Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Łamanie zakazu skoków do wody, pobicia ratowników... Oto dzień na letnim basenie przy ul.Wejherowskiej

Redakcja
Na letnim basenie Orbita zakaz skoków do wody jest notorycznie łamany. Ratownicy nie reagują
Na letnim basenie Orbita zakaz skoków do wody jest notorycznie łamany. Ratownicy nie reagują Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Przeczytajcie, co dzieje się na letnim basenie przy ulicy Wejherowskiej przy hali Orbita.

Na Wejherowskiej, podobnie jak i na innych kąpieliskach we Wrocławiu, obowiązuje zakaz skoków do wody. Jest ona tam za płytka, a dodatkowo taka skacząca osoba może spaść na głowę innemu użytkownikowi basenu. Problem jest jednak taki, że wiele młodych osób nic sobie z tego zakazu nie robi. Nikt im z resztą w skokach nie przeszkadza, ratownicy nie reagują.

Skoki do płytkiej wody, gdzie w dodatku kąpie się w tym samym czasie jeszcze kilkadziesiąt innych osób, mogą być bardzo niebezpieczne. Dlatego na wrocławskich letnich basenach obowiązują zakazy takiej zabawy. Niestety, są one notorycznie łamane. Takie zachowanie uniemożliwia korzystanie z pływali innym osobom.

- Idę na basen, podobnie jak mieszkańcy miasta, żeby popływać. Płacę za bilet, żeby nie tylko wejść do wody, ale także z niej wyjść zdrowa. Opłacam pracowników terenu: ratowników, którzy pomagają strzec bezpieczeństwa i ochroniarzy (przynajmniej w teorii). Pytam więc, dlaczego i jakim prawem pracownicy Orbity chronią osoby, które łamią regulamin pływalni? Czemu nie mogę pływać w basenie, który służy do pływania, a nie urządzania skoków - denerwuje się nasza Czytelniczka.

W ubiegły weekend nad basenem letnim przy Wejherowskiej wypoczywało sporo ludzi. Nasza Czytelniczka nagrała film, na którym dokładnie widać, jak grupa nastolatków raz za razem wskakuje do wody "na główkę, czy "na bombę". Nie widać za to żadnej reakcji ratowników.

Taką sytuacją przerażony jest wrocławski artysta, grafik i aktywista miejski, Tomasz Jakub Sysło, który prawie 30 lat temu sam skoczył do wody w nieodpowiednim miejscu i od tej pory porusza się na wózku.

- Konsekwencje nieudanego skoku na płytką wodę mogą być naprawdę poważne, jak na przykład złamanie kręgosłupa. Na basenie w ogóle nie powinno mieć to miejsca, bo przecież ktoś, nawet skacząc na nogi, może uderzyć w inną osobę, która akurat wynurza się spod wody, bo nurkowała. Ważne, aby przestrzegać zakazów obowiązujących na basenach, a także być szczególnie ostrożnym w innych miejscach. Szkoda życia i zdrowia - mówi Tomasz Jakub Sysło.

Tomasz Jakub Sysło był w ubiegłym roku ambasadorem miejskiej kampanii #NIESKACZ, gdzie opowiadał swoją historię, a także przestrzegał przed nieodpowiedzialnymi skokami do wody. Basen Orbita zarządzany jest przez spółkę miejską. Wydaje się więc, że w takim miejscu nacisk kładziony na przestrzeganie zakazu skoków powinien być nawet większy, niż w przypadku innych miejsc.

Maciej Moczko ze spółki WCT Spartan, zarządzającej basenem, odpowiada, że pracownicy i ratownicy na pływalniach starają się dbać o to, by nikt do wody nie skakał, a jeśli widzą takie zachowania, to reagują. Wyciągniecie konsekwencji z zachowania niektórych osób łamiących zakazy jest jednak utrudnione w dniach, kiedy na basenie przebywa wyjątkowo dużo ludzi. Interwencje ratowników niekiedy także kończą dość nieprzyjemnie

- Zmagamy się z roku na rok z brutalnymi zachowaniami niektórych osób korzystających z naszych pływalni i kąpielisk, którzy nie reagują na prośby i uwagi ratowników. Są to zazwyczaj młodzi ludzie, którzy w bardzo agresywny sposób reagują na jakiekolwiek próby zwrócenia im uwagi przez ratowników. Niejednokrotnie dochodzi do sytuacji pobicia ratowników, interwencji pogotowia ratunkowego i policji. Wynika to z ograniczonych środków jakimi dysponują ratownicy i ochrona - tłumaczy Maciej Moczko.

Jeśli ktoś ewidentnie nie stosuje się do regulaminu obiektu, wówczas wprowadza się procedurę: najpierw zwracana jest uwaga, następnie prośba o opuszczenie obiektu, jeśli to nie skutkuje wzywana jest grupa interwencyjna i policja.

- Jesteśmy spółką miejską, uczestniczymy i popieramy program #NIESKACZ, dlatego też na pływalniach i kąpieliskach obowiązują zakazy skoków do wody, a we wszystkich naszych obiektach wywieszone zostały plakaty informujące na temat akcji. Pragnę zaznaczyć, że ratownicy oprócz specjalnie przygotowanych komunikatów dotyczących zachowania bezpieczeństwa na pływalni, maja obowiązek szczególnego informowania o zakazie skoków do wody - dodaje Maciej Moczko.

Nasza Czytelniczka w weekend nad basenem zaobserwowała jednak trochę inną sytuację. Pracownik basenu kilka razy przeszedł po terenie obiektu mówiąc przez megafon, że skoki do wody są zabronione. Jednak konkretnie zareagował tylko w stosunku do jednego chłopca.

- Wykonał więcej, niż pokrzykiwanie, wobec jednego kąpiącego się romskiego chłopca. Nie tylko go zaczepił, wyzywając przez megafon, że jest "ślepy i nie umie czytać po polsku", ale także wyciągnął go z wody za karę za skok - relacjonuje Czytelniczka.

Maciej Moczko zapewnił, że została przeprowadzona rozmowa dyscyplinująca z właścicielem firmy obsługującej basen w zakresie ratownictwa. Jej wynikiem jest stworzenie dodatkowego stanowiska ratowniczego i przesunięcie tam osoby, której zadaniem będzie pilnowanie i zwracanie szczególnej uwagi na zakaz skoków do wody.

Jeden z filmików zrealizowanych w ramach kampanii #NIESKACZ zobaczyć można tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto