Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pomogła psu, straciła pracę

Marcin Rybak
Dorota Kania: - Zdaniem MPWiK Chico był agresywny i stwarzał zagrożenie epidemiologiczne
Dorota Kania: - Zdaniem MPWiK Chico był agresywny i stwarzał zagrożenie epidemiologiczne Fot. Piotr Warczak
Dorota Kania została dyscyplinarnie zwolniona z pracy we wrocławskich wodociągach za opiekowanie się się chorym psem. Zwierzak należał do firmy.

Chico to mały czarny kundelek. Jak mówi pani Dorota, urodził się w kotłowni na terenie oczyszczalni ścieków na Janówku 10 lat temu. Kręcił się po całym terenie oczyszczalni. Zaglądał do biura, w tym też do sekretariatu - i nikt nie miał o to pretensji. Jej słowa potwierdzają inni pracownicy. W obronie pani Doroty napisali list. Ich zdaniem Chico był traktowany jak pies zakładowy.

Dorota Kania zaczęła pracę w oczyszczalni 15 lat temu. Najpierw była tam sprzątaczką. Potem pracowała w magazynie, a ostatnio w sekretariacie. - Nigdy od szefa nie dostałam żadnej kary - zapewnia. Zrobiła maturę, teraz studiuje zaocznie. Czuła się związana z firmą.

Zaopiekowała się Chico, gdy trafiła do pracy w sekretariacie. Po terenie oczyszczalni na Janówku biega kilka psów. Zdarzało się, że ludzie podrzucali je tutaj. Tak w oczyszczalni pojawiła się matka Chico. Ktoś ją przyniósł do pracy, bo nie mógł psa trzymać w domu.

Gdy Dorota Kania zaczęła pracę w biurze oczyszczalni, znalazła książeczki zdrowia i zaświadczenia o szczepieniach czworonogów.

Jakiś czas temu okazało się, że Chico ma padaczkę i potrzebuje poważniejszej opieki. Zaczęła go zabierać do domu. Krytycznego dnia w listopadzie nie mogła go zostawić z nikim w domu. A bała się chorego psa zostawiać samego. Wzięła go do pracy. Siedział w sekretariacie, jak zwykle.

Był piątek, 19 listopada. Do sekretariatu weszła pracownica centrali spółki. Chico szczeknął. We wtorek 23 listopada pani Dorocie wręczono dyscyplinarne zwolnienie. Odwołała się do sądu pracy.

- Chico biegał po biurach i nigdy nie było w tej sprawie żadnych uwag - mówi Tania Rabiega, pracownica sekretariatu do 2007 roku. To ją zastąpiła Dorota Kania na tym stanowisku.

Rzecznik spółki Konrad Antkowiak przekonuje, że Chico to prywatny pies pani Doroty, a nie firmowy. Zdaniem MPWiK, kobieta, zajmując się "prywatnym psem w pracy", uchybiła wartościom firmy. Spółka dostała anonimową informację o zwierzęciu w sekretariacie z sugestią, że przez niego nic nie można tam załatwić. - Działania sprawdzające w pełni potwierdziły te informacje - dodaje Antkowiak.

Sprawa trafiła do sądu pracy. - Będziemy bronić tej pani - zapowiada Małgorzata Domańska z zarządu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. - Jeśli w książeczce zdrowia jest napisane, że pies należał do MPWiK, to znaczy, że poniekąd był pracownikiem firmy. I to firma powinna zająć się opieką nad nim. Tej pani należy się pochwała, a nie dyscyplinarne zwolnienie.

Jak MPWiK powinno rozstrzygnąć kwestię psa w biurze firmy? Podyskutuj na naszym forum

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto