Część działkowców była zaskoczona i nie uprzątnęła na czas swoich rzeczy. - Ścięto moje jabłonki i śliwy. Nie zebrałam jeszcze owoców, wszystko się zmarnuje. Moja altanka zostanie zburzona, w środku mam piec i nie mam gdzie go wynieść - mówi Irena Surma, emerytka. - Najgorsze, że zostanę bez działki. Dziś zostanę tu do nocy, muszę czekać na męża i syna, pomogą mi cokolwiek przewieźć - kończy.
Działkowcy nie mieli wiele czasu na przygotowania. Teraz boją się kradzieży, bo po rozebraniu ogrodzenia każdy może wejść na ich posesję. - W piątek po południu otrzymaliśmy faks od wykonawcy. Poinformował nas, że w związku z przekazaniem terenu pod inwestycje, w poniedziałek rano wchodzi na nasz teren i prosi o uprzątnięcie działek. Nie zdążyliśmy zawiadomić wszystkich, było zbyt mało czasu - tłumaczy Janusz Moszkowski, prezes Polskiego Związku Działkowców okręgowego zarządu we Wrocławiu.
Ogródki przylegające do ul. Morwowej, która ma zostać poszerzona, zostały zniszczone. Drzewa owocowe wycięto, altanki rozebrano. Działkowcy, którzy proszą o dodatkowy czas na przeniesienie swoich rzeczy, mogą porozumieć się z wykonawcą robót, który jest zobowiązany do naprawienia szkód. Wszyscy użytkownicy działek podpisali umowę o odszkodowaniach ze spółką Wrocławskie Inwestycje. - Nasz związek godzi się na likwidację tych działek. Protestuję jednak przeciw temu, w jaki sposób to się odbyło - podkreśla Janusz Maszkowski.
Spółka Wrocławskie Inwestycje zobowiązała się do wypłaty odszkodowań na podstawie sporządzonej inwentaryzacji.
- Mamy komplet dokumentów zezwalających na prace. Zrobimy wszystko, by wynagrodzić szkody działkowcom - mówi Marek Szempliński, rzecznik prasowy spółki Wrocławskie Inwestycje.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?