Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WKS Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 90:88. Humphrey wyrasta na nowego bohatera odczarowanej Orbity!

Rafał Hydzik
fot. WKS Śląsk Wrocław / Wojciech Cebula
W meczu 14. kolejki Energa Basket Ligi WKS Śląsk Wrocław wygrał z Eneą Astorią Bydgoszcz. Końcówka meczu była nadzwyczaj emocjonująca, oba zespoły miały równe szanse na przechylenie szali na swoją stronę. Próbę nerwów wytrzymali jednak podopieczni Olivera Vidina - 3 sekundy przed końcem meczu piłkę zapakował do kosza Aleksander Dziewa, przypieczętowując wynik. Bohaterem w zespole WKS-u był Michael Humprey, autor 24 punktów i 7 zbiórek.

Przeciwko Enei Astorii Oliver Vidin po raz trzeci stanął przy linii bocznej w Hali Orbita. Jak sam zaznaczył - przeciwko Startowi Lublin nie miał do dyspozycji Devoe Josepha, zaś przeciwko Twardym Piernikom - całej drużyny. Przygotowując kadrę na starcie beniaminków z kolei poza odwodem znalazł się Mathieu Wojciechowski, który zmaga się z chorobą. Nie zabrakło go jednak na trybunach, skąd dopingował kolegów.

Od pierwszej minuty trener Vidin lukę na "trójce" wypełniał Torinem Dornem, zaś w miarę trwania spotkania ustawienie to ewoluowało w szyk z dwoma rozgrywającymi - Kamilem Łączyńskim i Dannym Gibsonem.

Spotkanie otworzył "trójką" Michał Gabiński. Kapitan Śląska w tym sezonie uczynił ten element swoim znakiem firmowym - w całym spotkaniu zanotował cztery celne rzuty z dystansu w sześciu próbach - nie tylko były to jego jedyne punkty, ale i jedyne rzuty! Na tym etapie sezonu "Gabi" ma już o 5 mniej wykonanych rzutów zza łuku niż przed rokiem, a rozegrał o 20 mniej meczów.

"Michael! Michael! Michael!" - rozbrzmiewały trybuny przez niemal całe spotkanie. Michael Humphrey stanął przed niezwykle trudnym zadaniem - nie będąc naturalną "piątką" rywalizował z Adamem Kempem - zdaniem Olivera Vidina najsilniejszym zawodnikiem całej ligi. Amerykanin z Bydgoszczy co prawda był największym zagrożeniem przyjezdnych, bezbłędnie rzucając z "pomalowanego" i notując double-double (16 pkt, 10 as), jednak Vidin stanowczo stwierdził, że to jego podopieczny wygrał pojedynek podkoszowych. - Z całą pewnością jest od Mike'a silniejszy - mówił nam coach WKS-u - tak jak ja jestem silniejszy od swojego syna, trudno ich porównywać. Humphrey walczył jednak jak lew. Jeżeli Kemp pozwolił mu zdobyć 24 punkty (w tym aż 16 z "trumny" - przyp. RH), to nie mam wątpliwości kto wypadł lepiej - dodał Serb.

Całość pierwszej połowy nie była najlepsza w wykonaniu gości. Enea Astoria naskoczyła na Śląsk, oddając 31 rzutów z gry. Śląsk co prawda rzucał częściej, jednak miał po swojej stronie znacznie słabszą skuteczność, zwłaszcza pod samym koszem, gdzie przyjezdni w obu kwartach utrzymywali ponad 60 proc. celność. Na potęgę pudłowali Dorn i Joseph - kolejno 42 i 25(!) proc. skuteczności do przerwy. Kiedy w miejsce Humphreya wchodził Aleksander Dziewa, bydgoszczanie jeszcze swobodniej penetrowali kosz, efektem czego to "Asta" zeszła do szatni z przewagą. Śląsk z uporem próbował odpowiedzieć z dystansu, jednak zza łuku trafili zaledwie 2 na 10 prób.

W trzeciej kwarcie przyjezdni ponownie odskoczyli, jednak WKS zasypał swoich gości (tym razem skutecznym) gradem trójek, trafiając aż 8 na 12 prób z dystansu. "Buzzer Beater" Gabińskiego wyrównał stan gry po bardzo intensywnej kwarcie - Śląsk wygrał ją w stosunku 36:31.

Minutę przed końcem finalnej odsłony obie drużyny dzielił ledwie jeden punkt na korzyść Enei Astorii. Powstałą wtedy wojnę nerwów wygrali jednak podopieczni Vidina - Trójkę rzucił Gibson, a potem zanotował swoją ósmą w tym spotkaniu asystę zagrywając do Dziewy, który atomowym wsadem wysunął Śląsk na prowadzenie na trzy sekundy przed ostatnią syreną. To właśnie 35-letniego Amerykanina serbski szkoleniowiec wskazał jako najlepszego w tym meczu. - Wiadomo, że lepiej jest wygrywać z marginesem 10, 15 punktów, ale takie mecze kształtują charakter zespołu - na konferencji mówił trener.

Szczególnie rozpływał się nad drugą połową w wykonaniu swoich zawodników. 10 strat do przerwy udało się zredukować do zaledwie 2 w następnych kwartach. Dalej - w pierwszej połowie 36 proc. skuteczności, w drugiej - 55. Zza łuku? 25 i 66. Ewolucja Trójkolorowych w miarę trwania spotkania była imponująca.

- Cieszę się, że wraz z drużyną z Wrocławia stworzyliśmy tak dobre widowisko przed końcem roku - zaznaczył Artur Gronek, szkoleniowiec "Asty". Kibice nie tylko oglądali doskonałe widowisko, ale i stanęli na wysokości zadania, o czym nie omieszkał wspomnieć Vidin. - Bardzo dziękuję naszym fanom, bo to oni pchali nas do przodu przez całe spotkanie - mówił. Wreszcie nad trybunami w Orbicie mogło paść pytanie - "Kto wygrał mecz?".

WKS Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 90:88 (15:16, 19:23, 36:31, 20:18)
Śląsk: Humphrey 24, Gibson 20, Gabiński 12, Joseph 9, Łączyński 9, Dorn 7, Dziewa 6, Chrabascz 3.
Enea Astoria: Kemp 16, Chyliński 15, Nowakowski 10, Zębski 9, Clyburn 9, Walton 7, Aleksandrowicz 7, Frąckiewicz 6, Nowakowski 5, Szyttenholm 4.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto