Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojciech Szczurowski: Nadzieja na lepsze jutro umrze ostatnia

madzia_m
madzia_m
O wrocławskiej siatkówce, sponsorach, problemach finansowych i kibicach rozmawiamy z Wojciechem Szczurowskim przyjmującym Burzy Wrocław.

Jesteście liderem rozgrywek waszej drugoligowej grupy. W sobotę jednak wygrać z Rośkiem Syców się nie udało. Po raz kolejny zagraliście mecz niemal bez przygotowania. Jakoś w tym sezonie od początku mamy pod górę. Brak własnej hali i chyba wszystkiego, co potrzebne jest do uprawiania sportu na jakimkolwiek poziomie. Nie chcę nas usprawiedliwiać za wczorajszą przegraną, ale każdy ma jakieś granice wytrzymałości, a nasze i tak już chyba są rozciągnięte do granic możliwości.

Podczas sobotniego meczu nie byłeś także w pełnej dyspozycji ze względu na chorobę. To na pewno również wpłynęło na Twoją postawę na boisku. Ciężko się gra, kiedy ma się świadomość, że za kilka dni może już nie być klubu. Można sobie wmawiać: "Dobra, sprężamy się, nie myślimy o całym tym gównie!", ale ile razy można się w ten sposób oszukiwać? Myślę, że i tak bardzo daleko na tym zajechaliśmy, ale wszystko ma swój koniec.

Oliwy do ognia dolali także kibice z Sycowa, których zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Prowokowali zawodników, byli nietrzeźwi, po zakończeniu spotkania wezwali policję. Szkoda o tym mówić...

Ostatnie doniesienia prasowe pokazują, że sytuacja w klubie Burzy Wrocław nie jest ciekawa. Nieciekawa to chyba najbardziej delikatne określenie, jakiego można użyć w tej sytuacji. Brak płatności, brak własnej hali, brak sprzętu sportowego (gramy w koszulkach po zawodnikach z zeszłego sezonu), brak mieszkań dla chłopaków (ile można mieszkać w 5 osób w 2 pokojach). Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, ale to chyba nie ma sensu. Może powiem, co jest: super atmosfera wśród zawodników. No i to chyba tyle...

Problemy finansowe klubów siatkarskich nie są Ci obce. Kiedyś Gwardia Wrocław, potem Trefl Gdańsk, teraz ponownie klub wrocławski. Z czego wynika fakt, że w stolicy Dolnego Śląska pojawiają się takie kłopoty?

Chyba mam już takiego pecha w życiu, że trafiam na ludzi, którzy nie potrafią mierzyć sił na zamiary. Obliczając wydatki, nie bazują na tym, co mają, ale na tym, co chcieliby mieć. Równie dobrze mogliby opierać budżet na wygranej w totolotka. A co do sytuacji w stolicy Dolnego Śląska. No cóż, to bardzo smutne, że w tak wielkim i prężnie rozwijającym się mieście nikt nie ma ochoty wspomóc ciekawej i popularnej dyscypliny, jaką jest siatkówka. To przecież siatkarze i piłkarze ręczni przynoszą nam w ostatnich latach powody do dumy, wygrywając na arenach międzynarodowych. Może wreszcie we władzach miasta znajdzie się osoba, którą to poruszy. Jak na razie to po prostu wstyd i nawet nie ma sensu dalej tego komentować.

Gwardia finansowo wyszła na przysłowiową prostą, jednak mimo to odnotowała spadek do niższej ligi. Byłeś wtedy jednym z jej zawodników. Teraz gracie dobrze, a problemy pojawiają się znowu. Z czego więc może wynikać zła sytuacja męskiej siatkówki we Wrocławiu?

Oba te kluby to dwie różne sytuacje, ale podłoże mają to samo - finanse. Gwardia sama się zdegradowała do niższej ligi, bo nie chciała podpisywać wirtualnych kontraktów. Zrobiła to, na co było ją stać w danej chwili. Trudno mieć do niej pretensje. Myślę, że należy chwalić ją za rozsądek. Burza ma teraz super wyniki pod względem sportowym. Finansowo nie jest ciekawie. Jeżeli w ciągu kilku dni nie znajdzie się sponsor, to klub zniknie i chyba już długo się nie pojawi.

Czy o sponsora w tak dużym mieście jest naprawdę trudno? Nie mam pojęcia, czy jest tak trudno go znaleźć, bo ja go nie szukałem. Szkoda, że miasto nie poczuwa się do pomocy klubom sportowym. I nie mówię tu tylko o siatkówce. Gdzie jest koszykarski Śląsk? Gdzie są pozostałe dyscypliny? Wydaje się, że tylko piłka nożna się liczy, ale jaka jest piłka nożna w Polsce, wie każdy. Afera goni aferę. O reprezentacji nie wspomnę, bo chyba nie ma o czym mówić...

Czy widzisz jakiś sposób na rozwiązanie obecnych problemów?

Nie mam pojęcia. To wszystko zaszło już tak daleko, że teraz to chyba potrzebujemy cudu, a ja jestem za stary, żeby w niego wierzyć. Bez pomocy władz miasta i firm z naszego regionu do oglądania pozostanie niedługo jedynie kino i teatr, bo sport obejrzymy tylko w telewizji.

Czy widzisz jakąś szansę dla tych młodych, utalentowanych siatkarzy?

Niestety, jeżeli ziści się najgorszy scenariusz i do końca roku nie znajdziemy sponsora to kariera tych młodych ludzi się zatrzyma. Byłaby to ogromna strata. Przed nimi jeszcze kilkanaście lat gry i to na wysokim poziomie. Każdy stracony przez nich sezon to coś, czego nie da się odrobić nawet ciężkimi treningami.

**Jak zatem można wam, jako klubowi, pomóc?**

W obecnej sytuacji każda forma pomocy będzie mile widziana. Czy to będzie pomoc materialna w postaci wody, czy to będzie możliwość wynajęcia sali do treningu po preferencyjnych cenach, czy pomoc w pozyskiwaniu sponsora. Za każdą formę pomocy będziemy bardzo wdzięczni i na pewno jej nie odrzucimy!

Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś przekazać wrocławskim kibicom i sympatykom siatkówki?

Ja ze swojej strony mogę obiecać, że jako drużyna zrobimy wszystko, żeby nie zawieść pokładanych w nas nadziei. Będziemy się starać osiągnąć jak najlepszy wynik sportowy dopóki starczy nam sił i wytrzymałości. A nadzieja na lepsze jutro umrze ostatnia...

* Z Wojciechem Szczurowskim rozmawiały: Anna Gumowska, Magdalena Jagintowicz oraz Joanna Chmiel

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojciech Szczurowski: Nadzieja na lepsze jutro umrze ostatnia - Wrocław Nasze Miasto

Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto