu czterech biletów poprzez portal kupbilet.pl (każdy za kwotę 180 PLN) na trybunę C, sektor 218, rząd 26, miejsca 24, 25, 26 i 27. Wspominam o tym dlatego, że jedno z tych miejsc (26) było przeznaczone dla mojej ciężarnej siostry, która pierwszy raz wybrała się na imprezę tego typu i prosiła mnie o opiekę nad nią, na co oczywiście z chęcią przystałem. Aby kupić bilet w przedsprzedaży byłem zmuszony do rejestracji i opłaty w organizacji Klub Kibica Reprezentacji Polski, na co nie miałem ochoty, ale złamałem się i dodatkowo jeszcze namówiłem pozostałe 3 osoby" - pisze pan Tomasz.

Zobacz: 300 osób w kolejce do dwóch kas, czyli o problemach kibiców z kupnem biletów

Internauta na stadion przybył z półtoragodzinnym wyprzedzeniem (w celu uniknięcia tłoku itp.). Gdy dotarł na wyznaczony sektor okazało się, podobnie jak w przypadku pana Andrzeja, że jego miejsce (nr 27) nie istnieje - a ostatnie istniejące krzesełko ma nr 26.

- Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie - żali się pan Tomasz i dodaje: - Zgodnie z logiką zwróciłem się o pomoc do stadionowych stewardów. W tym momencie zaczęła się jakaś absurdalna epopeja. W oczach miłych Pań, które próbowały pomóc, dostrzegłem lekką panikę po nerwowym wertowaniu planów ogólnych stadionu (z których oczywiście nic nie wynikało) i zapewnieniu, że to raczej niemożliwe żeby nie było mojego miejsca. Jedna z nich poszła po pomoc do bardziej doświadczonego kolegi. Ten wybrał się ze mną na miejsce gdzie stwierdził, że „no faktycznie nie ma, ale siadaj Pan gdziekolwiek, może ktoś nie przyjdzie”.

Nie chcąc się zastosować do skądinąd absurdalnej propozycji „siadania gdziekolwiek”, zwróciłem się o pomoc do Pana z obsługi lóż VIP znajdujących tuż za nami. Pan wykazał zrozumienie i powiedział, że pójdzie po organizatora. Po chwili wrócił w towarzystwie bliżej nieokreślonego Pana w garniturze, który powiedział, że muszę skierować się do kolejnego z Panów z obsługi/ochrony. Ten z Panów (bodajże z firmy Zubrzycki), udzielił mi rady, że powinienem opuścić teren stadionu i skierować się do bramy głównej w okolicach kas, gdzie podobno znajdę miejsce w którym mój bilet po zweryfikowaniu jego oryginalności zostanie mi wymieniony na inny. Zadałem pytanie „ a gdzie będzie to moje nowe miejsce?” Pan z ochrony już nie potrafił odpowiedzieć. Z lekka zdruzgotany (proszę pamiętać o obietnicy opieki nad ciężarną siostrą) postanowiłem zaryzykować i spróbować metody zaproponowanej przez Pana z firmy Zubrzycki. Opuściłem sektor i skierowałem się do kołowrotków stadionowych przez, który wlewał się tłum kibiców zmierzających na swoje miejsca.

Podszedłem do Pana w kolorowym ubraniu firmy IMPEL z zapytaniem o możliwość opuszczenia stadionu? Pan w opryskliwy sposób odpowiedział, że oczywiście mogę, ale ponownie już nie wejdę. Kiedy próbowałem opisać swoją sytuację, usłyszałem, że „to nie jego wina, że nie mam miejsca” odpowiedziałem, że nie sugeruję, że jego, tylko potrzebuję pomocy w rozwiązaniu problemu. Usłyszałem po raz kolejny, że mam pójść do stewardów na sektorze. Odpowiedziałem z lekka poirytowany, że właśnie stamtąd wracam. Kolejna złota rada Pana z firmy Impel brzmiała „niech Pan się zwróci do sprzedawcy biletu”. Coraz bardziej wzburzony odrzekłem, że kupiłem bilet przez internet i nie za bardzo widzę możliwość zwrócenia się do internetu w tym momencie. Usłyszałem, że w takim razie mam się zwrócić do organizatora meczu. Zadałem pytanie - czyli do kogo? W odpowiedzi usłyszałem, że no chyba do PZPN-u. Kiedy powiedziałem, że traktuję Pana jako przedstawiciela organizatora usłyszałem, że on nie jest od tego i żebym nie przeszkadzał w jego pracy. Nadmienię, przy okazji, że rozmowa z tym Panem przebiegała w bardzo nerwowej atmosferze.

Zobacz: Mecz Polska - Włochy we Wrocławiu (RELACJA, FILMY, ZDJĘCIA)

Sfrustrowany do granic możliwości wróciłem na sektor z postanowieniem siedzenia na betonowych schodach obok mojej siostry w temperaturze 2 stopni Celsjusza. Poinformowałem o mym zamiarze Panie z obsługi i co usłyszałem? Że nie ma takiej możliwości ponieważ jest to ciąg komunikacyjny i nie mogę go blokować. Czułem się coraz bardziej jak bohater „Procesu” F. Kafki. Pan z ochrony lóż VIP (nomen omen całkowicie pustych) powiedział, że on co prawda jest pierwszy raz na obiekcie, ale podobno na terenie stadionu znajduję się punkt informacyjny w którym może ktoś mi pomoże.

Zrezygnowany ponownie opuściłem sektor i rozpocząłem poszukiwania tego punktu. Wędrowałem po schodach na najwyższy poziom, wracałem na dół przemieszczałem się po wszelkich możliwych miejscach mojego sektora C, rozmawiając z coraz to nowszymi Panami i Paniami w kolorowych kamizelkach z napisem ochrona (jeden z nich stwierdził lekko obrażony, że on nie jest z ochrony tylko ze służb porządkowych). Niestety żaden z nich nie potrafił powiedzieć czy i gdzie mógłby być taki punkt informacyjny na stadionie. Niektórzy wykazywali się troską i współczuciem dla mojej sytuacji, ale generalnie wszyscy w oczach mieli bezradność. W końcu któryś z przedstawicieli „służb porządkowych” powiedział, żebym zwrócił się o pomoc do wolontariuszy z obsługi stadionu. Zapytany gdzie ich znaleźć lub jak oni wyglądają dowiedziałem się, że krążą po stadionie i są ubrani w zielone koszulki. Po kilku minutach dostrzegłem takowych. Podszedłem, przedstawiłem swoją sytuację i … usłyszałem doskonale znane mi słowa, że niestety oni nic nie mogą mi poradzić. Nowością była propozycja zajęcia miejsca na sektorze dla wolontariuszy, bo mają gdzieś takowy i skoro chodzą po obiekcie to na pewno będą tam jakieś wolne miejsca. Grzecznie podziękowałem, ale nie skorzystałem.

Z zgryzotą dostrzegłem, że właściwie mój problem zaraz sam się rozwiąże, bo po prostu skończy się mecz i nie będzie już co oglądać. Wróciłem zatem do mojej ciężarnej, mocno zaniepokojonej siostry i przykucnąwszy dotrzymałem jej towarzystwa do końcowego gwizdka. O oglądaniu meczu nie było oczywiście mowy.

W trakcie moich wędrówek usłyszałem o innych poszkodowanych w podobny sposób ludziach (np. kamera telewizji RAI na miejscu sprzedanego biletu, czy nieszczęsne słupy konstrukcyjne pod dachem). Nie wiem jak wszyscy poszkodowani odniosą się do swoich problemów. Być może machnęli ręką i opuścili stadion nie korzystając z zakupionego za niebagatelną kwotę 180 złotych prawa do uczestnictwa w imprezie na stadionie miejskim we Wrocławiu.

Ja przeżyłem upokorzenie poczynając od oszustwa w kontekście sprzedaży biletu na nieistniejące miejsce, po przeganianie od „Annasza do Kajfasza”, czyli poszukiwania jednej kompetentnej osoby do pomocy w ratowaniu mojej sytuacji.

Agnieszka Olejkowska, rzeczniczka PZPN będącego organizatorem meczu, zapewnia, że związek już zajął się tą sprawą i szuka przyczyny. SMG - zarządca stadionu, który wskazuje, organizatorowi imprezy, jakie miejsca na stadionie można sprzedać, jedynie deklaruje, że zbada sprawę, ale zrobi to dopiero, gdy dostanie skargi.

Zobacz: Bilety po 180 zł za miejsca, które fizycznie nie istnieją

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto