Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Winni śmierci

Marcin Gąsiorowski
Mój syn mógł żyć - mówi Bożena Michalak, matka nieżyjącego Artura. - Zabili go w czasie transportu  FOT. BARTOSZ SADOWSKI
Mój syn mógł żyć - mówi Bożena Michalak, matka nieżyjącego Artura. - Zabili go w czasie transportu FOT. BARTOSZ SADOWSKI
WROCŁAW Wiadomo już na pewno: Artur mógł żyć. Umarł, ponieważ w czasie jego transportu z Finlandii popełniono wiele pomyłek. Zawiedli ludzie - to ustalenia lekarzy medycyny sądowej.

WROCŁAW
Wiadomo już na pewno: Artur mógł żyć. Umarł, ponieważ w czasie jego transportu z Finlandii popełniono wiele pomyłek. Zawiedli ludzie - to ustalenia lekarzy medycyny sądowej.

Sprawa jest tak bulwersująca, że trudno w nią uwierzyć. Artur, 22-letni pełen życia i zapału młodzieniec umarł, bo od jego życia ważniejsze okazały się pieniądze. Tę historię opisujemy od 30 maja 2001 roku. Kilka dni przed tamtą publikacją Artur został pochowany. Od początku wskazywaliśmy winnych, teraz potwierdza to postępowanie prokuratora. Zakończono już ekspertyzę w zakładzie medycyny sądowej. Jednoznacznie stwierdzono: Artur mógł przeżyć...

Wyrok śmierci
Artur Michalak rocznik 79, jedynak. Do Finlandii pojechał na studia, w ramach programu Sokrates. Zakończył semestr, spakował się i wracał do domu. Poszedł pożegnać się z morzem. Skoczył do wody i zdarzyła się tragedia. Złamał kręgosłup. W szpitalu znalazł się bardzo szybko, operacja się udała. Artur wracał do zdrowia, już pod okiem matki i dziewczyny, które natychmiast do niego przyjechały. Lekarze mówili: chodzić prawdopodobnie nie będzie, jest jednak szansa, że będzie miał sprawne ręce. Tyle, że wcześniej wydano na Artura wyrok śmierci. Tym wyrokiem była decyzja o transporcie do Polski. Artur dopiero co przeszedł zapalenie płuc. Przy urazie kręgosłupa, powikłania to rzecz normalna. Nie mógł oddychać, do tego potrzebny był mu respirator oraz maszyna do odsączania wydzieliny z płuc. Musiał leżeć nieruchomo.

Pieniądze albo życie
Jedna doba pobytu Artura w fińskim szpitalu kosztowała ok. 1000 dolarów. W Polsce leczenie jest tańsze. Firmie ubezpieczeniowej nie opłacało się trzymać chłopaka w Finlandii. Oszczędności ważniejsze niż życie?
- Wiem, że były naciski. Fiński lekarz mówił mi, że firma ubezpieczeniowa groziła, że zapłaci tylko do pewnej kwoty. Reszty nie dadzą - mówił nam Piotr Bazia, lekarz pracujący w Finlandii od 10 lat. Tłumaczył rozmowy matki Artura z fińskim doktorem.
Zgodę na transport w myśl prawa międzynarodowego wydaje lekarz prowadzący, w tym wypadku Fin. Teraz prokuratura sprawdzi, czy lekarz fiński dopełnił wszystkich swoich obowiązków.

Przygotowani?
Przewóz Artura to już kryminał. Gdy karetka przywiozła go na lotnisko, samolot...
- Nie był przygotowany do odlotu - powiedziała nam Małgorzata Karpelainen, tłumacz z polskiej ambasady. Pilotów nie było, maszyna stała bez paliwa w zbiornikach, mimo że przyleciała dzień wcześniej. Tymczasem lotnicze pogotowie ma obowiązek utrzymywać samolot w „gotowości bojowej”. Po pół godzinie okazało się, że nikt nie ma paszportu Artura. Pogotowie wróciło po razem z Arturem do szpitala, by zabrać dokument. Wszystko trwało 6 godzin. Zamiast o godz. 9, samolot wystartował o 15. Stan chorego w tak ciężkim stanie zmienia się z minuty na minutę. Czy ktoś sprawdził czy Artur był w stanie odbyć lot? Zwłaszcza, że wcześniej przez 6 godzin był wożony karetką? Sprawdzi to prokurator.
Wiadomo też, że samolot zaczął w Rydze tracić moc. Dwa razy lądowano, by sprawdzić, czy w paliwie nie ma wody. Trwało to kolejną godzinę. Czy samolot był więc odpowiednio przygotowany do takiego transportu? To także trzeba sprawdzić.

Kto winny?
Prof. Józefa Hrynkiewicz z Uniwersytetu Warszawskiego wymienia winnych śmierci. - Lekarz fiński nie miał prawa wyrazić zgody na transport, a polski podjąć się go. Polski konsul musiał zagwarantować, że Polska zapłaci za leczenie Artura. A konsul tamtego dnia miał wolne i nie wyznaczył swojego następcy - tłumaczy profesor. - Firma ubezpieczeniowa „Hestia” zachowała się haniebnie.
Towarzystwo ubezpieczeniowe Europejskie Ubezpieczenia Podróży, która ma podpisaną umowę z „Hestją” umywa ręce.
- To lekarz podjął decyzję o transporcie - powiedziała Tina Trojanowska, kierownik działu likwidacji szkód.
Wiemy już, że odpowiedzialny jest polski lekarz. Czy będą inni winni?
- Musimy ustalić jeszcze wiele rzeczy - mówi prokurator rejonowy Tadeusz Potoka. - Pozostało kilka niejasności.

Czarna rozpacz
Trudno komentować tą sprawę. Tragedia. Okazuje się, że człowiek, z natury myślący i potrafiący okazywać tzw. ludzkie uczucia, jest najbardziej bestialskim stworzeniem na naszej planecie. Zachowania wielu związanych z tą sprawą ludzi nie tłumaczy nic. Ani pieniądze i chęć zaoszczędzenia - a co za tym idzie zysku. Ani zwykłe pomyłki. Bo o karygodnym niedopełnieniu obowiązków nawet nie chcę wspominać. Aż chciałoby się życzyć winnym zaniedbań, by kiedyś życie postawiło ich po drugiej stronie barykady. Z drugiej strony, marna byłaby z tego pociecha dla rodziców Artura... Mogę więc tylko z czystym sumieniem napisać, że brzydzę się tymi, którzy lekceważą ludzkie życie. Choć zdaję sobie sprawę, że nawet obrazić ich będzie trudno. Bo przecież w znacznie poważniejszej sprawie okazali się ludźmi bez wyobraźni.
Cyprian Dmowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto