Małżeństwa są we Wrocławiu coraz modniejsze. Dzieje się tak, bo żyje się nam znacznie lepiej.
Jeszcze niedawno zachęcano nas do dumy z bycia singlem. Teraz lawinowo rośnie liczba Dolnoślązaków, którzy biorą ślub. Wrocławski Urząd Stanu Cywilnego w 2007 roku pracował na podwyższonych obrotach, bo musiał obsłużyć aż 700 klientów więcej niż w zeszłym roku.
- Rzeczywiście, przybywa chętnych do legalizacji związku. Nie pytamy ich o powody, ale domyślam się, że rządzi tu statystyka. Po prostu żeni się wyż demograficzny - mówi Barbara Janik z Urzędu. - Nie ma jednak limitów. Obsłużymy wszystkich.
I dobrze, bo Główny Urząd Statystyczny zapewnia, że boom będzie trwał jeszcze długo.
Odnajduje jednak inne powody tej sytuacji.
- To przede wszystkim poprawiające się warunki życia. Teraz np. ślub biorą też wszyscy ci, którzy odwlekali małżeństwo przez długi czas - wyjaśnia Władysław Łagodziński z GUS. - Czekali na lepsze warunki gospodarcze, które wreszcie przyszły. To dlatego tak dużo ludzi decyduje się teraz na legalizację związku. Jest im dobrze i są pewni, że utrzymają nowo założoną rodzinę - dodaje.
To właśnie możliwość wyjazdu zarobkowego i spadające bezrobocie zachęcają zakochanych do sankcjonowania związków. Nie robimy się bardziej romantyczni. Po prostu wygoda sprzyja potwierdzaniu miłości w urzędach i kościołach.
Łagodziński zapewnia też, że Wrocław jest jednym z kilku miast Polski, które mają wielką szansę, by mieszkało w nim dużo małżeństw.
- Rozwijacie się znakomicie, a do tego przyciągacie nowych mieszkańców. Ktoś przyjedzie na studia, ktoś do pracy. Znajdzie miłość, dobrą wypłatę i małżeństwo gotowe - mówi Łagodziński.
Można też spodziewać się, że w Polsce zapanuje moda na małżeństwo. Profesor Dariusz Doliński, psycholog społeczny, tłumaczy, że według niektórych teorii upodobania ludzi zmieniają się falami.
- Dziesięć lat jesteśmy konserwatywni, a nastepną dekadę liberalni - tłumaczy naukowiec. - Biorąc pod uwagę fakt, że już w latach 90. przyszedł do nas zachodni liberalizm, najwyższy czas na powrót do tradycji. Moda na śluby może być tego przejawem - tłumaczy. Ale nie chce oceniać, czy lepiej brać ślub, czy żyć na kocią łapę.
Do małżeństwa zachęca za to Iwona Nita. Za mąż wyszła w tym roku. Jest szczęśliwa i nie martwi się o jutro.
- Takich jak ja jest dużo. W 2007 roku byłam na trzech ślubach. I to nie licząc mojego! - śmieje się.
Ceny warzyw i owoców w maju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?