- Wrocławianie wiedzą, czym jest powódź. Dlatego dziękujmy Bogu, że nas uchronił. I módlmy się za tych, których dotykają wszelkie nieszczęścia, takie jak powodzie, wojny czy trzęsienia ziemi - mówił podczas nabożeństwa ks. Edward Janiak, biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.
Wierni szli przez Rynek i ul. Szewską, aż do kościoła św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława przy ul. Świdnickiej. Na Szewskiej na kilka minut zatrzymali "siódemkę", która wiozła pasażerów do Marino. Procesji towarzyszyła orkiestra reprezentacyjna Śląskiego Okręgu Wojskowego. Zdaniem policji, która zabezpieczała uroczystość, mogło w niej uczestniczyć około tysiąca osób.
- To nasza parafia, więc nie mogłoby nas tu nie być - stwierdziła Regina Uciechowska, która w procesji szła razem z mężem Władysławem. Zdaniem państwa Uciechowskich, Wrocław został uchroniony przed nieszczęściami właśnie dzięki modlitwom podczas procesji, które odbywają się od czasów powodzi tysiąclecia w 1997 roku.
A co z Dolnym Śląskiem i np. Bogatynią, której woda w tym roku nie oszczędziła? - No cóż, nie znamy dróg opatrzności Bożej - odpowiedziała pani Regina.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?