Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna nerwów

Michał Lizak
Trzy dogrywki, sensacja we Włocławku i wielkie nerwy w Zgorzelcu i we Wrocławiu. Panie i Panowie - oto prawdziwy urok play-off. Dziś kolejne mecze - w tym telewizyjny pojedynek w Orbicie (relacja w Polsacie ...

Trzy dogrywki, sensacja we Włocławku i wielkie nerwy w Zgorzelcu i we
Wrocławiu. Panie i Panowie - oto prawdziwy urok play-off. Dziś kolejne
mecze - w tym telewizyjny pojedynek w Orbicie (relacja w Polsacie Sport,
godz. 18.30)

KIbice we Wrocławiu nie wypełnili szczelnie Orbity, bo chyba wszystkim
się wydawało, że rywalizacja z Polpakiem będzie miła, łatwa i przyjemna.
No - może trochę emocji spodziewać się można na wyjazdach. A w zasadzie
na wyjeździe, bo 3-0 jest przecież pewne. Nic z tego. Było nerwowo, z
wielką ilością błędów, ale też olbrzymimi emocjami.
Polpak w pierwszej połowie prowadził nawet różnicą 7 oczek. Wrocławianie
mieli spore problemy z konstruowaniem akcji w ataku (przeciętnie grali
rozgrywający - Oliver i Hughes) i to odbijało się na wyniku. W drugiej
połowie mieliśmy na parkiecie bijatykę (pod koszem nikt nie mógł liczyć
nawet na odrobinę luzu) i serial rzutów osobistych. Gdyby wrocławianie
prezentowali się na linii osobistych chociaż przeciętnie - nie musieliby
drżeć do końca o losy meczu. A że pudłowali niesamowicie (Hamilton -
6/13, Stefański 0/3) to i nie byli w stanie zbudować bezpiecznej
przewagi. A gdy już odskakiwali (dwa razy na 7 oczek), to szybko goście
odpowiadali skuteczną trójką.
W końcówce Frier trafił niewiarygodny rzut za trzy punkty i na 3 sekundy
przed końcem gospodarze prowadzili zaledwie punktem (67:66). Wtedy
jednak wielką presję wytrzymał Oliver (dużo lepsza druga połowa, ale też
wciąż daleki od najwyższej formy) i dwa razy trafił osobiste. Rzut
rozpaczy Friera z połowy boiska zmierzał do kosza, ale na szczęście dla
wrocławian okazał się za krótki.
Przed dzisiejszym rewanżem Śląsk musi przede wszystkim popracować nad
atakiem. Wygrywa rywalizację pod tablicami (wczoraj aż 34:15 w
zbiórkach), ale potem prostymi błędami doprowadzali do szaleństwa
trenera Urlepa i kibiców.
W Zgorzelcu emocje były jeszcze większe, bo w pierwszej połowie Turów
przegrywał już różnicą 10 punktów. W drugiej trwała zażarta walka o
każdy kawałek parkietu, a obraz pojedynku najlepiej najlepiej
odzwierciedla wynik drugiej odsłony 26:16 dla gospodarzy). W końcówce
Stal decydowała o losach pojedynku. Na 11 sekund przed syreną goście
mieli piłkę przy remisie i odpalili trójkę, która nie wylądowała w
koszu. W dogrywce lepsi byli już podopieczni trenera Saso Filipovskiego,
ale takich nerwów pewnie nikt się nie spodziewał.
Dziś mecz numer 2 (początek godz. 18). Czy wiekowy zespół z Ostrowa
wytrzyma trudy kolejnej konfrontacji na tym poziomie intensywności gry?
To może być pytanie na wagę wygranej. - Mam nadzieję, że sprawdzi się
powiedzenie: "co nas nie zabije - to nas wzmocni" i teraz pójdzie nam
dużo łatwiej - mówił po wczorajszym spotkaniu Arkadiusz Krygier, prezes
BOT Turowa.]

Komentuje Jarosław Posioł
Jeśli głównym zadaniem w tym meczu było zmęczenie graczy Stali, to
wykonano je z nawiązką. To oczywiście żart. Zwycięstwo osiągnięto z
najwyższym trudem. Ostrowianie od początku grali bardzo skoncentrowani,
czego nie można powiedzieć o gospodarzach. Zbyt dużo banalnych strat,
braki w zastawianiu bronionej tablicy spowodowały, że Turów do przerwy
przegrywał 9 oczkami. Na domiar złego nic do gry nie wniósł Williams. Od
początku trzeciej kwarty nie było już żadnych kalkulacji. Ciągły presing
na gracza z piłką, odcinanie od podań pozwoliło miejscowym na
zniwelowanie strat, ale wynik wcale nie był przesądzony. Przy stanie
50:45 dla Turowa Stal postawiła strefę. W tej strefie ostrowianie
poruszali się dość zachowawczo, skupiając swoją uwagę głównie na
Kelatim. I to wystarczyło do doprowadzenia do emocjonującej końcówki.
30 sekund przed końcem czwartej kwarty na prowadzenie wyprowadza gości
Szawarski dobijając niecelny rzut Erdmanna. W odpowiedzi w podobnej
akcji wyrównuje Kelati po dobitce rzutu Drobnjaka. W dogrywce słabnący
goście już tylko gonili i Turów nie oddał już prowadzenia do końca.
Podopieczni Saso Filipovskiego uczynili pierwszy krok do awansu do
półfinałów, ale zwycięstwo zawdzięczają bardziej cechom wolicjonalnym
niż mądrej grze.

Wyniki
ASCO Śląsk Wrocław
69
Polpak Świecie
66
16:16, 14:16, 20:14, 19:20
ASCO Śląsk: Oliver 17 (3), Hamilton 16, Hyży 9, Hughes 7 (1), Stefański
7 (1), Tomczyk 6, Dimitrovski 4, Fon 3, Oduok 0, Stević 0.
Polpak: Hall 19, Williams 11 (2), Anderson 10 (3), Thomas 7, Bucknor 6
(1), Sroka 5 (1), Frier 3 (1), Nana 3, Kowalczuk 2, Skibniewski 0.

BOT Turów Zgorzelec
67
Stal Ostrów
62
15:16, 12:20, 14:7, 11:9, 15:10
BOT Turów: Kelati 21 (3), Witka 15, Rodriguez 12 (1), Drobnjak 11,
Roszyk 3, Stimac 3 (1), Koszarek 2, Petrović 0, Williams 0.
Stal: Ansley 10, Erdmann 10 (1), Palacios 9 (2), Szawarski 9 (1),
Majchrzak 8 (2), Akins 7 (1), Żurawski 6, Brunins 3 (1), Krzykała 0.

Anwil Włocławek
86
Czarni Słupsk
96
25:18, 17:15, 16:22, 18:21, 6:6, 4:14
Anwil: Hill 35, Jagodnik 15, Otasević 10, Thomas 8 (1), Grudziński 6,
Hajrić 6, Pluta 4, Białek 2, Wołoszyn 0.
Czarni: Kudriawcew 25 (2), Davis 17, Frasunkiewicz 15, Dunn 14, Barlett
12, Jocys 7, Cesnauskis 6, Zabłocki 0.

* Rywalizacja Prokomu Trefla z Polpharmą Starogard Gdański zaczyna się
dzisiaj (najprawdopodobniej bez rozgrywającego Prokomu Trefla Rashida
Atkinsa, który do Sopotu wróci z konsultacji lekarskich w USA dopiero w
piątek).

Liczba meczu

20

tyle rzutów wolnych nie trafili wczoraj wrocławianie. A każdy mógł być
na wagę zwycięstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto