Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: To miasto oddycha kinem

Jacek Antczak
Zofia Górka spędza wakacje na festiwalu we Wrocławiu po raz 4.
Zofia Górka spędza wakacje na festiwalu we Wrocławiu po raz 4. Fot. Paweł Relikowski
Zosia przyjechała na festiwal, żeby zobaczyć 55 filmów. Wolontariusze Nowych Horyzontów po pracy mogą obejrzeć 35

Festiwal "Nowe Horyzonty" rozpoczął się 21 lipca o godzinie 18.30. Ale dla Zosi Górki i jej przyjaciół z Warszawy - dziesięć godzin wcześniej.
Miłośnicy kina ze stolicy zamieszkali w hostelu Cinema obok Heliosa i nastawili budziki na 8.30. Od tej godziny można rezerwować bilety na piątkowe projekcje. Logistyczny plan oglądania opracowywali już tydzień wcześniej. Wczoraj o świcie wolne miejsca na pierwsze seanse znikały z ekranu laptopa błyskawicznie. Ale wszystko się udało, więc studentka filologii klasycznej już wie, jak będzie wyglądał jej piątek we Wrocławiu.

- Spędzę go, podobnie jak całe dziesięć dni, niemal nie wychodząc z kina - tłumaczy Zosia Górka, która chodzi po mieście z plecakiem Nowych Horyzontów, a jak robi się du-szno, pomaga sobie wachlarzem Nowych Horyzontów. - Już czwarty raz spędzam wakacje na tym festiwalu. Powiedzieć, że wtedy żyję kinem, to mało - ja nim oddycham. Podobnie jak wielu moich przyjaciół, którzy też przyjeżdżają do Wrocławia, żeby przez te 10 dni żyć najciekawszymi filmami świata.

Zosia ma w planach obejrzenie 55 filmów. Nie ma szans, by coś jej się pomieszało - po każdej projekcji sięga po zeszyt. - Moja koleżanka też kocha kino, ale nie mogła przyjechać, więc po każdym filmie sporządzam opisy i notuję wrażenia. Potem zawożę jej gruby brulion z tymi recenzjami i notatkami. Dzięki temu mam pamiątkę z festiwalu, a jednocześnie ściągę, które filmy najbardziej mi się podobały i co oglądać między festiwalami - opowiada warszawianka.

Jej grafik na dziś wygląda tak: 10.15: "Śpiąca królewna" w reżyserii Catherine Breillat w Heliosie. Potem spacer do Multikina, w którym o godz. 13 obejrzy norwesko-szwedzko-duński "Limbo". Przegryzka w drodze powrotnej do Heliosa, mocna kawa, a później już po kolei: konkursowy "Code Blue" (godz. 16.15), o godz. 19 dokument o spotkaniu syna nazisty z synem komunisty ratującego Żydów pt. "Niemieccy synowie" i, na koniec dnia, o godz.22.05 "Apollonide. Zza okien domu publicznego", czyli przywieziona do Wrocławia prosto z Cannes fabuła o dziewczynach z paryskiego burdelu.

Zobacz serwis specjalny poświęcony 11. FF Nowe Horyzonty

Kolejne dni też są już rozpisane, tylko trzeba pamiętać, żeby co rano o 8.30 zarezerwować miejsce w kinie. - Niestety, jak się chce oglądać filmy do bólu, to na koncerty nie ma już szans... - śmieje się Zosia, która w tym roku nie pomalowała paznokci w barwy festiwalowe. - W ubiegłym roku miałam niebiesko-czarne, ale po zmianie logo na amarantowy to już nie byłoby nic nadzwyczajnego.

Trzydzieści pięć filmów to... pensja wolontariusza Nowych Horyzontów. Wielka gratka dla młodych miłośników dobrego kina. Zgłosiło się prawie 800 chętnych. Załapało 260. - To niezwykłe miejsce i czas, w którym można spotkać pasjonatów kina z całej Europy, nie wspominając już o tym, że w naszym sklepie w minionym roku kupowali filmy bracia Quay, a w tym będzie okazja spotkać Terry'ego Gilliama - opowiadają Agata Grayecka, studentka psychologii z Gliwic, i Ula Stawowczyk, matematyczka z Politechniki Wrocławskiej. Wraz z Kingą Wolską, absolwentką psychologii, i Katarzyną Kozak, animatorką kultury z wrocławskiej SKIB-y, umawiają się na piątkowy seans. Idą na "Las Vegas Parano". Oczywiście kultowy film Terry'ego Gilliama z Johnnym Deppem i Cameron Diaz nie ma nic wspólnego z królującą obecnie w kinach komedią pt. "Kac Vegas". Prawdopodobnie większość widzów Nowych Horyzontów nie wybrałaby się na taki film, ani jakikolwiek, który obejrzało , powiedzmy, ponad milion osób. Nie rozumieją kina łatwego, niewymagającego niczego od widza, za to dostarczającego mu rozrywki.

Nowe Horyzonty to filmy ambitne, artystyczne, mądre, czasem trudne w odbiorze. - Dlatego ten festiwal łączy ludzi, dla których kino jest sposobem na życie i którzy inaczej patrzą na otaczający nas świat - tłumaczy Tomasz Rak, który kieruje pracą dziesięciu wolontariuszy, a na co dzień jest arteterapeutą. - Wielu z nich wzięło urlop, żeby... pracować na Nowych Horyzontach. Na przykład Joanna na co dzień jest barmanką, Szymon pracuje w banku, a Mariusz w Media Markt - opowiada Tomasz o współpracownikach. Spotykają się raz w roku. Na Nowych Horyzontach.

Zobacz zdjęcia z rozpoczęcia festiwalu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto