Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Okradł kobietę, a potem udawał dobrego i pomocnego przyjaciela

Redakcja
Policja zatrzymała znajomego obywatelki Konga. Przed sądem prokuratura postawiła trzy osoby: Łukasza, jego narzeczoną i kolegę Łukasza Stanisława N.
Policja zatrzymała znajomego obywatelki Konga. Przed sądem prokuratura postawiła trzy osoby: Łukasza, jego narzeczoną i kolegę Łukasza Stanisława N. Pawel Relikowski / Polska Press
Mieszkająca we Wrocławiu obywatelka Konga została okradziona. Z jej mieszkania zginęła gotówka biżuteria i różne przedmioty wartości przeszło 870 tys zł. W składaniu zeznań na komisariacie pomagać jej miał znajomy – jako tłumacz, z angielskiego. Zdaniem prokuratury był zamieszany w kradzież...

W trakcie przesłuchania policjant zorientował się, że znajomy może mieć coś wspólnego z kradzieżą. Zatrzymał go po czym wezwał zawodowego tłumacza.

Dziś znajomy kobiety jest jednym z trójki oskarżonych w tej sprawie.

Rzecz działa się w czerwcu. Pani M. przez internet poznała Łukasza. Po południu 8 czerwca spotkali się na wrocławskim Rynku. Łukasz przedstawił jej swoją narzeczoną i syna. Tego samego dnia wieczorem wpadł do pani M. na drinka. Spotkanie przeciągnęło się do rana. Zdaniem prokuratury Łukasz – korzystając z chwili nieuwagi – zabrał jeden z kompletów kluczy do mieszkania swojej nowej znajomej.

Rano 9 czerwca wyszli razem z domu pani M. i przenieśli się do mieszkania Łukasza i jego narzeczonej. Tu pili razem alkohol. Wtedy to – według prokuratury – miała zapaść decyzja żeby okraść obywatelkę Konga. Łukasz ze swoim znajomym Stanisławem N. pojechali do jej mieszkania wynieśli gotówkę, biżuterię wartą 36 tysięcy euro a także dwa laptopy, tablet, aparat fotograficzny, perfumy i ubrania.

Pani M. początkowo nie zorientowała się kto ją okradł. Łukasz zaofiarował swoją pomoc w złożeniu doniesienia. Na komisariacie przy ul. Traugutta zaczęło się przesłuchanie. Pokrzywdzona kobieta mówiła po angielsku a Łukasz tłumaczył. W pewnym momencie przesłuchujący policjant nabrał podejrzeń co do rzeczywistej roli Łukasza. Doszło bowiem do gwałtownej wymiany zdań pomiędzy nim a pokrzywdzoną kobietą.

Mężczyzna został zatrzymany.

Później kobieta mówiła, że była szantażowana. Łukasz miał żądać by zeznała, że cały czas byli razem i on nigdzie sam nie wychodził. Policji udało się odzyskać skradzione przedmioty. Schowane były w walizce w mieszkaniu babci Łukasza. Reklamówka z biżuterią była w piecu w mieszkaniu Łukasza i jego narzeczonej. Gdzie jest gotówka nie wiadomo do dziś.

Przed sądem prokuratura postawiła trzy osoby: Łukasza, jego narzeczoną i kolegę Łukasza Stanisława N.

Żadne z nich do winy się nie przyznaje. W wersji Łukasza w ogóle nie miał z tym nic wspólnego. Stanisław niczego nie kradł. Owszem, był świadkiem jak kolega zawozi jakąś walizkę do swojej babci. Ale co w niej było, nie ma pojęcia. Narzeczona Łukasza do zarzutu się nie przyznała, choć potwierdziła, że schowała w piecu reklamówkę z biżuterią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto