Mariola Boczkowska samotnie wychowuje 4-letnie dziecko. Od ostatniego piątku na kilkanaście godzin dziennie zamienia się w... Bolka z kreskówki. Nakłada polarowe spodnie, głowę postaci z bajki i rusza na Rynek, by rozdawać maluchom książeczki reklamujące nową księgarnię na pl. Solnym.
- Szukałam pracy w różnych miejscach - opowiada. - Ale po skończeniu studiów nie mogę znaleźć pracy na etat - wzdycha. Dodaje, że praca w charakterze Bolka daje jej mnóstwo satysfakcji: gdy widzą ją maluchy, na ich twarzach od razu pojawia się uśmiech.
Niekonwencjonalne zajęcia wybiera mnóstwo wrocławian. Choćby... Pan Widelec, który reklamuje restaurację STP. Mężczyzna przebrany za widelec chodzi dookoła Rynku, rozdając ulotki. Dzięki nim klienci dostaną zniżkę w tej restauracji.
18-letniego Tomasza Wałkiewicza, maturzystę z XIII LO przy ul. Hauke-Bosaka, też można spotkać w Rynku. Trzyma drogowskaz z reklamą Policealnej Szkoły Omega. - To dużo bardziej interesujące niż roznoszenie ulotek - twierdzi chłopak. - Sam decyduję, jak długo tu stoję. Zbieram na komputer - dodaje.
Tomek i Wojtek są kierowcami. Meleksami wożą turystów po Wrocławiu. - Mamy elastyczne godziny pracy, a poza tym turyści zostawiają nam napiwki - mówią. Mogą zarobić dziennie nawet 150 zł.
Ale na najbardziej nietypowy pomysł zarobkowania w Rynku wpadli niestroniący od alkoholu mężczyźni. Okupują zegar odliczający czas do Euro 2012. Gdy wypada z niego piłeczka (raz dziennie), sprzedają ją turystom za kilka euro.
Współpraca: Konrad Makar
Jaka jest najbardziej nietypowa praca, o której słyszałeś? Podyskutuj na forum.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?