Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Jest nowe śledztwo w sprawie śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie przy ul. Trzemeskiej

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
Jarosław Jakubczak
Wznowiono śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie. Co to oznacza?

Oznacza to, że policjanci – dziś oskarżeni o torturowanie Igora paralizatorem i przekroczenie uprawnień - mogą mieć nowe kłopoty. Jeśli w nowym śledztwie pojawią się dowody, że to oni przyczynili się do śmierci młodego mężczyzny w komisariacie przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu.

Igor Stachowiak, notowany wcześniej przez policję, w maju 2016 roku został zatrzymany na wrocławskim rynku. Przewieziono go na komisariat, gdzie zmarł. Policjanci twierdzili później, że się stawiał, był agresywny i naruszył ich nietykalność. Jednak śledztwo nie potwierdziło tej wersji policjantów. Zdjęcia poturbowanych zwłok Igora, leżących już w kostnicy, szybko obiegły internet. Ale drastyczne szczegóły okoliczności jego zatrzymania wyszły na jaw dopiero po roku, gdy program telewizyjny Superwizjer TVN ujawniła nagranie pokazujące policjantów znęcających się nad bezbronnym Igorem, którego między innymi razili paralizatorem.

Postępowanie w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jeden z wątków śledztwa dotyczył nieumyślnego spowodowania śmierci. Inne torturowania Igora paralizatorem oraz przekroczenia uprawnień. Pierwszy wątek prokuratura umorzyła. Bo eksperci z medycyny sądowej orzekli, że działania policjantów do śmierci się nie przyczyniły. Dlatego oskarżono funkcjonariuszy „tylko” o tortury i przekroczenie uprawnień. Proces kończy się właśnie we wrocławskim Sądzie Rejonowym Śródmieście.

Tymczasem pokrzywdzeni – czyli rodzina Igora Stachowiaka – zaskarżyli do sądu decyzję o umorzeniu sprawy nieumyślnego spowodowania śmierci. Sąd zażalenie uwzględnił i nakazał wznowić sprawę. Prokuratura musi m.in. uzyskać uzupełniającą opinię biegłych z medycyny sądowej. To ich opinia – co do tego czy działania policjantów spowodowały śmierć Igora – jest w tej sprawie najważniejsza.

- Badamy również kwestię przekroczenia uprawnień przez policjantów podczas zatrzymania osób filmujących ich interwencję na wrocławskim rynku. Także ten wątek sprawy najpierw został umorzony, ale jeden z zatrzymanych odwołał się do sądu, który uchylił decyzję naszej prokuratury o umorzeniu – mówi rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej Michał Smętkowski.

Jak nowe śledztwo ma się do procesu przed wrocławskim sądem? Nijak się ma. To inny wątek sprawy – przekonuje prokurator Smętkowski.

Zdaniem prokuratury jakikolwiek by nie zapadł wyrok we Wrocławiu, nie będzie to miało wpływu na ustalenia nowego śledztwa. I nie zablokuje możliwości ewentualnego stawiania nowych zarzutów policjantom dziś oskarżonym.

TU PRZECZYTASZ o procesie policjantów
- Na razie prawda o śmierci mojego syna nie zostanie ujawniona. Sprawa ma charakter polityczny. Przełożonymi policjantów, którzy znęcali się nad moim synem, byli funkcjonariusze będący znajomymi minister Beaty Kempy – podkreśla Maciej Stachowiak.

Dodaje, że już w pierwszym śledztwie popełniono błędy i zaniechania.

- Prosiłem prowadzącą śledztwo prokurator o wystąpienie o billingi policjantów zatrzymujących mojego syna. Nie zrobiła tego, twierdząc, że może to zrobić dopiero po zarzutach, których może wcale nie postawi. A tak się złożyło, że na tamtą tragiczną interwencję, tę z 2016 roku, dojechał policjant Adam W. Był ubrany po cywilnemu. Trzy lata wcześniej miał zatarg z moim synem. Igora wówczas wywieziono na działki we Wrocławiu, policjanci razili go już wtedy prywatnym paralizatorem, a potem na komendzie bili po głowie książkami telefonicznymi. Igor wtedy zawiadomił o tym wrocławską prokuraturę, ale sprawę umorzono – przypomina ojciec zmarłego mężczyzny.

- Sądzę, że w 2016 roku koledzy zadzwonili po policjanta Adama W., by wspólnie dać ostry wycisk mojemu synowi. Nie twierdzę, że chcieli go zabić, ale znęcając się nad nim, przyduszając, rażąc paralizatorem skutego kajdankami człowieka, powinni liczyć się, że go zabiją. Dlatego powinni dostać zarzuty zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Sprawy nie odpuścimy mimo obecnego złego klimatu politycznego – zapowiada Maciej Stachowiak.

Ojciec Igora dodaje, że jego syn bał się policji. - Skarżył mi się co jakiś czas, że policjanci go prześladują, że zapowiedzieli mu, że będą go „dojeżdżać”. Ja mu w to nie wierzyłem. Dwa tygodnie przed śmiercią Igor powiedział mojej żonie, że ci policjanci go w końcu zabiją.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto