Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Ta porodówka zostanie zamknięta. Nie będzie "cesarek"

Redakcja
pixabay/zdjęcie ilustracyjne
Od lutego przestanie funkcjonować jedyna we Wrocławiu prywatna porodówka. Przeczytajcie szczegóły

Każdego roku odbywało się tam około 500 cięć cesarskich. Wszystkim pacjentkom, które miały zaplanowane wizyty kwalifikacyjne na najbliższe dni, terminy anulowano. Dwa zabiegi już wyznaczone na przyszły miesiąc zostały odwołane. Informacja podana na Facebooku wywołała ogromne poruszenie wśród kobiet.

Centrum Zdrowia Kobiety - Medfemina, czyli jedyna w stolicy Dolnego Śląska prywatna porodówka, zawiesza wykonywanie cesarskich cięć. Wcześniej w placówce zrezygnowano także z przeprowadzania porodów naturalnych.

Zarząd szpitala tłumaczy, że powodem jest decyzja o koncentracji działalności placówki na wykonywaniu operacji ginekologicznych w ramach ginekologii operacyjnej. W głównej mierze ma być to endometrioza, usuwanie mięśniaków i torbieli oraz innych schorzeń typowo kobiecych. Szpital ma za mało sal, żeby pomieścić zarówno pacjentki położnicze, jak i ginekologiczne. Trzeba było coś wybrać. Zdecydowano się więc na wycofanie oferty cięć cesarskich.

Na Facebooku przedstawiciele placówki zamieścili natomiast informację, z której może wynikać, że głównym powodem takiej decyzji były pieniądze. W jednym z komentarzy zamieszczonych przez Centrum Zdrowia Kobiety - Medfemina czytamy, że ich oferta była skierowana do kobiet, które chciały rodzić w lepszych warunkach, niż są proponowane w publicznych szpitalach i które, przede wszystkim, było na to stać. Okazało się jednak, że takich pań znalazło we Wrocławiu i w okolicach za mało, by zapewnić ciągłość dyżuru położniczego przez całą dobę. Przedstawiciele szpitala podejrzewają, że ich oferta powstała przedwcześnie i nasz rynek nie był na nią jeszcze gotowy.

Na prywatnej porodówce na świat przychodziło średnio 500 dzieci rocznie. Decyzję o zawieszeniu wykonywania cięć cesarskich podjęto w ostatnich dniach grudnia. Trzeba było odwołać dwa zabiegi, a także wiele zaplanowanych już na styczeń wizyt, gdzie miały zostać ustalone konkretne daty porodu.

Jedną z takich kobiet, które muszą szukać teraz alternatywy, jest pani Karolina, od lat klientka Medfeminy. Urodziła tam swoje pierwsze dziecko, a za cztery tygodnie chciała wydać na świat także kolejne.

- W obecnej ciąży od samego początku omawiałyśmy z lekarką poród w Medfeminie, od ostatniego miesiąca byłam z nią umówiona, że o ile nie pojawią się przeciwwskazania medyczne, będzie ponownie wykonywać cięcie 3 lutego. Na wizycie kontrolnej 27 grudnia potwierdziła mi ten termin, a rejestracja ustaliła formalną wizytę kwalifikacyjną na 15 stycznia tego roku. 2 stycznia przeczytałam natomiast na stronie internetowej, że wstrzymują ciecia. Nigdy Medfemina nie kontaktowała się ze mną w tej sprawie oficjalnie, nie odwołano mojej wizyty kwalifikacyjnej. Lekarka prowadząca ciążę na kontroli 3 stycznia wielokrotnie przepraszała za taki obrót sprawy, zapewniając, ze personel nie miał świadomości zawieszenia cięć aż do 31.12.2019 - tłumaczy pani Karolina.

Kobieta jest zdenerwowana, bo jak tłumaczy, gdyby otrzymała tę informację wcześniej, mogłaby zmienić lekarza prowadzącego na takiego, który pracuje w jednym z publicznych szpitali lub zorganizować opiekę nad pozostałymi dziećmi i urodzić w placówkach w Katowicach czy Bielsku - Białej. Teraz jest to już niemożliwe, gdyż zostało zbyt mało czasu do rozwiązania.

Pań niezadowolonych z decyzji szpitala jest więcej. Z facebookowych komentarzy zamieszczonych na profilu placówki wynika, że czują się potraktowane niewłaściwie i pozostawione same sobie na kilka tygodni przed tak ważnym i stresującym dla nich dniem, jakim jest poród.

- Cztery tygodnie to jest zbyt krótki okres, żeby pacjentki w trzecim trymestrze mogły bez stresu zorganizować sobie alternatywę - dodaje pani Karolina.

Szpital tłumaczy, że u nich każda pacjentka, która miała już nawet wyznaczony termin cesarki i tak musiała przygotować sobie alternatywę, w razie gdyby poród zaczął się innego dnia. W placówce zabiegi odbywają się bowiem jedynie według zaplanowanego harmonogramu, nieprowadzony jest też dyżur, gdzie mogłyby się zgłaszać panie w trakcie akcji porodowej.

W Polsce wszystkie cięcia cesarskie muszą być wykonywane ze wskazań medycznych. Prawo zakazuje przeprowadzania tych zabiegów "na życzenie" pacjentki.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto