Z domów ginęły pieniądze, biżuteria i elektronika
- Włamań było 6 i łączyły je ze sobą pewne podobieństwa. Do przestępstw dochodziło zawsze w soboty późnym wieczorem. Złodziej obierał na swój cel posesje, które były udekorowane w sposób wskazujący na to, że domownicy pojechali na wesele. Tradycja ślubna nakazuje udzielenie młodej parze błogosławieństwa przed udaniem się do kościoła i wiele osób przystraja swoje domy balonami i innymi ozdobami na tą okoliczność. Te dekoracje przyciągały złodzieja - opowiada Dariusz Rajski z policji.
- Kiedy weselnicy bawili się na przyjęciu ślubnym, złodziej plądrował ich domy. Zapewne liczył na pozostawioną w domach gotówkę. Wybierał domy w zabudowie jednorodzinnej, których charakter mógł wskazywać na zamożność ich posiadaczy. Jego łupem nie padły co prawda w żadnej z kradzieży prezenty państwa młodych, ale część rodzin zgłaszała, że skradziono gotówkę, która była przeznaczona na rozliczenie z orkiestrą lub fotografem. Złodziej oprócz gotówki zabierał również przedmioty wartościowe, a więc biżuterię, laptopy, tablety i zegarki. Nie pogardził nawet butelkami z markowym alkoholem oraz ekspresem do kawy - wylicza policjant.
Okradzenie wyliczyli, że łup złodzieja wart był w sumie 87 tysięcy złotych.
Policjanci zaczęli namierzać sprawcę włamań. Zatrzymali go Na Psim Polu w sobotę o 2 nocy. 57-latek miał przy sobie dwie szkatułki z biżuterią i torebkę z portfelem. Ukradł je zaledwie kilka minut wcześniej z jednego z domów. - Oprócz skradzionych przedmiotów, posiadał przy sobie kominiarkę, rękawiczki i przedmioty służące mu do popełniania przestępstw. Te, trzeba przyznać, były całkiem pomysłowe. Oprócz łomów, śrubokrętów i kombinerek, mężczyzna skonstruował również swojego rodzaju drabinkę taktyczną, którą zaczepiał o balustrady tarasów i balkonów. Nie rzucał jednak metalowym chwytakiem w okna ale delikatnie, nie czyniąc hałasu, osadzał go przy pomocy połączonych rurek. Po drabince wchodził na piętro i najczęściej wpychał do środka okna i drzwi balkonowe - opisuje Rajski.
Początkowo zatrzymany mężczyzna przyznał się wyłącznie do jednej kradzieży – tej po której złapano go ze szkatułkami wypełnionymi biżuterią. Wypierał się, jakoby miał związek z innymi włamaniami. - Policjanci szybko jednak odświeżyli mu pamięć i zaprezentowali materiały zgromadzone w sprawie przeciwko niemu. Gdy przekonał się, że kryminalni mają przeciwko niemu mocne dowody, nie widział sensu w dalszym wypieraniu się i przyznał się do zarzucanych mu czynów - mówi Dariusz Rajski.
Grozi mu 15 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?